Legniccy wolontariusze i inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami odebrali mieszkance Rui skrajnie zaniedbaną zagłodzoną niemal na śmierć suczkę. – Sofia nie ma ani grama mięśnia. Organizm zjadał sam siebie. Nie chodzi, nie rusza się. Od wczoraj leży tak jak ją położyliśmy – mówi Aneta Szlachta z TOZ-u. Psiak umierał na oczach wioski. Obok jego budy cały czas przechodzili ludzie – do szkoły, do kościoła, do urzędu gminy. Nikt nie reagował.
W ciągu pięciu dni wolontariusze TOZ-u dostali na alarmowy numer pięć zgłoszeń o krzywdzonych zwierzętach: Rzeszotary, Męcinka, Prochowice,… . Jechali do Prochowic oddać plastikowe nakrętki. W drodze przyszła wiadomość o Sofii, którą mieszkanka Rui ubiera w koszulki, by nikt nie widział, jak umiera z głodu.
Byli blisko, nie mogli tego nie sprawdzić. Przy jednym z domów w rozsypującej się budzie obleczonej czarną folią leżał żywy szkielet. Przeraźliwie wychudzona psina, praktycznie bez sierści, zaropiała skóra i kości. Gospodyni wmawiała wolontariuszom, że Sofia wygląda tak od dwóch tygodni, ale bez wątpienia gehenna suczki była rozciągnięta co najmniej na miesiące, jeśli nie lata. Sofia została odebrana na podstawie przepisu, który pozwala ratować maltretowane zwierzęta, i trafiła najpierw do gabinetu weterynaryjnego, potem do hotelu dla psów Gaja. Jest słaba, nie wstaje, ma wysoką gorączkę. Przyjmuje leki, kroplówki, dietę gastro.
- Sądząc po uzębieniu, to młody pies, ale potwornie wyniszczony – mówi Aneta Szlachta. I długo wylicza: -Niewydolność trzustki, anemia, ropomacicze, płyn w jamie brzusznej, nużeniec, zapalenie bakteryjne skóry, świerzb.
Wolontariusze TOZ i lekarze weterynarii próbują nie dopuścić do śmierci Sofii. Suczka je małymi porcjami, stąd kroplówka, która ma ją wzmocnić. Leczenie będzie żmudne i kosztowne.
Od razu ruszyła zbiórka pieniędzy na ratowanie Sofii. Dla osób, które chciałyby do niej dołączyć, podajemy link do portalu Zrzutka.pl. (Ratujemy żywy szkielet Sofia – KLIKNIJ TUTAJ).
Pieniądze na pewno się przydadzą, ale Aneta Szlachta uważa, że ważniejsza od nich jest edukacja; uwrażliwienie wszystkich, aby nie dopuszczali do takich sytuacji i jeśli są świadkami krzywdzenia zwierząt, powiadamiali policję, straż miejską, inspekcję weterynaryjną, gminę i TOZ.
- Zgłaszającym gwarantujemy pełną anonimowość – mówi Aneta Szlachta. – To straszne, jak traktuje się zwierzęta w okolicach Legnicy. Szczególnie niepokoi nas ilość takich interwencji na terenie gminy Ruja. W ciągu ostatnich 2 lat tam było ich najwięcej. Chcemy spotkać się z wójtem Rui i porozmawiać o tym problemie oraz włączyć się w edukację mieszkańców.
Właścicielkę Sofii czeka zapewne proces o znęcanie się nad zwierzętami. TOZ zamierza zgłosić do prokuratury podejrzenie o popełnieniu przestępstwa.
FOT. TOZ LEGNICA