Galeria6
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Moje trzy grosze (23). Mokry kapiszon

Przez   /   23/02/2013  /   21 Comments

20 dni temu zapraszał mnie Matka_Kurka na komedię do sądu. Przyszedłem, obejrzałem. Wypadałoby teraz napisać recenzję. Po kozaczych zapowiedziach blogera spodziewałem się bomby sezonu. No i co? Nic. Góra urodziła mysz. Głównego aktora trema zjadła jeszcze zanim kurtyna poszła w górę. Byłaby klapa zupełna, gdyby nie rewelacyjny Witold Wojtyło w roli Wysokiego Sądu. Dla niego chapeau bas!

Zgodnie z przewidywaniami na proces blogera przyszły ze dwa tuziny dziennikarzy z tymi okropnymi kamerami, aparatami fotograficznymi, fleszami, mikrofonami, rekorderami, zeszytami do notatek i długopisami w dłoniach. Matka_Kurka uciekał przed nimi po sądowym korytarzu. Redaktory biegały. Matka_Kurka rzucał im gniewne spojrzenia znad laptopa. Nie ulękły się. Matka_Kurka oznajmił w końcu, że nie godzi się na ujawnienie wizerunku. Zatem w mediach występuje jako wystraszony wywołanym przez siebie zamieszaniem Piotr W., z paskiem na oczach lub buźką w piksele. A miał być dostojny jak Wolność prowadząca lud na barykady.

Jak tylko zobaczyłem, że tak bardzo boi się dziennikarzy lub brzydzi się ich robotą, pomyślałem, że Pan Bóg popełnił fatalny błąd w obsadzie. Już wtedy zdjęło mnie niedobre przeczucie, że Matka_Kurka tylko w wirtualu pręży muskuły z wytatuowanym Lechem na prawym, Pawłowicz na lewym ramieniu. Tylko w sieć nie boi się rzucić do kumpli, że za zły wyrok trzeba Tuleyę gównem wysmarować. Jak przychodzi mu  stanąć przed wrażą kamerą i chlapnąć coś w tym samym guście, to już nie bardzo. Przecierałem oczy. Czyżbym naprawdę miał przed sobą tego hajtera nad hajterami, co po odpaleniu laptopa przy porannej kawce Lisa wyzywa od volksdeutschów, Owsiaka od łgarzy, a Komorowskiego od cweli?

Pierwsze śliwki robaczywki, pocieszam się, dalej będzie lepiej. Wchodzimy do sali, większej niż pierwotnie zaplanowano, bo publika nadzwyczaj dopisała. Frekwencyjny sukces. “Oby się tylko na frekwencyjnym sukcesie nie skończyło” – myślę, sadowiąc się w twardej ławie. Gong. Kurtyna idzie w górę. W centralnej części sceny godło, pod nim Wysoki Sąd, z lewej Pani Prokurator, z prawej Oskarżony. Teatr.

Patrzę na Oskarżonego, a on trzęsie się jak osika. Niby nic dziwnego, debiutant, ale nie wiem dlaczego czytając jego bloga miałem wrażenie, że gdy już dojdzie do komfrontacji, wszyscy – absolutnie wszyscy: Pani Prokurator, Wysoki Sąd i Reżimowi Dziennikarze – drżeć będą przed Prawdą i tylko on jeden na scenie zachowa zimną krew. Miały się – zapowiadał, mamił, łudził – role odwrócić. Miał być bloger oskarżycielem i sędzią. Tymczasem choć w domu przygotował sobie mowę oskarżycielską upstrzoną ostrymi, kontrowersyjnymi stwierdzeniami, a w sądzie przez półtorej godziny odczytywał ją z laptopa i kartek, kluczowy dla sztuki “Państwo polskie vs Matka_Kurka” pomysł odwrócenia ról całkowicie spalił na panewce.

Piotrowi W. zabrakło scenicznej charyzmy Andrzeja Leppera, Antoniego Macierewicza czy Janusza Palikota.  Od pierwszej sekundy po podniesieniu kurtyny do wygaśnięcia braw pozostał tylko przejętym sytuacją Oskarżonym. W dodatku Oskarżonym, który od czasu do czasu rezygnuje z aktorskiej godności i żałośnie szarżuje. Upokarzająco rżnie głupa. To pewnie wina tekstu, jaki sobie przygotował. Słuchając   bredni o eksperymencie socjologicznym i wywodów, że cwel Komorowski to być może Komorowski z Pułtuska, uświadomiłem sobie, że bez wątpienia właśnie te akapity Matka_Kurka miał na myśli, gdy w blogu zapowiadał premierę sądowej komedii. W tym momencie mimo wszystko poczułem rozczarowanie. Tak jak krytycy literaccy czekają na wielką współczesną powieść w rodzaju “Lalki”, tak ja spodziewałem się prawego sierpowego w oko Komorowskiego, a Piotrowi W. ręka się osunęła i uderzył w próżnię. Aż żal było patrzeć na dramat człowieka, który nie wie co począć ze swoją nienawiścią, bezradną i absurdalną w tej sądowej konwencji.

Spektakl uratował sędzia Witold Wojtyło. Luz, niewymuszony wdzięk, poczucie humoru, rozsądek, umiar, elegancja, elokwencja, empatia, umiejętność słuchania i wyciągania wniosków. Zero strachu przed kamerami, które Piotra W. paraliżowały. Jego spokój udzielił się w końcu i debiutantowi z Biskupina, który z czasem zdołał opanować tremę na tyle, by nie drżeć z emocji, gdy przyszło mu odczytać ustęp o prezydencie Lechu Kaczyńskim, bezkarnie obrażanym przez Wałęsę, Palikota i Niesiołowskiego. Ku zaskoczeniu Matki_Kurka, dobrze obcykanego w reżimie Tuska,  Wysoki Sąd pozwolił swobodnie wypowiedzieć się Oskarżonemu, nie kneblował mu ust, nawet najbardziej antyrządowe treści bez przeszkód wybrzmiały do końca. Wysoki Sąd nie przerwał jego przydługiego monologu, grzecznie dopytał o kilka nie do końca jasnych kwestii i w końcu mądrym wyrokiem i jeszcze mądrzejszym uzasadnieniem spuentował to, co przez trzy godziny rozgrywało się przed naszymi oczyma. A przy okazji klapsem w pupę Piotra W. rozbroił zmontowany przez prokuraturę ładunek wybuchowy. Wyrok uważam za sprawiedliwy: na więcej niż klaps bloger nie zasłużył.

Sztuka dająca nadzieję na kilkumiesięczny serial z patetycznymi scenami i niespodziewanymi zwrotami akcji skończyła się zatem po trzech godzinach odgłosem, jaki wydaje ojcowska dłoń w zetknięciu z pośladkiem. Takie tempo przyjąłem z miesznymi uczuciami. Jasne, jak wszyscy widzowie chciałem jak najszybciej wiedzieć, jaki będzie finał. A jednak nie mogę odżałować, że obyło się bez wzywania na świadków gwiazd sceny narodowej, które Piotr W. na serio lub dla jaj planował ściągnąć  na gościnne występy do  Sądu Okręgowego w Legnicy. Według jego scenariusza, w roli adwokata Matki_Kurka miał się pojawić Roman Giertych, w roli biegłego-językoznawcy Jerzy Bralczyk, a w roli świadków obrony Tomasz Lis i Janusz Palikot. Tak, z taką obsadą naprawdę byłaby bomba sezonu. Zamiast mokrego kapiszona.

Piotr Kanikowski

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 4290 dni temu dnia 23/02/2013
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Luty 24, 2013 @ 8:07 am
  • W dziale: wiadomości

21 komentarze

  1. teesa pisze:

    Uprzejmie proszę o usunięcie moich danych osobowych, zawartych w komentarzu “CH pisze:
    23/02/2013 o 19:14″.

  2. teesa pisze:

    CH pisze: Pan Redaktor opera się na publikacjach do wczoraj oskarżonego dzisiaj skazanego (nieprawomocnym wyrokiem, ale zawsze).

    Skazany??? Na co??? :)
    Proszę się trzymać faktów.

    przytoczony tekst odczytała moja 14 letnia córka. ?Facet śmieje się przez łzy, ale chyba naprawdę mu nie jest do śmiechu?

    Szczególny to rodzaj śmiechu. Nie lepiej zastanowić się nad tym, co się pisze, zamiast się później “śmiać przez łzy”?

  3. Piotr Kanikowski pisze:

    Myślę raczej, że poszedłem na “Czas Apokalipsy”, a puścili “Kac Wawa”. Moje wrażenia idą niestety w tą stronę, nie odwrotnie. A metafory czytam, i ten śmiech przez łzy też dostrzegam, ale obok śmiechu, musi Pan/ Pani przyznać, jest tam też parę min typu macho.
    Panie CH/ Pani CH, dziękuję za ciekawą i kulturalną polemikę.

  4. CH pisze:

    Przez chwilę zastanawiałem się czy może MK rzeczywiście w jakiejś prywatnej rozmowie nie deklarował wprost zrobienia cyrku z posiadzenia sądu. Ale nie. Jak widzę Pan Redaktor opera się na publikacjach do wczoraj oskarżonego dzisiaj skazanego (nieprawomocnym wyrokiem, ale zawsze).

    Problem Pana Redaktora polega na tym, że ów tekst odczytuje wprost, doslownie, wyraz po wyrazie, nie zastanawiąjąc się nad tym, że wyrazy składane w zdania, a zdania w wątki zawierają metafory, niedopowiedzenia, mrugnięcia do czytelnika. Sprawdziłem przed chwilą jak przytoczony tekst odczytała moja 14 letnia córka. “Facet śmieje się przez łzy, ale chyba naprawdę mu nie jest do śmiechu”. Cóż mogę dodać. Poszedł Pan redaktor nie na ten film. Kupił Pan bilety na Kac Wawa, a obejrzał Czas Apokalipsy. De gustibus non est disputandum.

    P.S. Proszę się tak nie krygować tą niespodziewaną popularnością. Wszak w dziennikarskiej robocie ponoć obowiązuje hollywoodzka zasada: nie ważne jak opisują, ważne żeby pisali.

  5. Piotr Kanikowski pisze:

    Proszę nie zwalać na wychodzącego z kina widza odpowiedzialności za to, że anonsowany w gazecie film familijny okazał się thrillerem tylko dla dorosłych. I odwrotnie.
    Mógł Matka_Kurka nie prężyć muskułów przed procesem, to bym się nie spodziewał zobaczyć w sądzie mocarza. Poszedłbym jak na każdą inną rozprawę, nie oczekując niczego konkretnego. Ale Matka_Kurka tak lubi stroić groźne miny przed swymi adoratorami, że nie oparł się pokusie opisania na blogu, jaką to systemową rozpierduchę urządzi reżimowi Tuska w sądzie. Deklarował krnąbrność. Deklarował godność. Deklarował proces zbiorowy i pokazowy. Bóg wie kogo obiecywał posadzić na ławie oskarżonych zamiast siebie lub obok siebie. Miał być oskarżycielem publicznym.
    I co? Psinco. Przestraszony, że zaraz mu przerwą, zbrojny w stosowny paragraf na taką okoliczność,podyktował do protokołu jeszcze jeden felieton – ani lepszy, ani gorszy od tych, które od wielu miesięcy zamieszcza na swoim portalu. Jego oskarżenia pod adresem prokuratury, rzecznika sądu, sądów w ogóle, Palikota, Niesiołowskiego, Wałęsy i kogo tam jeszcze spłynęły po słuchaczach – od dziennikarzy po Wysoki Sąd – jak woda po kaczce. Ot, kontrowersje. Kontrowersje, czyli takie treści, które z założenia są kontrowersyjne, więc trudno je traktować jako poważny głos w dyskusji.
    Rozumiecie Państwo? Sami skazujecie się na marginalizację. Mieliście szansę i ją zmarnowaliście. Jaki jest ślad wystapienia Matki_Kurka w mediach? Zobaczycie w nich podpisanego inicjałem, jak zwykły kryminalista, człowieka z czarnym paskiem na oczach rzucającego w przelocie “Bez komentarza” zamiast Piotra Wielkiego dumnie, pod nazwiskiem, wyjaśniającego, w jaki sposób Komorowski z Tuskiem przecwelowali naród na ruskie marionetki. W tym byłaby godność. Nie strach. Nie zarzucam Piotrowi W. tchórzostwa, sam w jego sytuacji bym się strachał – ja mam do niego pretensje o bufonadę, jaką był m.in. wpis z 2 lutego 2013 roku. I kontynuację tej bufonady, w jego wczorajszej relacji z rozprawy. Ja tam byłem, widziałem, mnie słowami nie nabierze. Jeśli jakaś zamiana ról na tym procesie wystapiła, to nie była to obiecywana czytelnikom bloga przemiana oskarżonego w oskarżyciela publicznego, ale przemiana walczącego blogera z bardzo wyrazistymi poglądami w eksperymentującego socjologa rżnącego głupa, że zaszło nieporozumienie, bo chodziło mu o Komorowskiego z Pułtuska.
    Nie zapowiada się salw z armaty, jak w kieszeni ma się tylko mokre kapiszony a ręce drżą tak, że zapałek nie idzie utrzymać. I to jest mój główny zarzut pod adresem Piotra W.
    To, że od rana zaglądacie tu, żeby mi nawrzucać, świadczy, że także w Was dotknąłem jakiegoś czułego punktu. Przyjmuję na klatę różne inwektywy: jestem “gryzipiór Kanikowski”, “dziennikarzyna”, “Wielki Manipulator”, recenzent o niskim poziomie intelektualnym, “leming”. Rozumiem, że to taki kontrowersyjny styl dyskusji. Może Was, Panie i Panowie Kontrowersyjni, poruszyło, że guru internetu nie zrobił na mnie wrażenia twardziela, którym wydaje się być, gdy czyta się jego bluzgi pod adresem luminarzy władzy, mediów i popkultury. A może wytrącił Was z równowagi upokarzający klapsik na pupę? Wszak oczekiwano uwznioślającej kaźni pod pułtuskim Komorowskim. Czytajcie Piotra W. i wierzcie mu dalej na słowo albo jak się nadarzy okazja, przyjdźcie popatrzyć do sądu.

    Dla zweryfikowania mojej opinii nie zamieszczam już linka do Kontrowersji. Kopiuje konkretne fragmenty felietonu Piotra W. Miłej lektury i owocnych przemyśleń.

    “Scenariusz komediowy ?Matka Kurka vs państwo polskie? w końcu trafi na deski teatralne. Premiera sztuki komediowej odbędzie się 22 lutego w samo południe, w Sądzie Okręgowym w Legnicy. Dostałem zaproszenie i od razu propozycję obsadzenia jednej z głównych ról ? będę grał oskarżonego o znieważenie najsłabszego prezydenta w dziejach Polski, wliczając w ten poczet TW Bolka. (…)
    Komediowość owszem jest, ale raczej należy ją rozumieć w kategoriach sytuacyjnych, samo położenie oskarżonego, jak wiadomo, podlega bardzo poważnym artykułom i paragrafom. W związku z tym popisowy monolog muszę zostawić na premierę, a dziś takie małe przecieki oparte na dygresjach i drobnych wskazówkach. (…)
    W komedii z moim udziałem wszystko i do końca będzie jawne, także oczekuję ostrej weryfikacji i recenzji roli oskarżonego, która w zamiarze ma przypominać klasykę gatunku. Postaram się zagrać na miarę epizodu w filmie Barei, gdyby się nie udało to skopiowanie jednej z ról w procesie o kota nie powinno przysporzyć trudności warsztatowych, nawet takiemu amatorowi jak ja. Jedno w komedii ?Matka Kurka vs państwo polskie? jest dla mnie pewne. Z szacunku dla marzeń o Państwie Polskim, poza konwencję komedii wyjść nie mogę. Krnąbrność tłumaczę zachowaniem godności i odpowiedniego dystansu, jestem już prawie tak stary, jak ci mistrzowie, którzy jadają śniadanie przed kamerami TVN, tuż po 12-tej w południe, ale na takiego gówniarza przerobić się nie dam.(…)
    Z komediowej linii obrony zdradzić mogę tyle, że to będzie proces zbiorowy i pokazowy, zamierzam wskazać wielu oskarżonych komediantów, którzy powinni usiąść na ławie zamiast mnie, w najgorszym razie obok mnie. Moim zamiarem jest komediowa zamiana ról z urzędowo oskarżonego obywatela na oskarżyciela publicznego. Nie wiem, czy będzie mi dane odegrać improwizację w całości, czy też będzie sprzeciw, ale na wypadek spodziewanych przeszkód zabezpieczę mowę oskarżycielską i opublikuję w umówionym miejscu. Proszę tej zapowiedzi nie traktować kryterium kozaczenia, proszę uznać moją deklarację za normalność, chociaż wiem, że w nadętej, sztucznej atmosferze gęstych absurdów, moje słowa mogą się wydać nierozważnymi. ”
    (cytaty za: “Matka Kurka vs ?państwo polskie? ? proces!” http://kontrowersje.net/matka_kurka_vs_pa_stwo_polskie_proces )

  6. teesa pisze:

    CH pisze: Kabaret rozpoczął się już w momencie złożenia donosu przez niejaką Tessę, blogerkę, która nie zdzierżyła, jak sama twierdzi, chamstwa Matki Kurki wobec uświęconych wyborami demokratycznymi władz, i zgodnie z obywatelską postawą zakapowała go do prokuratury. Z salonu 24 trafiła nawet tu, z wysoko podniesioną głową obywatelki, która z dumą może obwieścić o spełnieniu obywatelskiego obowiązku. Zapomina tylko tu i ówdzie zawsze dodać, że z owym oskarżonym swojego czasu stoczyła pojedynek, który skończył się, z obu zresztą stron, inwektywami. Trudno zakapowanie innego blogera, który zalazł skutecznie Madame Tessie za skórę nie potraktować jako dalszego ciągu prywatnej bądź co bądź wojenki.

    Zwykle nie podejmuję dialogu z kłamcami, ale widzę, że powoli staję się tu główną bohaterką. :)
    To może po kolei?
    1. Kabaret @Kurki zaczął się wcześniej. :) Nie “zakapowałam” @Kurki – z tego prostego powodu, że nie znałam jego tekstu – nie jestem fanką prozy tego Nadblogera i jego elukubracje raczej omijam. O tym, że w swoich bluzgach sięgnął najwyżej, dowiedziałam się z publikacji prasowych, w kontekście tego, że prokuratura ma problem z ustaleniem danych blogera @Matka Kurka, bo na portalu kontrowersje.net administracja nie jest w stanie ustalić kim jest piszący pod tym nickiem bloger; nie jest w stanie podać nawet jego logów. W związku z tym, prokuratura za pieniądze podatników miała podjąć wątpliwej skuteczności działania, zmierzające do ustalenia, kto zacz ten @Kurka. Mówiąc kolokwialnie, trafił mnie szlag, bo nie dalej, jak miesiąc wcześniej prokuratura (z innej miejscowości) odmówiła zajęcia się tym, co @Kurka zrobił mnie, a zrobił sporo: http://teesa.bloa.pl/. Zadzwoniłam więc do prokuratury (28. czerwca ’12)i powiedziałam, żeby dane @Kurki wyciągnęli sobie ze swoich czeluści (podałam je ja, zgłaszając swoją z @Kurką zaszłość). Zostałam poproszona o potwierdzenie tego, co mówię i podanie personaliów @Kurki e-mailem i tak zrobiłam. To moje “doniesienie”. :)
    Nie twierdzę, że nie jestem oburzona sposobem, jaki @Kurka werbalizuje swoją niechęć do ludzi, których przekonań nie podziela, w tym do demokratycznie wybranych władz naszego kraju i nie ukrywam, że pochwalam to, że ktoś zrobił doniesienie do prokuratury. Ostatecznie jakoś się @Kurkowi klakierzy nie oburzają na tych, którzy zawiadomili prokuraturę o profanowaniu Biblii przez Nergala – podwójne standardy? :)

    2. O jakim “pojedynku” Szanowny/-a mówi? @Kurka dopuścił się wobec mnie licznych działań, które oceni niebawem sąd.
    Czy może Szanowny/-a przytoczyć inwektywy, którymi – rzekomo – potraktowałam @Kurkę?

    I proszę nie zmyślać. :)

  7. CH pisze:

    Przepraszam Pana Redaktora za przekręcnie nazwiska na końcu mojego wywodu.

  8. CH pisze:

    Sfakciałe oczekiwania red. Kanikowski

    Popełnił był red Kanikowski felieton jako swój komentarz do swojego, a jakże, sprawozdania z procesu Matki Kurki. Każdy orze jak może. Rzeczony Matka Kurka na swoim portalu, zbudowanym i utrzymywanym za swoje pieniądze, też jest gwiazdą praktycznie jedyną.

    Ładnie że red. Kanikowski ma własne zdanie, szkoda, że niewiele zrozumiał.

    Zabierając się za pisanie felietonu, wypadałoby zapoznać się z treścią przedprocesowych publikacji MK. Zrozumiałby wówczas Pan Redaktor, że zaproszenie na komedię do sądu nie oznaczało bynajmniej zapowiedzi wystąpień kabaretowych oskarżonego. Kabaret rozpoczął się już w momencie złożenia donosu przez niejaką Tessę, blogerkę, która nie zdzierżyła, jak sama twierdzi, chamstwa Matki Kurki wobec uświęconych wyborami demokratycznymi władz, i zgodnie z obywatelską postawą zakapowała go do prokuratury. Z salonu 24 trafiła nawet tu, z wysoko podniesioną głową obywatelki, która z dumą może obwieścić o spełnieniu obywatelskiego obowiązku. Zapomina tylko tu i ówdzie zawsze dodać, że z owym oskarżonym swojego czasu stoczyła pojedynek, który skończył się, z obu zresztą stron, inwektywami. Trudno zakapowanie innego blogera, który zalazł skutecznie Madame Tessie za skórę nie potraktować jako dalszego ciągu prywatnej bądź co bądź wojenki. Ale zostawmy dylematy moralne starszej Pani.

    Nie wiem jakiej komedii spodziewał się Pan redaktor. Może samospalenia, może stripteasu oskarżonego, może pogo do muzyki puszczanej z magnetofonu. Nie wyczuł Pan redaktor, że komedia nie zaczęła się 22.02.2013. Ona trwa. W sądzie mogła nastąpić co najwyżej kolejna jej odsłona. Rozumiem, że tak jak większość, w tym ja, Pan redaktor nie znał dotychczasowego przebiegu sprawy. Ale po wysłuchaniu mowy oskarżonego i opisu sposoby prowadzenia sprawy przez prokuraturę średnio inteligentny osobnik bez trudu domyślił się o jakiej komedii myślał oskarżony. Widać jednak Panu Redaktorowi zabrakło świńskiego ryja, okrzyków: ?Pan jest zerem Panie sędzio?. Cóż jednych śmieszy subtelny żart Kabaretu Starszych Panów, innych pierdzenie na scenie.

    Kolejne oceny Pana Redaktora to mało subtelny wywód, w którym można bez trudu dostrzec ?o co się rozchodzi?. Pan redaktor oczekiwał buty od oskarżonego, a nie trzęsącej się osiki. Oskarżony miał wygłosić oświadczenie z pamięci, a nie czytać z kartki lub laptopa. Wtedy byłby przekonywający. Miał być show, X-Factor i I can dance w jednym, a nie jakieś nudne półgodzinne dukanie z kartki. Gdzie tempo Matko Kurko? Gdzie akcja, gdzie dramatyczne zwroty akacji? Nuda jak rzekłbył inż. Mamoń. Do dupy jednym słowem. Pozwolę sobie zapytać Pana redaktora ? czy złożył już Pan CV w redakcji Faktu lub Super Ekspresu, albo przynajmniej w TVN24?

    Filuterny nastrój komentarza Pana redaktora ma utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że sam oskarżony jak i cała sprawa na więcej nie zasługują. Cóż Panie redaktorze Kaniowski to zależy czego oczekujemy i jakie postawy reprezentujemy w życiu. Są tacy, którzy uważają, że dowodem wolności słowa jest napis w damskiej toalecie: “kaowiec dupa” i tym się zadowolą. Ale są też tacy dla których nie ma niewłaściwych pytań w drodze do prawdy, że zakończę tak cholernie patetycznie.

  9. Piotr Kanikowski pisze:

    Do ZBR.
    Będzie dużo czytania, ale sam/-a Pan/ Pani się prosił/-a.
    Wyłożę wszystko, jak krowie na rowie.
    1. Jak ktoś chce informacji, to szuka informacji.
    2. Jak ktoś che opinii, to szuka opinii.
    3. Trafił Pan/ Pani na felieton, czyli gatunek publicystyczny, w którym w lekkim, skrajnie osobistym tonie, nie stroniąc od złośliwości, autor wyraża swoją prywatną opinię w jakiejś sprawie. To, co Pan/ Pani skomentował/-a, to jest FELIETON.
    4. Termin “recenzja” i inne tego typu tropy proszę potraktować z przymrużeniem oka. Stanowią one wyłącznie nawiązanie do innego felietonu, mianowicie udającego zapowiedź teatralnej premiery felietonu blogera Matka_Kurka zamieszczonego na stronie Kontrowersje.net gdzieś na początku lutego (bez trudu odszuka Pan/ Pani tamten tekst w archiwum Kontrowersji, jeśli zechce sprawdzić, dlaczego mój felieton udaje recenzję).
    4. Jeśli wejdzie Pan/ Pani na stronę 24legnica.pl, to zauważy Pan/ Pani, że kilka godzin przed felietonem o mokrym kapiszonie ukazał się na niej ilustrowany zdjęciami tekst INFORMACYJNY pt. “Matka_Kurka znieważył prezydenta. Ma się poprawić”, będący obszerną relacją z procesu blogera. Tam znajdzie Pan/ Pani m.in. informację, o co prokuratura oskarzyła Piotra W., jak bronił się w sądzie, jakiej kary chciało dla niego oskarżenie, jaki wyrok wydał sąd i jak go uzasadnił. Dla ułatwienia poszukiwań zamieszczam link: http://24legnica.pl/?p=10107 .
    5 Co do zamierzeń reżyserskich najpełniej omawia je utrzymany w bojowym nastroju felieton samego Matki_Kurka (wlaśnie ten z początków lutego, o którym wspominam w punkcie 4). Założenia te omawiam również ja, rzecz jasna nie tak szczegółowo jak Piotr W. w tekście “Matka_kurka zapowiada komedię na swoim procesie”, który na portalu 24legnica.pl zamieściłem 2 lutego. Dla ułatwienia poszukiwań służę linkiem: http://24legnica.pl/?p=9421 .
    6. O tym, “o co w ogóle chodzi w tym przedstawieniu”, napisałem dwa inne teksty INFORMACYJNE. Pierwszy ukazał się 15 stycznia 2013 roku ( “Sąd nad blogerem za obrazę prezydenta Komorowskiego”, link: http://24legnica.pl/?p=8777, drugi tydzień później, gdy sąd wyznaczył datę rozprawy (“22 lutego sąd zajmie się ?ruskimi cwelami?, link: http://24legnica.pl/?p=8940 .
    7. Na tym w zasadzie mógłbym zakończyć, być może jednak okaże się dla Pana/ Pani interesujący jeszcze jeden felieton poświęcony osobie blogera Matka_Kurka. Uprzedzam: FELIETON, czyli, pamięta Pan/-i, lekki, złośliwy tekścik publicystyczny przedstawiający osobisty punkt widzenia i przyjmujący założenie, że Czytelnik może mieć inne zdanie. Myślę o tekście “Matka_Kur…a” z 6 lutego 2013 r. ( http://24legnica.pl/?p=9542 ). Jest on o tyle ważny, że czytany razem z felietonem o mokrym kapiszonie, w którym Piotr W. jawi się jako przestraszony oskarżony, pokazuje zgoła inną, hajtersko- bohaterską twarz Matki_Kurka. Mnie ten kontrast uderzył na tyle, że musiałem raz jeszcze poświęcić panu W. felieton.

  10. ZbR pisze:

    Szanowny Panie, napisał Pan recenzję ze spektaklu sądowego. Może to i ciekawy pomysł tyle, że ta recenzja, zresztą podobnie jak wiele współczesnych recenzji teatralnych/filmowych, ma bardzo poważny feler: można przeczytać wiele epitetów (zresztą bez podania jakiegokolwiek merytorycznego uzasadnienia) dotyczących gry aktorów czy też ogólnych cech inscenizacji, ale w żaden sposób czytelnik nie dowie się jakie było zamierzenie reżyserskie i o co w ogóle chodzi w tym przestawieniu. Gdy czytam takie recenzje jak Pańska, zastanawiam się czy autor nic nie rozumie z tego, o czym pisze, czy też jest to zamierzona manipulacja/stronniczość.

  11. Eryk pisze:

    Coś jest na rzeczy z tym łubuduu do szafy! Trafił pan, tak właśnie odebrałem ten felieton. Szafa oczywiście belwederska :)

  12. Piotr Kanikowski pisze:

    Eryk, Namtar – to jest felieton, jeśli szukacie sprawozdania z rozprawy musicie zerknąć pod inny link: http://24legnica.pl/?p=10107. Ciekawszy, bo ze zdjęciami. A łubudubu można śpiewać do różnych szaf :)

  13. robcio pisze:

    Oczywiście kapuś, T (dane osobiste usunięte – rd.) nie byłaby sobą, jakby nie zalogowała się tutaj by napisać kilka bzdur.
    Dla nie wtajemniczonych, ta sprawa rozpoczęła się od donosu tej pani, brzydzę się takimi oślizgłymi gadami.

  14. Eryk pisze:

    Poziom recenzji z rozprawy kompromitujący. “Śliwki robaczywki, mokry kapiszon, brak scenicznej charyzmy”, nazywanie “spektaklem” rozprawy sądowej. Dobrze, że jeden z komentatorów zamieścił oświadczenie oskarżonego, bo widać wyraźnie, że merytoryczność wywodu przerosła poziom intelektualny recenzenta.

  15. namtar pisze:

    Piękne podsumowanie obrony oskarżonego pana Piotra W. Tekst długi, wyczerpujący i pięknie opracowany. Mam nadzieję że nie zajął więcej czasu niż 2 tygodnie. Klikam by wzmocnić oddziaływanie tego swoistego http://youtu.be/tfBGQDiEktA ….. Mam nadzieję że władza usłyszy i chociaż trochę pomogłem :)

  16. Piotr Kanikowski pisze:

    Panie Desire!
    Ma Pan rację, niefortunnie użyłem liczby mnogiej. Po prostu oceniając żarliwość sformułowań z poprzedniego Pana wpisu wyciągnąłem błędny wniosek, że całkowicie utożsamia się Pan z zacytowaną in extenso mową sądową blogera o ksywce Matka_Kurka. Mój błąd. Przepraszam. Nazwisko Jarosława Kaczyńskiego nigdzie dotąd w naszej polemice się nie pojawiło, więc proszę go na siłę nie wciskać w moje usta zaraz po tym, jak zarzuca mi Pan manipulację.
    Muszę zwrócić uwagę na jeszcze kilka elementarnych nieścisłości, jakie pojawiły się w Pańskim ostatnim komentarzu.
    Po pierwsze, znam akt oskarżenia. Wynika z niego, że to nie Matka_Kurka pozwał państwo polskie o nierówne traktowanie potwarców Prezydentów RP, ale państwo polskie za pośrednictwem swojej prokuratury pozwało Matkę_Kurka za użyty pod adresem prezydenta Komorowskiego epitet “cwel”. Dopiero, kiedy Piotr W. wystąpi przeciwko państwu polskiemu o to, by politykom zniesławiającym Lecha Kaczyńskiego wymierzyło takiego samego klapsa jak jemu, uznam, że chodzi o pryncypia demokracji a nie o chamski bluzg. Innymi słowy, to nie syn oskarżył ojca, że bije dzieci, ale ojciec skorcił syna, że się przezywa.
    Po drugie, nie uważam, by Matka_Kurka wykazał w sądzie, “że obywatel ma popierać linię Partii Obywatelskiej bo inaczej represjonowany będzie”. Gdyby coś takiego wykazał, znalazłoby to ślad w sentencji wyroku i w jego uzasadnieniu. Przysłuchiwałem się na zywo piątkowej rozprawie. Wydaje mi się, że jedyne, co Matka_Kurka dowiódł, to jego osobista chorobliwa nieufność w organy państwa. Mimo wszystko, ma Pan prawo mieć inne odczucia.
    Dziękuję za obecność. Pozdrawiam.

  17. Desire pisze:

    Panie Piotrze.
    Mnie nie trzeba przepraszać bo ja stroną w tej sprawie nie jestem. Natomiast jeżeli pisze Pan “Głosząc teorię o wszechwładzy nazwisk Panowie zakładacie..” to jest Pan Wielkim Manipulatorem. Ja tego nie głoszę ale głoszę, że jeżeli system podobno jest uczciwy i demokratyczny to wszyscy powinni być traktowani jednakowo wobec prawa. Demokratyczne państwo prawa musi stosować te same standardy w takich samych okolicznościach przyrody. O to właśnie toczy się proces i Matka Kurka wykazała, że obywatel ma popierać linię Partii Obywatelskiej bo inaczej represjonowany będzie. Demokracja w końcu musi trwać. Jeżeli natomiast chodzi o obrazę majestatu głowy państwa to prawo jeszcze ten majestat chroni i ja o tym nie będę dyskutował. Wspomnę tylko, że nie tak dawno kobiety nie miały prawa głosu z mocy prawa. Moja orientacja polityczna plasuje mnie na lewicy, której niestety w Polsce nie ma. Stąd “Panowie zakładacie” zabrzmiało tak jak ja bym napisał, że Pan tak jak i Jarosław Kaczyński… Z poważaniem.

  18. teesa pisze:

    Gratuluję! Wspaniała recenzja, która się wpisuje w moje osobiste doświadczenia z “Blogerem Roku” – tu szczegóły, dla zainteresowanych głębiej: http://teesa.bloa.pl/.

    Ten Nieustraszony Pogromca Systemu w realu jest sfrustrowanym chłopaczkiem, cienkim głosikiem domagającym się uznania dla swojej wyjątkowości – jak pięciolatek, z niepokojem pytający “a kochas mnie?”.
    Odwagi starcza mu na tyle, by sponiewierać kobietę.
    Uśmiałam się bardzo, czytając @Kurkowe sprawozdanie z procesu, rzucone spragnionym klakierom w manierze “powrót wojownika”.

    Mam nadzieję, że Matka_Kurka potrafi jednak wyciągnąć stosowne wnioski ze zdarzenia, a to, co demonstruje, to tylko obliczona na tani poklask poza.

  19. Piotr Kanikowski pisze:

    Tak, rzeczywiście, zdemoralizowany system zadrżał w posadach od tego powalającego wystapienia. Nawet mnie, podrzędnego podleminga, słowa pana Piotra wprawiły w pewne wibracje. Z trudem udało mi się je opanować, gdy usiadłem do pisania recenzji z sądowej komedii “Państwo polskie vs Matka_Kurka”. Nie chciałbym obrazić Pana ani blogera, ale proszę pomysleć, czy przypadkiem nie dlatego głupio wyszło, że tezy głoszone przez Matkę_Kurka są po prostu głupie. Formułując teorię o wszechwładzy nazwisk Panowie zakładacie, że rodzajem ludzkim rządzą wyłącznie cynizm i wyrachowanie. Zapewniam, że paleta emocji, jakimi kierują się ludzie czując sympatię do Owiaka i antypatię do Pawłowicz jest znacznie szersza. Ze swojego prywatnego doświadczenia dodam, że lubię ludzi, którzy lubią ludzi i omijam tych, którzy z nienawiści ciskają się jak zwierzęta w klatce.

  20. oxygen49 pisze:

    Panie gryzipiórze Kanikowski mogę pana zapewnić , że matka kurka nie bałby się dziennikarzy intelektem przewyższa wielu.
    Natomiast na pewno mija z daleka takich narcyzów jak pan co to uważają się za dziennikarzy a są tylko dziennikarzynami którzy potrafią jedynie podnieść nogę i obsikać bądź obszczekać za jałmużnę jaką im ludzki pan rzuci do spluwaczki.
    Ale nie martw się pan KARAWANA IDZIE DALEJ.

  21. Desire pisze:

    Panie Piotrze Kanikowski.
    Pierwszy raz w swoim długim życiu usłyszałem oświadczenie oskarżonego o treści powalającej zdemoralizowany system. Gdyby stał Pan w rozwoju wyżej leminga to by Pan o tym napisał.
    Oto treść wyjaśnień, które oskarżony złożył przed sądem.
    Wysoki sądzie,
    na wstępnie chciałbym się odnieść do działań prokuratury i zwrócić uwagę na inne, niecodzienne okoliczności natury prawnej, jakie miały miejsce przed wyznaczeniem terminu rozprawy, które z jednej strony naruszały moje prawa, z drugiej dały nowe możliwości obrony. Zacznę od nowych możliwości obrony. W ostatnim czasie z ust wysokiego przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości, sędziego Tuleyi podało poważne oskarżenie pod adresem służb specjalnych i prokuratury. Sędzia określił działania tych instytucji państwowych mianem ?stalinowskich metod?. Uważałem i uważam tę wypowiedź za skandaliczną, godzącą w dobre imię ofiar stalinowskich i naruszającą godność prokuratorów, ale sądowy rzecznik dyscyplinarny zajął inne stanowisko i odmówił wszczęcia postępowania wobec sędziego Tuleyi. W uzasadnieniu odmowy rzecznik stwierdził, że sędzia nie dopuścił się naruszenia przepisów prawa, etyki zawodowej, dóbr osobistych prokuratorów oraz funkcjonariuszy CBA. W polskim systemie prawnym nie można się powoływać na precedensy, ale można się powoływać na orzecznictwo i art. 32 konstytucji: ?Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne?. Jeśli nawet uzasadnienie odmowy wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec sędziego Tulei nie mieści się w ramach orzecznictwa sadowego, to na pewno należy powyższe stanowisko rozumieć jako uznanie argumentów użytych przez sędziego za zgodne z prawem.

    Okazało się zatem, że to co bulwersowało i wywoływało ostrą dyskusję społeczną, mieści się w ramach prawa, a nawet etyki sędziowskiej i fakt ten automatycznie trzeba przypisać do art. 32 konstytucji. Powyższe sprzyjające okoliczności postanowiłem wykorzystać i przyjąć linię obrony, która w dużej mierze będzie się opierać na ostrej krytyce działań prokuratury. Sędzia Tuleya bez wątpienia swoją zdecydowaną wypowiedzią niezwykle skutecznie osłabił pozycję prokuratury i wzmocnił pozycję oskarżonego. Przy tym sposób argumentacji sędziego spotkał się z olbrzymim wsparciem wysokich przedstawicieli środowiska prawniczego, medialnego i politycznego, co przełożyło się na odbiór społeczny całej sprawy, również z pożytkiem dla oskarżonego. Działania prokuratury rejonowej w Złotoryi w moim przekonaniu były znacznie bardziej zbliżone do stalinowskich metod, niż urok osobisty ?dużego agenta Tomka?, czy też przesłuchania w warunkach ciszy nocnej. Wprawdzie mnie prokuratura nie poddawała praktykom zwanymi konwejer, ale inne, mniej lub bardziej stalinowskie metody zostały na mnie przetestowane.

    Po pierwsze prokuratura wielokrotnie dopuściła się złamania podstawowych praw przysługujących podejrzanemu, choćby takich jak wgląd do akt sprawy. Po drugie prokuratura odrzuciła wszystkie wnioski dowodowe, jakie złożyłem, w tym najbardziej oczywisty wniosek o powołanie biegłego językoznawcy profesora Jerzego Bralczyka. Po trzecie, niczym w czasach stalinowskich pani prokurator usiłuje powołać na świadka oskarżenia żonę oskarżonego, chociaż zeznania świadka zupełnie nic nie wnoszą do sprawy, gdyż nie wychodzą poza obszar ustalenia autora tekstu ?Polską rządzą dwa ruskie cwele: Tusk i Komorowski?, do czego sam się przyznałem. Pragnę w tym miejscu wyraźnie zaznaczyć, że to na moje żądanie żona nie skorzystała z prawa do odmowy składania wyjaśnień w kwestii dotyczącej ustalenia tożsamości Nicka Matka Kurka, ponieważ nigdy nie chciałem się uchylać od odpowiedzialności i jednocześnie nie chciałem obarczać osób mi najbliższych jakimkolwiek dyskomfortem związanym z moją działalnością publiczną. Poza tym, prosiłem panią prokurator, co najmniej dwukrotnie, by nie angażowała w postępowanie i proces mojej żony, nie dysponującej żadną wiedzą, poza informacjami, które na moje żądanie przekazała. Pani prokurator doskonale wiedziała, że nigdy nie uchylałem się przed odpowiedzialnością i nie utrudniałem jej postępowania w zakresie ustalanie tożsamości autora tekstu i technicznych aspektów publikacji, mimo to postanowiła postąpić w sposób wyjątkowo perfidny narażając zarówno mnie, jak i moją żonę na nieludzką konfrontację, której żadne z nas sobie nie życzyło.

    Po czwarte pani prokurator usiłowała pozbawić mnie prawa do swobodnego wyboru obrony, najpierw narzucając mi obrońcę z urzędu, następnie odmawiała wycofania wniosku, pomimo ustnych i pisemnych informacji, że zwróciłem się o pomoc prawną do kancelarii adwokackiej Romana Giertycha. Nawiasem mówiąc do dziś nie uzyskałem odpowiedzi od mecenasa Romana Giertycha, co zamierzam zaskarżyć do Rady Adwokackiej. Wreszcie pani prokurator zastosowała równie popularną metodę, jak konwejer, mianowicie tak zwaną ?psychuszkę?. Wykorzystując moją osobistą tragedię, załamanie nerwowe sprzed 17 lat, które nie miało żadnego związku ze sprawą, doprowadziła do serii naruszających moją godność
    osobistą czynności, z przymusowym doprowadzeniem do szpitala psychiatrycznego na czele.

    W aktach sprawy znajduje się opinia biegłych, którzy zaznaczają, że odmówiłem poddania się badaniu, ale w wyniku przeprowadzonej rozmowy mogą stwierdzić moją pełną poczytalność. Jeden z biegłych poza protokołem stwierdził, że historia choroby nie dawała podstaw do badań, natomiast sama pani prokurator również poza protokołem oświadczyła, że moje zachowanie nie budzi w niej żadnych podejrzeń natury psychicznej. Działania pani prokurator były pozbawioną logiki komedią, osobliwie pojętych zawodowych ambicji, nadużyciem władzy i nadinterpretacją zapisów prawnych, co miało upokorzyć podejrzanego i pokazać siłę prokuratury. Prócz moich osobistych odczuć istnieją też dowody, że pani prokurator nie była zainteresowana opinią biegłych psychiatrów, ale skupiła się na tak zwanym ?przerabianiu na wariata?. Używam tego potocznego zwrotu z pełną premedytacją i bez intencji urażania osób psychicznie chorych, robienie z kogoś wariata jest w powszechnym rozumieniu czynnością, która polega na upokorzeniu, ośmieszeniu, wprowadzeniu w błąd. Pani prokurator dokładnie w ten sposób postępowała, bo jak inaczej rozumieć już nie ocenę i odczucia, ale fakt, że w dniu 20 grudnia 2012 roku, w którym zostałem doprowadzony do szpitala psychiatrycznego, jednocześnie otrzymałem pismo informujące mnie, że w związku z zakończeniem postępowania, przysługuje mi prawo końcowego zaznajomienia się z aktami sprawy. Pani prokurator nie mając żadnej wiedzy w zakresie opinii biegłych, a przede wszystkim nie mając wiedzy, czy w ogóle doszło do skutecznego doprowadzenia, wydała decyzję o zamknięciu postępowania. Co więcej w dniu 27 grudnia, gdy zapoznawałem się z aktami sprawy, opinia biegłych nie była dołączona do akt i pani prokurator w mojej obecności dopiero nadawała kartom odpowiednią numerację, fakt ten może potwierdzić pani mecenas Magdalena Blaszczak, również obecna w tym czasie. Wyżej wymienione zabiegi pani prokurator oraz nieprofesjonalne, nie licujące z zawodem adwokata, zachowanie mecenasa Romana Giertycha, między innymi stały się przyczyną tego, że dziś jestem pozbawiony reprezentacji prawnej.

    Przewidziałem i taki scenariusz, jestem z tym faktem pogodzony, ponieważ nie uważam, aby osobie, która nie popełniła żadnego przestępstwa potrzebny był obrońca. Obrońcą obywateli postępujących zgodnie z prawem powinno być państwo. Niestety pojawiły się w tym zakresie poważne wątpliwości i co najbardziej dla mnie niepokojące, wątpliwości wiążą się z zachowaniem rzecznika Sądu Okręgowego w Legnicy. Obok konwejera i psychuszki system stalinowski równie często organizował polityczne procesy pokazowe, przykro mi to stwierdzić, ale wypowiedź rzecznika Sądu Okręgowego w Legnicy nie ma nic wspólnego z normami demokratycznego państwa prawa i wpisuje się w komedię prokuratorską. W kilku gazetach, między innymi w ?Polska The Times? i ?Gazecie Wyborczej? pojawiła się następująca opinia pana rzecznika sądu Ireneusza Halikowskiego:

    ?W tekście autor wielokrotnie obraża publicznie głowę państwa, łamiąc przy tym jednocześnie artykuł 135 Kodeksu karnego (paragraf drugi), który mówi wyraźnie, że kto publicznie znieważa prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, ten podlega karze pozbawienia wolności do lat 3 – wyjaśnia Jarosław Halikowski, rzecznik prasowy prezesa Sądu Okręgowego w Legnicy. – Sąd jeszcze nie wyznaczył terminu rozprawy, ale nie będzie to jednak jakaś odległa data – dodaje Halikowski.?

    Chciałbym wyrazić głębokie zdziwienie wobec tak kuriozalnej wypowiedzi rzecznika sądu, jednocześnie wyrażam nadzieję, że powyższe słowa są albo przekłamaniem prasowym albo nieporozumieniem, z którego pan rzecznik zechce, a wręcz musi się wytłumaczyć. Z takim fenomenem, jak ogłaszanie sentencji wyroku przed procesem, a nawet wyznaczeniem terminu rozprawy ostatni raz w Polsce można się było spotkać w czasach późnego Bieruta. I chociaż ta okoliczność w żaden sposób mnie nie przeraża i nie zadręcza, raczej śmieszy, proszę by wysoki sąd zechciał przywrócić powagę postępowaniu procesowemu i odniósł się do słów rzecznika, gdyż powstało wrażenie, że moja obecność na sali sądowej i moje wyjaśnienia są tylko nieistotną formalnością, elementem teatru procesowego, którego scenariusz dawno został rozpisany. Wierząc, że tak się stanie i normom państwa prawa wysoki sąd nada odpowiedni charakter, przystępuję do wyjaśnień związanych z nieporozumieniem, jakim było oskarżenie mnie przez prokuraturę o czyn z artykułu 135, paragraf 2 KK.

    Wysoki sądzie z wykształcenia jestem socjologiem i swoją działalność publicystyczną zawsze traktowałem jako okazję do potwierdzenia pewnych tez, jakie można postawić na podstawie obserwacji społecznych zachowań. Tekst ?Polską rządza dwa ruskie cwele: Tusk i Komorowski?, jest jednym z bardzo wielu felietonów, który miał dokonać weryfikacji socjologicznych diagnoz. W powyższym artykule zawarłem dwie tezy. Pierwsza z nich odnosiła się do kreowania zbiorowej mentalności narodowej, która polega na uniżeniu, służalczości, utracie godności oraz bezmyślnym naśladownictwie kulturowym. W Polsce istnieje bardzo szeroka i wpływowa grupa ludzi, samozwańcza elita, usiłująca wpoić Polakom taki typ mentalny, który czyni człowieka nie tylko poddanym, ale poddanym upodlonym, niewolnikiem pozbawionym podmiotowości. Proces ten nabrał cech patologicznych, dlatego usiłując oddać istotę problemu odniosłem się do subkultury więziennej i najbardziej popularnej ofiary tej subkultury, czyli tytułowego cwela.

    Nie jestem z tego powodu szczęśliwy, ale właśnie tak widzę społeczne procesy, bo jako socjolog nie mogę ich widzieć inaczej. Surowa ocena ma swoje głębokie uzasadnienie, krępująca i dwuznaczna postawa głębokiego skłonu przed postsowieckim imperium i okaleczonym do tandetnej popkultury wielkim dziedzictwem europejskim, jest sprzedawana społeczeństwu jako wyraz cywilizacji, światowości, otwartości umysłu i poszanowania praw jakiejś bliżej nieokreślonej masy, zwanej wspólnotą europejską. Zabijanie kreatywnych, indywidualnych postaw, tłumienie nonkonformizmu, buntu wewnętrznego jednostki, opakowuje się w masowość, w modę na niewolnictwo ozdobione paciorkami poprawności politycznej i ideologii gender. Takie skoordynowane procesy , taką indoktrynację uniżoności połączoną z samobiczowaniem i dyscyplinowaniem społecznych postaw, z całą pewnością można nazwać językiem subkultury więziennej. Polskie społeczeństwo dzień w dzień jest poddawane procederowi, który recydywiści nazywają przecweleniem. Opisałem stan mentalny grupy recydywistów ideologicznych, wyrosłych z minionej i ciągle dogorywającej epoki PRL, opisałem kondycję intelektualną i moralną recydywy zwanej elitą i opisałem ofiary tej grupy, czyli coraz szersze kręgi społeczne ulegające niezrozumiałej modzie, kreującej zagubionego i poniewieranego hermafrodytę, innymi słowy cwela.

    Druga teza zawarta w moim eksperymencie socjologicznym odnosi się bezpośrednio do aktu oskarżenia, niestety się odnosi, ponieważ prokuratura wykazała się wyjątkowym brakiem zrozumienia tekstu. Nie ukrywam, że artykuł zawiera pewien klucz, który trzeba odnaleźć, ale dla bardziej nieuważnych czytelników już w pierwszych zdaniach podaję przydatne wskazówki. Proszę, by czytać tekst ze zrozumieniem, nie ulegać powierzchowności, taniej podniecie na widok ostrych słów i złudzeniu, że tekst ma obrażać:

    ?W subkulturze kryminalnej na najniższych szczeblach drabinki klęczą pedofile i cwele, z tym, że ci pierwsi bardzo szybko stają się jednymi i drugimi. Gdybym chciał bez sensu obrażać, jak to wielu odczyta po łebkach i tytule, napisałbym, że Tusk i Komorowski są pedofilami, sodomitami lub gwałcicielami, ale ja obrażać nie chcę, jedyne co chcę, to napisać prawdę.?

    Prokuratura i wielu dziennikarzy, co raczej jest smutną normą, nie wzięła sobie do serca dobrej rady, ale mniej więcej takiego skutku się spodziewałem. W tej sytuacji i z pewnym zażenowaniem wywołanym poziomem wiedzy wielu odbiorców tekstu, jestem zmuszony do przedstawienia właściwej interpretacji. Tezę o mentalnym przecweleniu należy połączyć z bardziej rozbudowaną tezą odnoszącą się do równie niebezpiecznego zjawiska społecznego. Wysoki sądzie wbrew temu co pani prokurator Danuta Górecka napisała w akcie oskarżenia, Komorowski nie jest prezydentem Bronisławem Komorowskim. Pani prokurator wprowadziła nową formułę postępowania procesowego, do dwóch znanych: procesu dowodowego i poszlakowego, dodała proces ?widzi mi się?. W akcie oskarżenia pani prokurator nie wskazała ani jednego dowodu, ani jednej poszlaki, świadczącej, że treść artykułu wiąże się z osobą prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Nie mam odwagi zgadywać, jakie konkretne zdania opisujące było nie było patologiczne stany mentalne, zdaniem pani prokurator pasują charakterologicznie do osoby prezydenta RP. Wiem natomiast, że wykazanie podobnego związku byłoby dowodem, ale obawiam się, że dowodem na stosunek prokuratury do prezydenta RP i fatalny obraz prezydenta, jaki stanął przed oczyma pani prokurator.

    Pani prokurator nie ma najmniejszych szans na przedstawienie dowodów i nawet poszlak, co prostą konstatacją starałem się wielokrotnie pani prokurator uświadomić ? w tekście nie ma ani jednego słowa o prezydencie RP. Skoro jednak prokuratura podjęła się misji niemożliwej do wypełnienia, oczekuję, że zachowa powagę wobec prawa i szacunek dla cywilizacyjnego dorobku. Oczekuję jednoznacznych dowodów, ponieważ określenia ?w sposób oczywisty narusza ?, ?kontekst jest oczywisty?, są kpiną z wymiaru sprawiedliwości, ale też ze znajomości zasad i reguł gramatyki języka polskiego. Pani prokurator istniejący podmiot szeregowy ?dwa ?ruskie cwele: Tusk i Komorowski? zamieniła, w sobie tylko wiadomy sposób, na podmiot domyślny prezydent RP Bronisław Komorowski. W kategoriach językowych możemy mówić o braku wiedzy, w kategoriach logicznych o fałszu, a w kategoriach prawnych o braku dowodów i poszlak. Tusk i Komorowski w języku polskim zawierają się w jednym słowie, to są po prostu nazwiska.

    Komorowski i Tusk pełnią w moim tekście rolę nazwisk, nie konkretnych osób, ponieważ socjologia nie zajmuje się jednostkami, tylko grupami, natomiast ja nie prowadzę eksperymentów psychologicznych, tylko pasjonuję się socjologią. Tytuł mówi wyraźnie, chociaż jest metaforą, że w Polsce rządzi mentalność cwela oraz w Polsce rządzą nazwiska. Wysoki sądzie, ani pani prokurator, ani żaden dziennikarz z poważnego tytułu prasowego nie zadał mi lub sobie najprostszego pytania. Autorze kogo miałeś na myśli, pisząc o Komorowskim i Tusku? Takie pytanie nie padło, ponieważ tezą drugą socjologicznego felietonu jest coś, co w polskiej rzeczywistości staje się aksjomatem. Wysoki sądzie w Polsce rządzą nazwiska, wystarczy rzucić w przestrzeń publiczną konkretne nazwisko i zasugerować kierunek ocen, by na milion odbiorców, najwyżej 100 spytało, no dobrze, ale który Komorowski, obrońca Legii Warszawa, Komorowski z Pułtuska, czy prezydent Bronisław Komorowski. Język społecznej komunikacji przez wspomnianą już recydywę poprzedniego ustroju został doprowadzony do atawizmów, do odruchów warunkowych i bezwarunkowych. Gdy ktokolwiek wypowie nazwisko Komorowski lub Kaczyński, natychmiast uzyska pakiet gotowych skojarzeń, schematów, stereotypów, kalek językowych i myślowych, cały zbiór bezrefleksyjnych zachowań.

    Wysoki sądzie w Polsce rządzą nazwiska, ale taka prosta teza, choć prawdziwa nie oddaje rzeczywistego stanu rzeczy, jedynie wskazuje na kierunek działań. Tezę należy rozbić na dwie mniejsze obserwacje i w ten sposób uzyskamy kompletny obraz społecznego procesu. W Polsce rządzą nazwiska, jednak te rządy polegają na bardzo specyficznych konsekwencjach, otóż odruchowy pakiet poddańczych zachowań skierowany pod adresem konkretnych nazwisk skutkuje społecznym poklaskiem, medialną klaką i zachwytem elit. W wybranych przypadkach porządna postawa jest nagradzana awansem społecznym, a niepożądana polemika z modą na serwilizm, jest rozbrajana przez autorytety i ekspertów stygmatyzującymi neologizmami jak: homofobia, antysemityzm, nietolerancja, ksenofobia i co najbardziej zastanawiające epitetem ?prawdziwy Polak?. To ostatnie określenie jest w zasadzie kwintesencją procesu, który nazwałem przecweleniem, bo oto słowa, które w języku polskim od zawsze miały pozytywny, wręcz sakralny ładunek emocjonalny, nagle stały się inwektywą. Dziś w Polsce największym upokorzeniem dla Polaka, jest wyzwisko wykreowane przez recydywę peerelowską: ?prawdziwy Polak?. Podobne zabiegi stosowali ideolodzy niemieckiej III Rzeszy, słowo Żyd nie określało narodowości, czy wyznawcy judaizmu, ale było stygmatem i synonimem najpodlejszego ludzkiego gatunku.

    Istnieje szereg niezliczonych przykładów potwierdzających, że właściwy stosunek do odpowiednich nazwisk winduje kariery, zapewnia wysoki status towarzyski, w najgorszym razie pozwala spokojnie egzystować. Podam tylko jeden przykład. W powszechnym społecznym odbiorze krytyka z gruntu szkodliwej działalności WOŚP, uznawana jest za herezję, a wręcz za przyczynianie się do mordowania niewinnych dzieci, czekających na pomoc medyczną. Argumentem w podobnym tonie posłużył się redaktor Gazety Wyborczej, przedstawiając moją sylwetkę, w artykule zapowiadającym proces. W oczach redaktora byłem nie tylko oskarżonym o znieważenie prezydenta RP, ale ośmielałem się krytykować samego Jerzego Owsiaka, co oznacza, że z tym Wielguckim na pewno w porządku nie jest, pewnie ?prawdziwy Polak?. Z drugiej strony jeden nieostrożny ruch gałki ustawiającej fale radiowe, jeden nieprzemyślany zakup prasy spoza głównego nurtu medialnego, jedna pochwała dla odmiennych od preferowanych postaw, w mgnieniu oka skutkuje ostracyzmem społecznym i szkarłatną literą ?faszyzmu?. Słowem można wielbić i atakować, ale trzeba wiedzieć kogo. Wysoki sądzie pisząc swój tekst nie tylko nie miałem zamiaru obrazić prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego, ale z niebywałą precyzją starałem się nie dać najmniejszego pretekstu do zastosowania artykułu 135 paragraf 2. Powód tej ostrożności jest bardzo prosty ? nie mogłem przeczyć własnej tezie, skoro zakładałem, że pewien typ postaw wobec konkretnych nazwisk skutkuje nagrodą, a inny karą, byłbym niekonsekwentny i mało naukowy, psując eksperyment u podstaw, jednocześnie narażając się na proces karny.

    Nie osoba, ale nazwisko było narzędziem weryfikacji, o to założenie dbałem ze szczególną pieczołowitością. Wynik socjologicznego eksperymentu wcale mnie nie zaskoczył, liczyłem się z najbardziej dotkliwym dla mnie, empirycznym potwierdzeniem tezy, czyli procesem sądowym wywołanym przez społeczny zespół odruchowych postaw. Tak też się stało odruchowe zachowanie powiadamiających prokuraturę o popełnieniu przestępstwa: Grzegorza Tyszkiewicza i Teresy Smogorzewskiej-Andrzejak wywołało odruchowe zachowanie prokuratury gdańskiej i potem złotoryjskiej, następnie swoje odruchy dodały media. Jako socjolog mam niebywałą satysfakcję naukową, nieskromnie sobie gratuluję, ponieważ podobnej pracy naukowej w historii polskiej socjologii nie znam, natomiast jako obywatel oczywiście nie mogę być szczęśliwy. Martwi mnie, że jednak istnieje coś z czego zawsze kpiłem, a mianowicie tak zwana świadomość zbiorowa. Co gorsze ta świadomość w moim odczuciu jest na katastrofalnie niskim poziomie, ale i dla tej obserwacji mam wyjaśnienie, jednocześnie linię obrony, która polega na publicznym oskarżeniu.

    Wysoki sądzie, jako socjolog nie daję sobie takiego prawa, ale jako obywatel i oskarżony, mam pełne prawo bronić się oskarżając i wskazując na okoliczności nie popełnienia czynu, który mi się zarzuca. Rola elit, autorytetów, najwyższych przedstawicieli w państwie jest niezwykle istotna dla kształtowania postaw społecznych, a ponieważ jakość polskich elit i władz jest tak niska, że niemal co dzień spotykamy się ze skandalicznymi zachowaniami, społeczeństwo nie ma szansy na czerpanie właściwych wzorców. Gdybym nie miał odpowiedniej wiedzy i odpowiedniego wykształcenia, prawdopodobnie popełniłbym zarzucony mi czyn, którego nie popełniłem. Niestety wiele było okazji, żeby się szacunku do urzędu i osoby prezydenta Polski nie nauczyć i ten przykład szedł z góry. Były polityk partii rządzącej, zajmujący wysokie stanowisko partyjne, dzięki politycznemu ?kurestwu? i przyzwoleniu recydywy peerelowskiej, uczynił z urzędu prezydenta dół kozaczy, gdzie wrzucał wszelkie ekskrementy i ten ?cham?, został liderem partii własnego imienia. Z chamstwa i pogardy dla najwyższych urzędów w państwie, powstała partia Janusza Palikota uchodząca za zachodni model światłości, kultury i tolerancji, taka jest nagroda za odpowiednie traktowanie odpowiednich nazwisk.

    Pozbawiony elementarnego obycia i wykształcenia, Lech Wałęsa, zwracał się do swojego następcy Lecha Kaczyńskiego takimi słowami, które pozwalają na stwierdzenie, że ?durnia mieliśmy za prezydenta?, nie legendę Solidarności. Premier polskiego rządu, Donald Tusk, z którym ?nie wyobrażam sobie ułożenia stosunków w jednym kraju?, z urzędu prezydenta uczynił budkę nocnego stróża, od pilnowania żyrandola. Wicemarszałek sejmu, Stefan Niesiołowski, reprezentujący najniższe standardy polityczne, rodem z ?politycznej żuli?, odsyłał prezydenta RP do psychiatry. W końcu sam prezydent, Bronisław Komorowski, drwiąc ze strzałów oddanych z borni palnej w kierunku prezydenta Lecha Kaczyńskiego, stał się prorokiem we własnej sprawie. Bogu dziękować nie o taki zamach chodzi, jakiego mamy prezydenta, ale takim prezydentem jest Bronisław Komorowski, jakie ma procesy z urzędu w obronie prezydenckiej godności.

    Nikt spośród przedstawicieli najwyższych władz i elit, nigdy nie poniósł żadnych konsekwencji za sponiewieranie prezydenta i urzędu prezydenta, przeciwnie każdy z nich awansował na dostojne stanowiska. Dlaczego mnie miałoby spotkać coś przeciwnego, dlaczego na sali sądowej miałaby zostać złamana konstytucyjna zasada równości obywateli wobec prawa? Tylko dlatego, że zrobiłem wszystko, aby nie zostać podejrzanym o surową recenzje niewłaściwego nazwiska skojarzonego z niewłaściwą osobą, co jest problemem prokuratury, składających zawiadomienie do prokuratury i mediów, nie moim. Wierzę, że w schizofrenicznym pojedynku ?państwa prawa? i ?stalinowskich metod?, co na przemian jest Polakom wystrzeliwane w przestrzeń medialną w postaci oceny stanu państwa polskiego, wygra jednak państwo prawa. To wszystko wysoki sądzie, co mam do powiedzenia we własnej sprawie, jako socjolog jestem spełniony, jako obywatel jestem niewinny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

img_4723,mVqUwmKfa1OE6tCTiHtf

Legnica. Już kładą asfalt na Al. Rzeczypospolitej

Read More →