Władze Złotoryi szukają sposobu, aby ograniczyć spożycie alkoholu wśród mieszkańców. Powstał projekt uchwały zakazującej jego sprzedaży pomiedzy godziną 22 wieczorem a 6 rano. Zanim trafił na sesję, został totalnie skrytykowany przez mieszkańców. Komentowano, że nocne sklepy padną, a meliny odżyją. W tej sytuacji radni nie zdecydowali się wprowadzić w Złotoryi nocnej prohibicji.
Na 15 radnych 12 zagłosowało przeciw a 1 wstrzymał się od głosu. Radny Józef Banaszek miał pretensje do kolegów i koleżanek z rady, bo mimo powszechnej zgody, że alkoholizm to poważny problem, nie wspierają rozwiązań, które mogłyby ograniczyć spożycie wódki, wina czy piwa.
Według burmistrza Roberta Pawłowskiego, problem jest poważny. Przy przystankach, z których rano odjeżdżają pracownicy do strefy, w koszach zostają liczne butelki po tzw. “małpkach”. Wiele osób zaczyna dzień od zakupu alkoholu.
Czy wprowadzenie nocnej prohibicji rzeczywiście mogłoby coś zmnienić na lepsze? Radna Barbara Zwierzyńska-Doskocz uważa, ze nie. Powoływała się na doświadczenie gmin, które przed Złotoryją spróbowały wprowadzić podobny zakaz. Nigdzie spożycie alkoholu nie spadło.
Mieszkańcy Złotoryi kupują napoje wyskokowe głównie w markietach spożywczych. Według Barbary Zwierzyńskiej-Doskocz wprowadzenie zakazu sprzedaży alkoholu w godz. 22-6 uderzy w pięć lub sześć nocnych sklepów, które się w mieście jeszcze uchowały. Zamiast nich, na pokątnym handlu alkoholem zarabiać będą taksówkarze i meliniarze.
FOT. PIXABAY.COM