Mieszkańcy Wielowsi żyją w strachu przed agresywnym zaburzonym psychicznie sąsiadem. Uważa się za Boga Słońca, wyklina na księży i grozi ludziom: “jak jeszcze raz zobaczę, że chodzicie do tych diabelskich świątyń, to zgaszę wszystko”. Po tym, jak pod kościołem zaatakował słownie proboszcza, komisariat w Ścinawie wszczął postępowanie. Sprawa jest znana policji od trzech tygodni. Według mieszkańców, w każdej chwili może dojść do tragedii.
W połowie maja, podczas przygotowań do I Komunii Świętej doszło do incydentu przed kościołem w Wielowsi. Stanisław S. z furią napadł na księdza, zwyzywał go od pedofilów i, wciąż wzburzony, próbował wtargnąć do świątyni. Ksiądz na gorąco zgłosił zajście policjantom ze Ścinawy. Kiedy przyjechał radiowóz, mężczyzna się uspokoił. Trwa postępowanie o naruszenie miru domowego.
Według asp. sztab. Sylwii Serafin, oficer prasowej Komendy Powiatowej Policji w Lubinie, nie można mówić, że sprawa się ślimaczy, bo na przeprowadzenie postępowania policja ma dwa miesiące, a zdarzenie miało miejsce zaledwie w połowie maja. Funkcjonariusze prowadzą czynności. Starają się też monitorować sytuację we wsi, choć agresor w niej nie mieszka (prowadzi tzw. koczowniczy tryb życia). Nawet gdyby chcieli, nie mogą sami z siebie odwieźć Stanisława S. na przymusowe leczenie. Taką decyzję w uzasadnionych wypadkach mógłby wydać tylko sąd bądź prokurator.
Stanisław S. ma około trzydziestu lat i umięśnioną, pokrytą tatuażami klatkę piersiową, którą chętnie eksponuje w zamieszczanych w serwisie YouTube filmikach. Przedstawia się w nich jako Bóg Słońca, syn natury, geniusz energii, trzykrotnie zgwałcony w legnickim seminarium duchownym oraz podstępnie podtruwany narkotykami dodawanymi mu przez byłą partnerkę do soli, cukru i pasty do zębów. Wspomina m.in kopalnię, skąd został zwolniony, i pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Wiele jego nagrań to wulgarne ataki na Kościół katolicki, pełne bluźnierstw i przepełnione nienawiścią do księży oraz wiernych. W ostatnich filmikach wyżywa się na swojej rodzinie, m.in. znieważa ojca oraz byłą partnerkę i kieruje groźby pod jej adresem. Odgraża się też innym ludziom: “Jak jeszcze raz zostanę zakuty w kajdanki; jak jeszcze raz znajdę się w psychiatryku… Wierzcie mi, ja jestem we wszystkim. Ja chcę dawać życie a nie się wściekać, że wasze życie zabija moje życie. Czy ja mam was straszyć?” – cedzi do kamery przez zęby. “Jeśli jeszcze raz zobaczę tego diabła w sukni; jeśli jeszcze raz zobaczę, że chodzicie, do tych diabelskich świątyń, to zgaszę wszystko. (…) Ostatni raz zostałem zakuty w kajdanki i ostatni raz ktoś mnie nazwał, że jestem chory psychicznie i ostatni raz ktoś mi powiedział, że jestem narkomanem. A jeśli ktoś podważa mnie i tknie, dotknie, pogwałci moje ciało i życie, ja nie będę gwałcił – ja będę gasił, wyłanczał”.
Stanisława S. przez dłuższy czas w Wielowsi nie bylo. Wrócił w marcu i z miesiąca na miesiąc jego agresja coraz bardziej się wzmaga. Chodzi między domami, wykrzykuje niepokojące rzeczy i grozi ludziom, którzy próbują uspokoić jego gniew. Rozmawialiśmy z mieszkańcami Wielowsi. Nie kryją przerażenia. Boją się, by “Bóg Słońca” nie zrealizował swoich zapowiedzi.
- Kto wie, co mu przyjedzie do głowy – mówi anonimowo jeden z mieszkańców. – Jeśli się go nie zabierze na leczenie, może w końcu podłożyć ogień pod jakiś budynek lub zrobić komuś inną krzywdę.
Według asp. sztab. Sylwii Serafin, nikt z mieszkańców Wielowsi nie zgłaszał funkcjonariuszom, że czuje zagrożenie ze strony Stanisława S. Dla policji to nowa informacja.
FOT. YOUTUBE.PL
Drukuj
Email
Powinni zwrócić uwagę na jego serdecznego przyjaciela Szymona L. z Wądrąża. Z każdym dniem jest z nim gorzej. Jeszcze trochę i posunie się do diabelskich czynów.
Artykuł 190 jest procesowany na wniosek, a skoro tak to ksiądz musiał złożyć odpowiedni dokument w tej sprawie. Nie jest to tak, że Policja przedsięwzieła te kroki samoczynnie bez żadnej podstawy.
A skoro tak, to ksiądz zeznał to co chciał, co wedle jego wersji było uprawdopodobnione. Być może znalazłby się świadek tego zajścia, który podważyłby wersje księdza… i co wtedy? Sąd musiałby wziąć to pod uwagę.
Nie wiem jak bronić się przed art. 190 KK ale zapewnie jest to w gestii adwokata, a stawki za takie rzeczy są ustalone i jest to zwykle kilka tysięcy złotych (warto było by mieć oszczędności odłożone w razie takiego wypadku). W przeciwnym wypadku, niebo i cały świat spada nam na głowę. A przecież to są tylko zeznania… a skoro są to realne groźby to zastanawiam się, gdzie jest przesłanka o tym, że oskarżony spełniam zamiar urzeczywistniony tego że mógł grozić wyrządzeniem uszczerbka na zdrowiu Szanownego Kapelana?
Same wyzwiska to chyba jeszcze nie jest art 190, prawda? A może zrobiono w tym wydarzeniu te wyjątkową uprzejmość, że księdzu pozwolono na zgoła inne intepretowanie przepisów… skoro to i policjanci, każde służby mundurowe są zmuszane do tego aby w świątyni się obowiązkowo pojawiać… od praktycznie zawsze?
Solidarność czy szajka? Amen.
Przerażajace… Każdy jest niestety przygotowany na najgorsze. Strach wyjść z domu bo nie wiadomo co temu człowiekowi przyjdzie do glowy
Słaby artykuł. Jak mozna wtargnąć do kościoła? Skoro kosciol to dim Boży otwarty dla wszystkich. Może postępowanie przeciwko księdzu tez policja poprowadzi skoro ma informacje że ksiądz dopuścił się złych zachowań. To trzeba trzeba zbadać