Na poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Legnicy zapowiada przedstawienie decyzji, w sprawie ewentualnego wszczęcia postępowania po aferze z udziałem działaczy Platformy Obywatelskiej oferujących pracę za głos na Jacka Protasiewicza i nagrywających się podstępnie.
Chodzi o lubińskiego posła Norberta Wojnarowskiego, nagranego, jak żali się Edwardowi Klimce, że przez Schetynę żona straciła pracę w KGHM i obiecuje mu protekcję Jacka Protasiewicza przy załatwianiu roboty, jeśli odpowiednio zagłosuje na zjeździe wyborczym dolnośląskiej Platformy Obywatelskiej w Karpaczu.
Chodzi też o posła Michała Jarosa z Wrocławia i polkowickiego radnego Tomasza Borkowskiego. Ich z kolei nagrał ukrytą kamerą Paweł Frost, radny i przewodniczący PO w Legnicy, gdy przed zjazdem przyjechali do jego domu agitować za Jackiem Protasiewiczem. Sugerowali, że jeśli w Karpaczu obstawi właściwego konia, to ma szansę na miejsce w radzie nadzorczej jakiejś spółki. Jaros sugerował, że Protasiewicz mógłby też wstawić się u ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i pomóc w sprowadzeniu do Polski rodziny Frosta z Ukrainy.
Wszyscy – i ci, którzy w taki sposób agitowali za Protasiewiczem, i ci, którzy ich nagrali – zostali zawieszeni przez władze Platformy Obywatelskiej. Czekają na partyjny sąd koleżeński. Jak ustaliliśmy, sąd został wybrany na konwencji PO ale się jeszcze nie ukonstytuował i nie zaplanował pracy.
Decyzja prokuratury będzie szybsza. W TVN24 prokurator generalny Andrzej Seremet zapowiedział jej ogłoszenie na poniedziałek. Mówił, że badano dwa zagadnienia: czy powoływanie się na wpływy w KGHM wypełnia znamiona przestępstwa opisanego w kodeksie karnym jako płatna protekcja czy to samo można powiedzieć o “powoływaniu się na wpływy w MSZ”.