Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Sąd uniewinnił Jana F., bo zabił w obronie koniecznej

Przez   /   14/06/2022  /   21 Comments

Sąd Okręgowy w Legnicy uznał, że uderzając Sławomira Nowiczonka “z główki” Jan F. działał w obronie koniecznej. Pobity mężczyzna upadł, uderzając głową o beton i zmarł. Zarówno ojciec ofiary, jak prokuratura krytykują wyrok jako niesłuszny. Sąd dał wiarę wyjaśnieniom oskarżonego i zeznaniom świadków, choć udowodniono im mataczenie.  W tej sprawie można spodziewać się apelacji.

W nocy z 2 na 3 grudnia 2017 roku spod garaży przy ul. Sudeckiej w Legnicy karetka zabrała nieprzytomnego cuchnącego alkoholem i moczem mężczyznę w stanie krytycznym. W legnickim szpitalu, do którego został przyjęty jako NN, lekarz stwierdził uraz mózgu. Kilkanaście godzin później nieznajomy zmarł.

Okazało się, że to poszukiwany od wielu godzin przez rodzinę 33-letni Sławomir Nowiczonek, górnik z Legnicy. Feralnej nocy wracał z barbórki. Wynik 0,62 promila świadczy, że mimo okazji wypił nie więcej niż dwa piwa. Według ojca, Mieczysława Nowiczonka, nie chciał cuchnąć alkoholem, bo nazajutrz miał iść do szpitala, gdzie w inkubatorze leżał jego dopiero co narodzony syn, wcześniak. Nie wiadomo po co chwilę później wyszedł z mieszkania pod garaże przy ul. Sudeckiej, gdzie trwała impreza z udziałem młodych mężczyzn i kobiet.

- Rolą sądu jest ochrona praw i wolności jednostki, przejawiająca się w krytycznej ocenie tego, co dowodzi prokuratura, tzn. że oskarzony dopuścił się przestępstwa w opisany przez nią sposób – podkreślał sędzia-sprawozdawca Kazimierz Leżak. – Wina musi być wykazana w sposób nie budzący wątpliwości. Głównymi dowodami w tej sprawie były wyjaśnienia oskarżonego, zeznania naocznych świadków zdarzenia oraz opinie biegłych, głównie biegłego z medycyny sądowej i biegłego z genetyki.

Na podstawie zebranych dowodów sąd przyjął najkorzystniejszy dla oskarżonego przebieg zdarzenia. Według sądu, Sławomir Nowiczonek pojawił się pod garażami “pod wyraźnym wpływem alkoholu”. Był agresywny i nachalny. Został wyproszony z imprezy, ale 10-15 minut później wrócił. Z dwoma cegłówkami uniesionymi na wysokość głowy stanął przy otwartych drzwiach garażowych za Janem F. Wtedy oskarżony się odwrócił i, uprzedzając ewentualny atak, uderzył Sławomira Nowiczonka “z główki, powodując u pokrzywdzonego pęknięcie górnej wargi i krwiak przy oku. 33-latek upadł, waląc głową o beton, co wywołało stłuczneie pnia mózgu i, kilkanaście godzin później, zgon.

Sędzia-sprawozdawca Kazimierz Leżak nie wspomniał o tym w ustanym uzasadnieniu wyroku, ale zanim przyjechała karetka, towarzystwo Jana F. pastwiło się nad leżącym bez życia Sławomirem Nowiczonkem. Polewano go piwem, oddawano na niego mocz, obrabowano z telefonu komórkowego. Dlatego 33-latek cuchnął i wyglądał jak lump, gdy w końcu Jan F. wezwał do niego pogotowie.

Jak tłumaczył w uzasadnieniu sędzia Kazimierz Leżak,  wbrew ocenie prokuratury zdarzenie przy garażach na ul. Sudeckiej należy zakwalifikować jako nieumyślne spowodowanie śmierci (art. 155 Kk), a nie pobicie ze skutkiem śmiertelnym (art. 158 Kk). Oskarżenie wskazywało, że zadając cios Jan F. co najmniej godził się z możliwością śmierci Sławomira Nowiczonka. Zdanem sądu, faktycznie Jan F. mógł przewidzieć upadek pokrzywdzonego i jego skutki, ale nie miał czasu na taką analizę, bo działał w warunkach obrony koniecznej. Sąd uznał, że oskarżony nie przekroczył granic obrony koniecznej, bo zachowanie Sławomira Nowiczonka było formą ataku – dwie cegłówki uniesione na wysokość głowy wskazywały na złe intencje.

Sąd zmienił kwalifikację prawną czynu (z art 158 na art 155 Kk) oraz uniewinnił Jana F. z zarzutu nieumyślnego spowodowania śmierci. Tego przestępstwa, zdaniem sądu, oskarżony nie popełnił. Jednocześnie Jan F. został skazany za nakłanianie czworga świadków, imprezujących z nim tamtej nocy, do składania fałszywych zeznań. W dzisiejszym wyroku wymierzono mu za to karę 15 tys. zł grzywny.

Prokurator Artur Socha z Prokuratury Okręgowej w Legnicy mówi, że w wielu punktach ogłoszonego dziś wyroku nie zgadza się z sądem. – Nie jestem na przykład przekonany, co do zmiany kwalifikacji czynu. Całkowicie do zakwestionowania są wywody o obronie koniecznej. Jeśli nawet uznać reakcję Jana F. za obronę konieczną, to była przedwczesna i zbyt radykalna. Wystąpimy o ustne uzasadnienie. Przeanalizujemy je, bo będziemy chcieli poddać ten wyrok kontroli apelacyjnej – mówi Artur Socha.

Rozgoryczony jest Mieczysław Nowiczonek, ojciec zabitego górnika.

- Sławek nie był pijany – podkreśla legniczanin. – Planował wizytę w szpitalu, bo urodził mu się syn. Nie chciał pić z kolegami z kopalni podczas karczmy piwnej, więc nie wierzę, że poszedł po alkohol do ćpunów. Ten wyrok to jakaś kpina.

Jan F. ma 30 lat i sporą kartotekę. Zaczynał od strzelania z proc w szyby w wiosce, gdzie dorastał. W 2011 roku jako dziewiętnastolatek razem z kumplami przyjął zlecenie na połamanie łokci i kolan wicedyrektorowi legnickiego oddziału koncernu EnergiaPro.  Zaczaili się w trójkę pod domem swej ofiary w Wilkowie koło Głogowa. Jan F. na robotę przyniósł kij bejsbolowy i pałkę policyjną, ale okładali dyrektora również kawałkiem metalowej rury. Połamali mu kości i omal go nie zabili. Skradli też laptopa. W 2012 roku sąd skazał za to Jana F. na 3 i pół roku pozbawienia wolności. W listopadzie 2013 r. mężczyzna wyszedł z więzienia.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 674 dni temu dnia 14/06/2022
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Grudzień 16, 2022 @ 1:41 pm
  • W dziale: wiadomości

21 komentarze

  1. l pisze:

    i tak sobie mysle ze jakby denat mial trzy rece to mialby trzy kostki zeby zamachnac sie wszystkimi na raz.Zeby bylo powazniej.

  2. l pisze:

    i wazne sa te kostki DWIE psychologu od statystyki zmarlych..

  3. l pisze:

    a do rzeczy.Po co klamal bohater F skoro sprawa jest tak prosta.Skad ta zabawa z cialem zmarlego..Kto widział denata z dwiema kostkami w dloni. DNA sobie raduj.

  4. a pisze:

    Po dopalaczach Sławomirowi odbiło włączył mu się instynkt kilera. Na tych
    dwóch betonowych kostkach brukowych każda o wadze około 2 kg ujawniono DNA Nowiczonka. W 2018 roku z powodu zażycia dopalaczy w Polsce zmarło około 200 osób część miała nastrój samobójczy a część zabójczy jak to po narkotykach.

  5. l pisze:

    skoro jest tak pienknie to wraca pytanie dlaczego pan F jest skazany za namawianie do falszywych zeznan i czy nastepnie zabawa nad jego cialem to juz byla radosc z unieszkodliwienia wroga objawiajaca sie jego oblewaniem i kradzieza telefonu.Skoro pokrzywdzony byl nawalony jak szpadel tymi AspAT1260, Alat 890, GGTT820 U/l gdzie normy to 4-40 U/l. to moze wystarczylo popchnac go palcem.Zachodzi tez pytanie czy te cegly ala betoniki zostaly zabezpieczone na miejscu zbrodni i czy swiadkowie rzeczywiscie widzieli je w reku napastnika.

  6. A pisze:

    art.25.Nie popełnia przestępstwa kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni ,bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.
    Sławomir Nowiczonek będąc po dopalaczach na bazie trzech środków z grupy benzodiazepiny ,lidokainy i środka przecibólowego wspomaganych alkoholem zaatakował kostkami brukowymi w celu pozbawienia życia . Taki był jego cel. To,że był na ostrym dopingu wykazują jego próby wątrobowe AspAT1260, Alat 890, GGTT820 U/l gdzie normy to 4-40 U/l.Normy były przekroczone 20 -30 krotnie Miał ostre zatrucie dopalaczami. To dopalacze spowodowały zgon a nie wymyślone przez prokuraturę stłuczenie pnia mózgu.W diagnostyce szpitalnej ani w autopsji stłuczenia nie wykazano.

  7. l pisze:

    Do L: poszkodowany był naćpany jak szpadel o czym świadczą wyniki toksykologii, która została przeprowadzona.>>>>.powaznie? to po co to bylo w takim razie skoro to taki odwazny bohater broniacy grupe i siebie.To on naklanial grupe do klamstwa w tym zlodzieja komorki?A po co skoro zabity był nacpany jak szpadel i wszystko wskazywalo ze F to bohater.>>>Jednocześnie Jan F. został skazany za nakłanianie czworga świadków, imprezujących z nim tamtej nocy, do składania fałszywych zeznań. W dzisiejszym wyroku wymierzono mu za to karę 15 tys. zł grzywny.

  8. Anonomowy gość pisze:

    Przecież Feliks to ukryty cpunek leczy się psychiatrycznie po zabiciu i zbesztaniu ciała Pana Sławka a luska baba Feliksa pisze głupoty do gnoju z nią

  9. Luśka pisze:

    Do L: poszkodowany był naćpany jak szpadel o czym świadczą wyniki toksykologii, która została przeprowadzona.

  10. Xxxxx pisze:

    Się świru doigrał a baba zapomniała jak ją lał w ciąży i dla kasy płacze przed kamerami

  11. Anonomowy gość pisze:

    Jan f luska był glownum agresorem kara go dopadnie za ten frajerski czyn nie kopie się leżącego i nie oblewa piwem

  12. l pisze:

    a tak na marginesie panie lusnia jak juz sad zachowal sie jak sie zachowal czyli zamknal oczy wybierajac tylko z powietrza ladne zapachy to pan sam zniknji i udaj ze pana nie ma. Bo jeszcze ktos sie wku…wi i zechce z sprawdzic czy to byly dwie cegly czy tylko jedna butelka.

  13. l pisze:

    i ten niedoszly morderca byl pijany jak swinia bo mial 0,6 % panie lusnia.To faktycznie u was to sami slabeusze jak widze.I taki po 0,6 procent sika pod siebie .No patrz pan co za lichota. A te cegly to widzieli swiadkowie bezstronni czy TYLKo uczestnicy zabawy nad zwlokami?Jak mniemam panie lusnia wszytko to pan nam opisze na murek betonik jak mniemam.

  14. l pisze:

    ędzia-sprawozdawca Kazimierz Leżak nie wspomniał o tym w ustanym uzasadnieniu wyroku, ale zanim przyjechała karetka, towarzystwo pod garażami pastwiło się nad leżącym bez życia Sławomirem Nowiczonkem. Polewano go piwem, oddawano na niego mocz, obrabowano z telefonu komórkowego. Dlatego 33-latek cuchnął i wyglądał jak lump, gdy w końcu Jan F. wezwał do niego pogotowie>>>>>faktycznie pan F zasluguje na szacunek panie lusnia.JEDNAK zadzwonil na pogotowie.A najpierw wzial udział w zabawie co jest zrozumiale w takich przypadkach panie lusnia.Ja tez zawsze mowie .Najpierw zabawa a potem powinnosci.A gdyby pogotowie przyjechalo troche pozniej to i zabawa bylaby przedniejsza.Czyli upraszczajac .Facet leci na łeb,sika pod siebie, upada a wtedy sie go okrada i dzwoni po pogotowie.Tyle ze telefon nie kradnie pan F czego nie rozumiem chyba ze przerazony latał po miescie szukajac lekarza.No ale nam to pan wyjasni panie lusnia na murek betonek jak mniemam.

  15. Luśka pisze:

    Do PK: W takim razie proszę zaprzestać manipulowania słowami, i rzetelnie poprawić wzmiankę o rabunku i piwie, wspominając, że Jan F. Nie brał udziału w tych poczynaniach. Co do oddawania moczu, powinien pan wiedzieć z poprzednich rozpraw, że SN w momencie upadku, puściły po ludzku zwieracze, co jest zupelnie normalne podczas tego typu zdarzen. Kwestia telefonu komórkowego została wyjaśniona, osoba która to zrobila złożyła obszerne wyjaśnienia w tej sprawie i została ukarana. Pisanie, że sędzia nie wspomniał o “pastwieniu” ma negatywny wydźwięk wśród opinii publicznej, i brzmi, jakby F. brał w tym udział. Fakty są takie, że F. po upadku SN, opatrzył sobie ranę, wezwał pogotowie i wybiegł na ulice by karetka nie błądziła w poszukiwaniu miejsca zdarzenia, więc proszę całą te dodatkową otoczkę sobie darować, ponieważ nie ma NIC WSPÓLNEGO z Janem F.

  16. DO LUŚKA: Proces o zniesławienie może mieć Pan/ Pani. Zniesławiająca jest sugestia, że pan Nowiczonek zapłacił mi za napisanie tego, co napisałem. W tekście nie ma słowa o tym, że Jan F. maltretował swą nieprzytomną ofiarę. Nie ma słowa o pęknięciu żeber. Piszę natomiast, jak “towarzystwo pod garażami” (nie Jan F.) pastwiło się nad Slawomirem Nowiczonkiem przed wezwaniem karetki: polewano go piwem, oddawano na niego mocz, okradziono go z telefonu komórkowego. To fakty z zeznań świadków. Za kradzież komórki zmarłego sąd skazał w 2019 r. Patryka S. Za mocz i piwo nikt nie odpowiedział.

  17. Luśka pisze:

    Dla Ciebie Pan F… kmiocie.

  18. Luśka pisze:

    A za to, że artykuł jest NIEZGODNY Z PRAWDĄ I Z MATERIAŁEM DOWODOWYM. Panie Kanikowski, ile stary nowiczonek zapłacił panu za te oszczerstwa? Jedno jest tutaj faktem, że oskarżony został uniewinniony, natomiast pisanie że oskarżony maltretował zmarłego to OSZCZERSTWO i dobrze pan o tym wie, bo był pan na rozprawach, m.in. na tej, gdzie wypowiadał się biegły medycyny sądowej oraz dr Costa, który przyjmował Nowiczonka w szpitalu. Biegły sądowy zeznał, że uraz głowy był od upadku, natomiast uraz żeber bezdyskusyjnie powstał w wyniku akcji reanimacyjnej. Doktor Costa również zeznał, że jedyne obrażenia jakie miał poszkodowany w chwili przyjęcia do szpitala, to podbiegnięcie krwawe w okolicy lewego oka, czyli potoczne limo, oraz peknieta warga. WSTYD panie Kanikowski!!!

  19. l pisze:

    luska jeszcze nie wie za co, ale sie dowie na murek betonek.

  20. do lustrator pisze:

    Luska ale mur czy beton.I niby za co

  21. Luśka pisze:

    Panie Kanikowski, proces o zniesławienie ma pan jak mur beton.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

Samochód-widmo rozbił się w Legnicy. Kierująca zasłabła

Read More →