Radni gminy Zagrodno chcieli zapewnić mieszkańcom komfort, tzn stawki za odbiór odpadów komunalnych o 5 złotych niższe niż wynikało z kalkulacji przedstawionej przez wójt Karolinę Bardowską. W wyniku ich decyzji po 1 stycznia 2021 roku ludzie mogą odczuwać raczej dyskomfort, bo zostaną ze śmierdzącymi z każdym dniem mocniej śmieciami, których nikt od nich nie odbierze. Dlaczego?
Do ogłoszonego przez gminę Zagrodno przetargu na odbiór i zagospodarowanie odpadów stanął tylko jeden oferent: spółka Sanikom z Lubawki. Zaproponowała kwotę 1 145 993,56 zł. Gmina doliczyła do tego pozostałe koszty systemu gospodarki odpadami (utrzymanie Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów, koszty administracyjne, wynagrodzenie pracownika itd) i wyszło jej, że po Nowym Roku stawka za odbiór posegregowanych śmieci od jednego mieszkańca powinna wynosić 28 zł (ewentualnie 27 zł jeśli w gospodarstwie jest kompostownik).
To dużo, aż o 13 złotych więcej niż obecnie. W tej sytuacji można by unieważnić przetarg, rozpisać nowy i liczyć, że tym razem wpłynie jakaś korzystniejsza oferta. Tyle, że czas nagli, bo za miesiąc wygaśnie stara umowa, na podstawie której Sanikom przysyła do gminy Zagrodno swoje śmieciarki. A z rozpoznania rynku wynika, że zainteresowanych przetargiem nie przybędzie. Zmagające się z pandemią firmy nie mają pracowników, by podjąć się obsługi dodatkowych kontrahentów.
Wójt Karolina Bardowska wstrzymała się z podpisaniem umowy z Sanikomem i poprosiła o zwołanie nadzwyczajnej sesji rady gminy. Przedłożyła radnym projekt uchwały wprowadzającej od 1 stycznia nowe stawki za odbiór i zagospodarowanie odpadów: 28 zł od mieszkańca w przypadku odpadów poselekcjonowanych, 27 zł jeśli gospodarstwo ma kompostownik, 46 zł od mieszkańca, który nie segreguje śmieci.
Wójt Karolina Bardowska zrobiła to mając świadomość, jak mieszkańcy zareagują na 86-procentową podwyżkę stawek. – Musimy przełknąć tę gorzką pigułkę – mówiła na sesji do radnych. – Nie jest to ani moja, ani Państwa wina. Taka jest sytuacja na rynku.
W trakcie sesji górę wziął populizm. Radny Stanisław Olechowski zaproponował niższe stawki: 23 złote za odpady poselekcjonowane i dodatkową złotówkę ulgi dla gospodarstw z kompostownikiem. Uzasadniał, że przez pandemię rodzinom żyje się coraz trudniej, więc w trosce o ich komfort podwyżka powinna być mniej dotkliwa. Większość rady zagłosowała za jego wnioskiem: przyjęła stawki o 5 zł niższe niż w propozycji wójt Karoliny Bardowskiej. Bez zmian pozostała tylko traktowana jako kara stawka 56 zł dla mieszkańców, którzy nie chcą segregować odpadów.
To spowodowało problem. Zgodnie z prawem, wpływy z pobranej opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi powinny bilansować wydatki roczne na cele związane z funkcjonowaniem systemu gospodarowania odpadami komunalnymi. Inaczej mówiąc, gminom nie wolno dopłacać do systemu z własnego budżetu. Do 4 grudnia złożona w przetargu przez Sanikom oferta jest jeszcze ważna. Ale w tej sytuacji wójt Zagrodna nie może podpisać umowy z firmą z Lubawki, bo nie ma zagwarantowanych przez radę wystarczających środków na jej realizację. A to oznacza, że jeśli w ciągu miesiąca nie znajdzie innego, tańszego partnera, to po 31 grudnia 2020 roku śmieciarki przestaną jeździć po gminie.
Piotr Kanikowski
FOT. SCREEN Z SESJI RADY GMINY ZAGRODNO
patrzac natomiast powaznie to jest taki pomysł lesnych dziadkow zeby dopiec Wojt bo przecietny wiesniak z wsi Zagrodno nie wie o radzie wie o Wojcie. Jak zacznie smierdziec to pobiegnie z krzykiem do Wojta. Pani Wojt powinna skupic sie na akcji informowania wiesniakow kto za co odpowiada i co to ta rada dziadkow robi i do czego jest.
radny olechowski powinien sam zajac sie smieciami a najlepiej z rodzina.Wtedy stawki na pewno beda wieksze od tych firmowych. Moze radny olechowski ma pomysl taki…albo kolega.Z trzeciej strony a czego spodziewacie sie po tych lesnych pierdolach. Koszty smieci wzrosly wszedzie a u niektorych nawet 100%.