Przed Miedzią jeden z najdłuższych wyjazdów w piłkarskiej elicie. Stawka meczu też będzie wyjątkowa. W przypadku wygranej legniczanie wyprzedzą Lechię w tabeli.
Po remisie z Jagiellonią spotkanie w Gdańsku będzie kluczowe w kontekście dalszej walki o pozostanie w PKO Bank Polski Ekstraklasie na kolejny sezon. Ewentualne zwycięstwo pozwoli ruszyć zielono-niebiesko-czerwonym w górę tabeli.
- Zdawaliśmy sobie sprawę od początku rundy wiosennej, że dla nas każdy mecz będzie taki. Im mniej pojedynków wygrywamy, tym margines błędu jest coraz węższy. Tym bardziej spotkania z zespołami będącymi obok nas w tabeli są arcyważne. Liczymy oczywiście na wygraną. Wówczas kolejne starcie będzie równie istotne. Musimy przywyknąć do tego, że kolejne mecze o przysłowiowe sześć punktów będą nam towarzyszyły do końca sezonu – mówi trener Grzegorz Mokry.
W obozie legniczan po meczu z białostoczanami panuje wielki niedosyt stratą dwóch oczek. Gdańszczanie mają za sobą klęskę 0:5 w wyjazdowym starciu z Lechem Poznań. Dla Lechii była to już trzecia porażka z rzędu. Biało-zieloni nie wygrali w pięciu ostatnich spotkaniach. Sztaby obu drużyn popracować więc muszą nad przygotowaniem mentalnym swoich zespołów.
- Mogę się wypowiadać tylko za siebie, bo odpowiadam za naszą pracę. Oczywiście wiele rzeczy, szczególnie w drugiej połowie meczu z Jagiellonią, funkcjonowało dobrze. Tak jak byłem bardzo niezadowolony z naszej gry w ataku, gdy nie kreowaliśmy sytuacji, tak w ostatnim meczu w drugiej odsłonie stworzyliśmy trzy bardzo dogodne okazje, a oprócz tego sytuacje mieli Kamil Drygas, Dimitar Velkovski czy Giannis Masouras. Było więc sporo okazji. Z całą pewnością cieszy poprawa w grze ofensywnej, ale oczywiście mocno narzekamy na skuteczność. Przy skuteczniejszej grze na pewno bylibyśmy dzisiaj dużo bardziej zadowoleni i mielibyśmy trzy punkty za mecz z Jagiellonią – zaznacza szkoleniowiec Miedzi. - Oczywiście pracujemy nad tym aspektem. Ale to nie kwestia samej finalizacji. Pracujemy nad grą w ataku i tym, jak sytuacje tworzyć, jak finalizować pod presją i przede wszystkim jak sobie radzić z tą presją, bo bardzo ważną rolę odgrywa tu sfera mentalna. To nie jest tak, że nasi napastnicy nie potrafią wykorzystać dogodnych okazji. Oni w treningu tych sytuacji wykorzystują bardzo wiele, ale później dochodzi stres meczowy i świadomość naszej sytuacji w tabeli, co udziela się naszym zawodnikom – dodaje opiekun zielono-niebiesko-czerwonych.
Zespół z Trójmiasta w bieżącym sezonie zgromadził na swoim koncie 22 punkty, na co złożyło się 6 zwycięstw, 4 remisy i 13 porażek, przy bilansie bramkowym 21:40. Na własnym boisku biało-zieloni wygrali 3 spotkania, a także zanotowali 3 remisy oraz 5 porażek (gole 8:16). W minionej rundzie w Legnicy 2:1 zwyciężyła Miedź. Bramki dla gospodarzy zdobywali wówczas Santiago Naveda Lara oraz Luciano Narsingh. Golem dla ekipy z Pomorza odpowiedział Maciej Gajos. Ostatni z wymienionych to niejedyny gracz gdańszczan o uznanym nazwisku. Podopieczni trenera Marcina Kaczmarka jeszcze na początku bieżącego sezonu rywalizowali na arenie międzynarodowej.
- Lechia to wciąż bardzo silny zespół. Zawodnicy występujący obecnie w tej drużynie to ci sami gracze, którzy w minionym sezonie zajęli czwarte miejsce w PKO Bank Polski Ekstraklasie i później reprezentowali naszą ligę w europejskich pucharach. Czeka nas bardzo trudne zadanie. To, że Lechia ostatni mecz przegrała wysoko w Poznaniu może nic nie znaczyć. Przykładem jest Korona Kielce, która zdecydowanie uległa Warcie Poznań, a w kolejnym spotkaniu odniosła zwycięstwo, prezentując się bardzo dobrze. Musimy przygotowywać się do tego starcia tak, żeby wyeliminować silne strony rywala. Oczywiście Zwoliński czy Paixao, który ostatnio gra mniej, to para bardzo groźnych napastników. Gdańszczanie posiadają też bardzo silny, doświadczony środek pola. Szczególnie mam tu na myśli Gajosa i Kubickiego. Ponadto bardzo dobrze wykonują stałe fragmenty gry w ataku. Na to musimy zwrócić uwagę. Oczywiście są jeszcze szybcy skrzydłowi. Mógłbym tak wymieniać atuty Lechii. Po prostu musimy się przygotować, żeby silne strony rywali zneutralizować. Tak, aby nie było ich widać na boisku – podkreśla trener zespołu znad Kaczawy.
W Gdańsku na pewno nie zagra najlepszy strzelec Miedzianki w bieżącym sezonie. Pod znakiem zapytania stoi także występ dwóch innych graczy, którzy w ostatnim czasie zmagali się z urazami.
- Sytuacja kadrowa nie jest najlepsza. Sztab medyczny stara się, by nasi zawodnicy wrócili do pełnej dyspozycji. Z powodu nadmiaru żółtych kartek nie będzie mógł zagrać Angelo Henriquez. Pod znakiem zapytania stoją występy Olafa Kobackiego i Huberta Matyni, którzy też narzekają na urazy. Mamy dwa dni mniej jeśli chodzi o przygotowanie do meczu i długą podróż. Ten mikrocykl jest dla nas przede wszystkim czasem na regenerację, a dla niektórych zawodników na leczenie drobnych urazów po meczu z Jagiellonią – kończy Grzegorz Mokry.
Początek piątkowego meczu na Polsat Plus Arenie Gdańsk o godz. 18:00. Pojedynek transmitowany będzie w Canal+ Sport oraz Canal+ Family. Wynik podawany będzie na
klubowym Twitterze.
Źródło: Miedź Legnica
FOt. B. HAMANOWICZ/ MIEDŹ LEGNICA/ MIEDZLRGNICA.EU