Radni powiatu złotoryjskiego zgodzili się przejąć w akcie darowizny wszystkie akcje spółki, której 4 lata temu ówczesny starosta Ryszard Raszkiewicz wydzierżawił powiatowy szpital. Powiat spróbuje ratować firmę, która – jak wynika z opinii przedstawionej na sesji – za najwyżej trzy miesiące musiałaby ogłosić upadłość, zamknąć szpital i posłać na bruk 200 ludzi. Pomoc finansową zadeklarował burmistrz Złotoryi Robert Pawłowski.
Sytuacja jest dramatyczna. Z analiz wynika, że spółka Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka na koniec sierpnia miała ok. 1,5 mln zł długu, a do grudnia ta kwota wzrośnie co najmniej do 2 mln zł. Według Wiktora Króla – ekonomisty, byłego prezesa Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpital Powiatowych, który społecznie doradza złotoryjskiemu staroście – spółka znalazła się na skraju bankructwa. W najbliższych miesiącach Szpital Powiatowy im A. Wolańczyka sp. z o.o. będzie mieć kłopot z utrzymaniem płynności, wypłatą wynagrodzeń, rozliczeniem się z dostawcami.
- Dla mnie ta spółka jest przed ogłoszeniem upadłości – mówił Wiktor Król podczas sesji rady powiatu złotoryjskiego. – Gdy do tego dojdzie, wszyscy pracujący w szpitalu stracą pracę, a mieszkańcy możliwość skorzystania ze świadczeń opieki medycznej. Już w najbliższym czasie spółka zaprzestanie funkcjonowania, chyba że jej obecny właściciel sam znajdzie te brakujące miliony złotych.
Gdyby spółka dysponowała własnym majątkiem, mogłaby spróbować pozyskać środki z jego sprzedaży. Mogłaby też ubiegać się w banku o kredyt. W tym przypadku obie możliwości odpadają, bo firemka, której w 2015 roku wydzierżawiono szpital, nie ma nic poza kapitałem zakładowym w wysokości 5 tysięcy złotych.
Katastrofa nadciąga. Zarząd starostwa z Wiesławem Świerczyńskim na czele od kilku miesięcy badał różne scenariusze, aby zapobiec zamknięciu szpitala. Okazało się, że jedynym sposobem, aby nie przepadł kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia a załoga nie rozpierzchła się po innych placówkach, jest szybkie przejęcie udziałów w spółce Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka i dofinansowanie jej przez samorząd. Specjalna sesja 9 października została zwołana w jednym celu: aby radni wyrazili zgodę na taki manewr.
Za zgodą na przejęcie udziałów w spółce Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka podczas dzisiejszej sesji zagłosowało 14 radnych, 2 było przeciwnych (Paweł Macuga, Lech Olszanicki), a jedna radna – Barbara Kołodziej z Zagrodna – wstrzymała się od głosu. Zarząd dostał zielone światło na podpisanie aktu notarialnego, którym Fundacja Pro Salute Omnium przekaże powiatowi jako darowiznę 100 procent udziałów w spółce Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka.
Załoga szpitala oczekiwała takiej decyzji radnych. Pracownicy, z którymi starosta w ostatnich tygodniach jest w stałym kontakcie, wierzą, że powiat zrobi wszystko, aby ich uratować. Teresa Wilk i Sława Kolano ze związków zawodowych mówią, że gdyby rada odrzuciła projekt uchwały w sprawie przejęcia udziałów, w szpitalu natychmiast ruszyłaby lawina zwolnień. Szpital stanąłby przez kłopoty kadrowe.
Lech Olszanicki ze Świerzawy głosował przeciw przejęciu spółki, bo – jak wyjaśnił – nie ma zaufania do obecnego zarządu powiatu. – Autorem tego zarządu jest były starosta Ryszard Raszkiewicz – stwierdził.
Radny Paweł Macuga domagał się od starosty i jego społecznego doradcy konkretów. Pytał, m.in. jaki jest plan działań wspierających funkcjonowanie szpitala, ile pieniędzy trzeba włożyć w tę placówkę i skąd powiat zamierza je wziąć. Wiele się nie dowiedział. Wiesław Świerczyński wyjaśniał tylko, że liczy na pomoc gmin z terenu powiatu, ale te – za wyjątkiem miasta Złotoryja – niespecjalnie chcą się angażować w to przedsięwzięcie.
- Jest tak dużo niewiadomych, że mam obawy. Obawiam się, czy kolejny raz nie wtopimy – mówił radny Władysław Grocki. Podniósł jednak rękę za uchwałą.
Obecny na sesji jako gość burmistrz Robert Pawłowski tchnął nadzieją. – Nas w mieście nie nie przerażają te sumy – mówił, nawiązując do opinii Wiktora Króla, że spółka już ma 1,5 mln zł straty za rok 2019 i że trzeba będzie szybko znaleźć dla niej 2 miliony złotych. – Jesteśmy zdeterminowani, by pomóc. Chyba bardziej zdeterminowani niż niektórzy radni na tej sali.
Radna Irena Niemczycka wierzy, że w ratowanie szpitala w Złotoryi zaangażuje się rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Ryszard Raszkiewicz, który w grudniu 2015 roku z ówczesną wicestarostą Wandą Grabos podpisywał umowę dzierżawy szpitala, odczytał z kartki pean na swoją cześć. – Podpisanie umowy dzierżawy odsunęło widmo upadku szpitala, ocaliło powiat przed komornikiem i komisarzem – stwierdził. A potem punkt po punkcie wyliczał, ile dobrego wynikło z tamtej decyzji. Wspomniał o prawie 4,6 mln zł czynszu wpłaconego do kasy powiatu, zakupie tomografu komputerowego i pracowni komputerowej za 300 tys. zł ultrasonografu za 10 tys. zł, butów dla pracowników itd.
Inaczej niż Raszkiewicz widzi działalność dzierżawcy Wiktor Król: – 2018 rok spółka Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka zakończyła zyskiem w wysokości ok. 1 mln zł. Dla właściciela to było dobre, ale dla pracowników i pacjentów fatalne, bo dodatni wynik nie wziął się z niczego. Spółka bardzo mało płaciła pracownikom. Mistrzostwo świata osiągnęła, jeśli chodzi o minimalizowanie etatów przy tak dużej liczbie obsługiwanych pacjentów. Nie kupowała sprzętu, nie dbała o remonty. A w 2019 roku popełniła kardynalne błędy. Największym było zawieszenie działalności trzech oddziałów, w tym pediatrii, która we wszystkich szpitalach w Polsce należy do najbardziej dochodowych oddziałów. Straciła w ten sposób kilkaset tysięcy złotych. Spółka dostała też ok. 600 tys. zł kar z Narodowego Funduszu Zdrowia.
Według Wiktora Króla, szpital w Złotoryi ma potencjał i może się bilansować, choć ani nie w tym, ani w najbliższym roku. Jego zdaniem, duże możliwości stwarza potężny, pięciokondygancyjny budynek. Król doradzałby, aby go wyremontować, wyposażyć, bo na razie jego stan techniczny odstręcza.
Jak do tego doszło?
Dzierżawa szpitala w Złotoryi miała trwać 30 lat. Kończy się po zaledwie czterech, niespokojnych i rozczarowujących. Konflikty i obawy towarzyszyły już podpisaniu umowy w grudniu 2015 roku. Spółka Ogólnopolskie Centrum Zdrowia (potem zmieniła nazwę na Szpital Powiatowy im. A Wolańczyka) została założona przez kilku biznesmenów z Łodzi. Nie budziła zaufania nawet u ówczesnego starosty Ryszarda Raszkiewicza, który w rozmowach z pielęgniarkami nazywał ją “gównianą spółką”. Dzierżawca potrzebował kilku miesięcy, by dopełnić formalności, i we wrześniu 2016 roku wszedł do szpitala.
Dwa miesiące później biznesmeni z Łodzi po cichu – nie uprzedzając władz starostwa – odsprzedali wszystkie udziały w spółce Jackowi Nowakowskiemu. To nazwisko, które już wówczas źle się kojarzyło. W internecie nietrudno było znaleźć teksty o tym, jak należąca do niego spółka Centrum Dializa łamie prawa pracownicze i związkowe w innych powiatowych szpitalach przejętych od samorządów: w Pszczynie, Łasku, Białogardzie, Opatowie.
W Złotoryi ten styl zarządzania doprowadził do niebezpiecznych dla pacjentów i załogi braków w obsadzie dyżurów. Gdy pielęgniarka Sława Kolano – szefowa szpitalnej Solidarności – głośno opowiedziała o tym w mediach, została dyscyplinarnie zwolniona z pracy i oskarżona o działanie na szkodę spółki. Sądy stanęły po jej stronie.
W 2017 roku w szpitalu pojawili się kontrolerzy z Narodowego Funduszu Zdrowia, którzy potwierdzili, że szpital jest źle zarządzany. Kontrola skończyła się m.in. karą w wysokości 150 tys. zł oraz złożeniem przez NFZ do złotoryjskiej prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na narażeniu ludzkiego życia i zdrowia. Trwa postępowanie. W bieżącym roku kontrola NFZ wróciła do szpitala, by sprawdzić, co się zmieniło. Niestety, rekontrola też nie wypadła dobrze i na spółkę nałożono kolejną karę: 456 tys. zł.
Z końcem marca 2019 r. zamknięto laryngologię, bo spółka nie dostosowała oddziału do wymagań, o których wiedziała od dawna. W kwietniu z powodu braków kadrowych szpital zawiesił działalność trzech szpitalnych oddziałów. Neonatologia i oddział położniczy wznowiły działalność 1 lipca, a pediatria – dzisiaj.
Szereg zaniedbań i brak inwestycji wykazały kontrole sanepidu z 2018 roku zakończone długą listą zaleceń. Koszt ich realizacji oszacowano na 7 mln zł. Najpoważniejszy z czekających spółkę wydatków jest remont bloku operacyjnego.
W kwietniu 2019 r. Nowakowski przekazał spółkę powiązanej z nim rodzinnie Fundacji Pro Salute Omnium. Radę Fundacji Pro Salute Omnium tworzą 86-letnia Otylia Nowakowska oraz 22-letni Konrad Nowakowski – syn Jacka Nowakowskiego.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Lustrator i zapomniałeś dodać Ku pamięci.Pozdrawiam Grzegorz Galiński.
amen
GG, czekamy na twój proces beatyfikacyjny. A tak serio, to przestań przypisywać sobie jakieś magiczne moce. O tym wiedzieli wszyscy, tylko nie każdy ma potrzebę smarowania elaboratów na forach internetowych.
Przecież o tym co teraz się stało ja pisałem już wtedy gdy Raszkiewicz miał podpisać umowę na dzierżawę szpitala. Przewidziałem to wszystko dokładnie punkt po punkcie już 4 lata temu.Przypomnę tylko nieskromnie, że to tylko dzięki mnie i mojej publicznej krytyce na łamach “Złotoryjanie.pl” Raszkiewicz nie oddał w dzierżawę waszego wspólnego majątku wartości ok. 15 mln mając za zabezpieczenie tej umowy tylko przysłowiową czapkę śliwek. Z wyrazami szacunku Grzegorz Galiński.
Zadluzony szpital na progu bankructwa zadluzony powiat do granic mozliwosci zastawione budynki wojcieszow chce sie odlaczyc innym tez nie podrodze raszkiewicz do prokuratury jeszcze ma czelnosc sie wypowiadac
Na miejscu Raszkiewicza oddałbym mandat a nie wygadywał ile ta umowa przyniosła. Jakim kosztem i ile teraz włożyć trzeba będzie, jeszcze niech ich całuje po rękach że przyszli? Teraz jego błędy muszą naprawiać inni
mieli kontrolować spółkę bo umowa dzierżawy im to zapewniała
Cyt.: “radni z poprzedniej kadencji którzy szpital oddali i nie kontrolowali umowy dzierżawy oświadczenia majątkowe złożyli, maja majątek i jest dużo do zabezpieczenia, tak powinno być w państwie prawa i sprawiedliwości a jak będzie ?”
I mamy wypowiedź legalisty! A na jakiej podstawie radni mieli kontrolować prywatną spółkę. Majątek wydzierżawili i nic z niego nie ubyło! Z punktu widzenia samorządu kapitałowo jest ok!
Po co przejmować przez samorząd zadłużoną spółkę i spłacać jej długi?
Wystarczy zawiązać nowy podmiot i przejąć pracowników na podstawie art 23′ kp , bo wówczas nie utracą zaległych wynagrodzeń. Tak w 2002 roku rozwiązano przynajmniej czasowo problem długów legnickich szpitali. Powołany w lipcu 2002 nowy szpital nie odzdziedziczył długi swoich poprzedników!
Skoro majątek jest w całości własnością samorządu więc nie ma problemu z ewentualną jego wyprzedażą przez syndyka. A bankrut niech upada na koszt swoich dotychczasowych właścicieli.
radni z poprzedniej kadencji którzy szpital oddali i nie kontrolowali umowy dzierżawy oświadczenia majątkowe złożyli, maja majątek i jest dużo do zabezpieczenia, tak powinno być w państwie prawa i sprawiedliwości a jak będzie ?