Trwa technologiczny rozruch nowego systemu miejskiego monitoringu. Jego imponujące możliwości obudziły niepokój o granice prywatności obserwowanych przez kamery ludzi. Radny Sławomir Skowroński złożył interpelację, w której prosi o wyjaśnienie wątpliwości, ile bedzie wolno Wielkiemu Bratu.
Na system słada się m.in. 40 nowoczesnych cyfrowych kamer o dużej rozdzielczości i jasnych obiektywach z regulowaną ogniskową, zdolnych do pracy tak w dzień, jak i w nocy. Obejmą swoim zakresem znaczną część miasta, m.in.: osiedla Piekary, Kopernik, centrum miasta, okolice dworca PKP i PKS, Kartuzy, Bielany, Tarninów. Mają strzec bezpieczeństwa turystów i mieszkańców Legnicy. Przekazywany z nich obraz będzie zapisywany i przechowywany w Głównym Centrum Monitorowania w budynku Straży Miejskiej przy al. Rzeczypospolitej 3. Ma też docierać do nowo powstałego Lokalnego Centrum Monitorowania w budynku Komisariatu Policji przy ul. Staffa 2.
Sławomir Skowroński z Klubu Radnych Niezaleznych chciałby uzyskać od prezydenta Legnicy zapewnienie, że zadbano, by nie dopuścić do nadużywania tego nowoczesnego narzędzia. Zainspirowała go dyskusja podczas sesji rady miejskiej w Głogowie, gdzie omawiano niedawno podobny problem. Głogowski radny Sławomir Majewski zwrócił wówczas uwagę, że nowoczesne kamery mogą naruszać prywatność, bo są zdolne zaglądać do sypialni mieszkańców. Padło pytanie o granice, do jakich wolno posunąć się operatorom miejskiego monitoringu.
Podobne pytania Sławomir Skowroński zadaje prezydentowi Legnicy. Chce wiedzieć, kto jest upoważniony do obsługi kamer, monitorowania miasta, ulic i budynków. Interesuje go sposób zabezpieczenia przechowywanych danych. Pyta, czy wykluczone jest ingerowanie osób postronnych w zapis monitoringu. I czy mieszkańcy Legnicy mogą czuć się swobodnie w swoich domach, biorąc pod uwagę olbrzymi zasięg kamer i możliwości techniczne. Jakiego rodzaju reakcje przewidują służby w przypadku skierowania kamer na prywatne mieszkania?
W Legnicy nikt wcześniej nie stawiał takich pytań. Ze specyfikacji dołaczonej do przetargu na miejski monitoring wynika, że myślano o uszanowano intymności legniczan, bo zamówione kamery mają możliwośc ustawienia np. stref prywatności, czyli miejsc, gdzie oko Wielkiego Brata nie sięgnie.
Rozruch systemu trwa od kilku dni. Jak informuje Arkadiusz Rodak, rzecznik prezydenta, sprawdzane jest wykorzystanie systemu w praktycznej działalności policjantów i strażników miejskich. Efekty są ponoć bardzo obiecujące.
Monitoring kosztował ok. 3,5 mln zł. Aż 70 proc tych pieniędzy (2,4 mln zł) miasto pozyskało z funduszy unijnych.