Spowity w ciemności, tu i ówdzie bajkowo podświetlony, zamek Grodziec robi ogromne wrażenie, o czym przekonało się dotąd kilkuset uczestników kolejnych edycji nocnego zwiedzania. To okazja by zajrzeć w niedostępne na co dzień miejsca, posłuchać emocjonujących historii i przeżyć przygodę.
- To chyba faktycznie staje się naszym hitem – mówi Mariusz Garbera, kasztelan zamku w Grodźcu. – Liczba zainteresowanych rośnie. Na ostatnie nocne zwiedzanie, w połowie marca, sprzedaliśmy 90 biletów. Cieszy nas to, bo startowaliśmy z niższego pułapu.Wśród uczestników dominują turyści z okolic: gminy Zagrodno, powiatu złotoryjskiego, Lwówka Śląskiego, Bolesława, Legnicy, Lubina, ale mieliśmy też gości z Poznania. Niektórzy zamawiają w zamkowej kuchni kolację i specjalnie wykupują nocleg, aby zostać z nami na dłużej.
Każde nocne zwiedzanie to swoisty spektakl z wykorzystaniem światła, żywego ognia, aktorów-rekonstruktorów, efektów pirotechnicznych i kaskaderskich tricków. Tematy kolejnych edycji nawiązują do autentycznej historii Grodźca. W lutym opowieść kręciła się wokół skarbów i tajemnic hrabiego Herberta von Dirksena – właściciela posiadłości w Grodźcu, ostatniego ambasadora hitlerowskiej III Rzeszy, wykradzionego spod straży enkawudzistów przez niemieckie komando. A inspiracją do marcowego zwiedzania zamku z „przeklętym rycerzem” były dzieje pochodzącego z pobliskiej Olszanicy Czarnego Krzysztofa i innych raubritterów napadających na kupców na okolicznych traktach.
Zwiedzający dostali latarnie, które pomogły im znaleźć w ciemnościach boczne wejście na zamkowy dziedziniec. Tam stali się świadkami sporu rycerzy umilających sobie nocną wartę grą w kości. Kłótnia przerodziła się w walkę na miecze. A potem wprowadzeni przez przewodnika, zasłuchani w opowiadane przez niego historie, turyści krążyli po zamku, natykając się na kolejne zainscenizowane dla nich sceny.
- Staramy się zaskakiwać ludzi – mówi Mariusz Garbera. – Dlatego pracujemy nad dwoma nowymi scenariuszami, które wypróbujemy na turystach prawdopodobnie w czerwcu i lipcu. Ale samo nocne przejście przez zamek jest ciekawe, zwłaszcza, że można wówczas zajrzeć w miejsca niedostępne na co dzień i posłuchać historii trzymanych specjalnie na takie okazje. Na samym końcu chodzi jednak o uśmiech. O przyjemność zabawy.
Najbliższa okazja do błąkania się po warowni nocą pojawi się podczas majówki.
- Bo kto powiedział, że przy majówce zamek nocą musi spać… – uważa kasztelan Grodźca.
Piotr Kanikowski
FOT. MARIUSZ ŁESIUK