Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Moje trzy grosze. Sówka

Przez   /   14/08/2017  /   No Comments

- Sówka – woła moja mama i natychmiast z dziupli w starej wierzbie wysuwa się główka. Bynajmniej nie ptasia. Kocia.

 

Kot jest młody, ma nie więcej niż 5-6 tygodni. W dziupli mieszka od dwóch. Na widok mojej mamy pomiaukuje cicho i w dość karkołomny sposób – trochę przodem, trochę tyłem, ryjąc pazurkami korę – opuszcza się po pniu na ziemię. Przeczuwa, że zaraz dostanie saszetkę z kawałkami łososia albo inny przysmak, więc bardzo mu się spieszy.

Ma okrągły, pełny brzuszek. Ale to nowość. Gdy mama wygrzebała malca z winobluszczu pod płotem, przez czarno-biało-rude futerko można było dotknąć i policzyć każdą kosteczkę. Czerwone oczko, dziobnięte przez ptaka lub uderzone, zagoiło się. Teraz rozgląda się bystro za jedzeniem. Sówka już nie kuli się, gdy drogą jedzie samochód, nie drży na odgłos kroków na chodniku albo szczekanie psa.

To nie pierwszy kot wyrzucony we wsi. Pewnie nie ostatni. Chyba częściej przydarza się to psom. A może psy są bardziej bezradne. Bardziej przerażone. Nie wiem. Biegają wzdłuż drogi, to w jedną, to w drugą stronę, rozglądają się tym szalonym wzrokiem porzuconego psa, węszą, ale wszędzie są tylko obce zapachy.

Czasem mają skórzany pasek na szyi. Coś za co pan może chwycić, gdy wsadza go do samochodu, i coś, za co może pociągnąć, gdy odjadą wystarczająco daleko od domu. Ale tamten, biszkoptowy, który spał zimą na cmentarzu, nie miał. Oszczekiwał ludzi, gdy wchodzili zapalić znicz, i zaraz wesoło merdał ogonem, jakby dawał znak: „Nie śpię, pilnuję, wszystko w porządku, wchodźcie śmiało”. Kundel bo kundel, ale honorny – za nic kiełbasy jeść nie chciał (ludzie na cmentarz chodzili już nie tylko ze zniczami, ale też z pętkiem zwyczajnej, dla Miśka). Mróz chwycił, więc wynieśliśmy mu za płot budę po GPS-ie, który i tak wolał spać po fotelach. Pani Hela wyścieliła mu ją pięknie swetrami i marynarkami po swoim zmarłym mężu. Przed wieczorem rozwłóczył wszystkie po drodze i ułożył się do spania w mokrym śniegu.

Miastowi myślą, że na wsi zawsze znajdzie się ktoś, kto takim bieżeńcom nie da zginąć. Czasem maja rację. Czasem nie. Tyle, że nie o rację tu chodzi, ale o sumienie. Niech ich gryzie, jak porzucony pies.

 

Piotr Kanikowski

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 2456 dni temu dnia 14/08/2017
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Sierpień 10, 2017 @ 9:21 pm
  • W dziale: wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

alkoghol-2714488_1280

Policjanci z Wielkiej Brytanii i Polski uratowali nastolatka

Read More →