W meczu z Resovią Rzeszów Miedź Legnica odniosła druzgoczące zwycięstwo i po trzech kolejkach zajmuje 4. miejsce w tabeli Fortuna 1 Ligi. Trzy bramki dla legniczan strzelił fenomenalny Joan Roman, czwartą Radosław Adamski. Jak to spotkanie widzą trenerzy obu drużyn?
Szymon Grabowski (Resovia Rzeszów):
- Na pewno trzeba pogratulować zespołowi i trenerowi Miedzi tego jak się dzisiaj zaprezentowali. Myślę, że w pewnych momentach nie sprostaliśmy zadaniu, jakie sobie wcześniej w szatni zakładaliśmy. Chcieliśmy postawić się rywalowi bardzo mocno, chcieliśmy wykorzystywać sytuacje, które będziemy tworzyć, zdając sobie sprawę z jak mocnym zespołem będziemy się mierzyć, z jak dobrymi zawodnikami. Niestety cały nasz plan wziął w łeb w momencie straty pierwszej bramki, a później w momencie straty drugiej. To były błędy, które nie mogą się zdarzać nie tylko na tym poziomie, ale na poziomie centralnym w ogóle. Mieliśmy bardzo duży problem z wejściem w mecz. Myślę, że niektórzy zawodnicy przestraszyli się rywala i to było widoczne na placu gry. Na drugą połowę chcieliśmy wyjść po to, żeby czerpać jak najwięcej pozytywów z tego spotkania, żeby spróbować podbudować morale na kolejne mecze. Mam nadzieję, że to się udało, bo kilka akcji w naszym wykonaniu mogło się podobać. Niemniej jednak przeciwnik obnażył nasze mankamenty w stu procentach i powiem szczerze, że mamy nad czym pracować.
Jarosław Skrobacz (Miedź Legnica):
- Cieszymy się, bo wysoko wygrany mecz u siebie na pewno buduje. Zmazaliśmy plamę z zeszłego tygodnia, choć cały czas tamto spotkanie siedzi nam w głowach. Nie potrafimy tego przeboleć. Dzisiaj wygrywamy 4:0, a cały czas wracamy do tego nieszczęsnego Bełchatowa. To też świadczy o tym, że bardzo przeżyliśmy ten mecz. Dzisiejsze spotkanie niejako wynagrodziło nam i kibicom tamtą porażkę. Chcielibyśmy tak grać – jak w pierwszej połowie – cały czas. Do tego będziemy dążyć, zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Co do drugiej połowy, możemy mieć do siebie troszkę zastrzeżeń, ale też wiemy, że gdy dokonuje się pięciu zmian i prowadzi się 4:0, to gra zawsze troszeczkę siądzie i nie inaczej wyglądało to w tym spotkaniu.
FOT. B. HAMANOWICZ/ MIEDZLEGNICA.EU