“Dziecinnym żartem” nazwał radny Kazimierz Hałaszyński (SLD) zgłoszenie jego kandydatury na stanowisko wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej w Legnicy.Nie wierzył, by wnioskodawcami z Klubu Radnych Niezależnych kierowały inne intencje niż wola zakpienia z politycznego adwersarza. Ostatecznie wolne miejsce w prezydium przypadło Krzysztofowi Dybkowi.
Kołomyja z wyborem wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej w Legnicy trwała od trzech miesięcy. Zwyczajowo, skoro Platforma Obywatelska ma swojego przewodniczącego, a prezydencki komitet wyborczy i PiS po jednym wiceprzewodniczącym, ostatnie wolne miejsce w prezydium winno przypaść reprezentantowi czwartego pod względem liczebności klubu: Klubu Radnych Niezależnych.
Klub Radnych Niezależnych to twór politycznych outsiderów: głównie Sławomira Skowrońskiego, który trzasnąwszy drzwiami odszedł pół roku temu z SLD, oraz Jana Kurowskiego, który wcześniej w równie burzliwy sposób pożegnał się z PiS-em. W marcu rada nie zgodziła się w głosowaniu, by Skowroński wrócił na fotel wiceprzewodniczącego samorządu. W kwietniu w podobny sposób odrzuciła kandydaturę Jana Kurowskiego.
Widząc beznadziejność swoich wysiłków, Klub Radnych Niezależnych postawił na happening, tzn. zgłosił Kazimierza Hałaszyńskiego jako kandydata na wiceprzewodniczącego rady.
Na dzisiejszej sesji Hałszyński odmówił kandydowania. Powiedział, że bardzo przywiązał się do funkcji szefa Komisji Edukacji, Kultury i Sportu i wolałby się skupić na tej działalności. Zaproponował, by wiceprzewodniczącym został Krzysztof Dybek, radny niezależny, choć niezrzeszony w Klubie Radnych Niezależnych. Propozycja przeszła przy trzech głosach wstrzymujących, jednym przeciwnym i 21 za.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Drukuj
Email
