Złotoryjski starosta chce odzyskać wydzierżawiony 4 lata temu szpital powiatowy i rozpoczyna negocjacje w tej sprawie. Dziś przedstawiciel Jacka Nowakowskiego – dzierżawcy – ma przedstawić wstępny projekt porozumienia. Rano starosta Wiesław Świerczyński spotkał się z lekarzami ze szpitala. – Wytrwajcie – prosił ich, zwierzając się ze swych planów. 

- Być może dałoby się odkupić za przysłowiową złotówkę udziały w spółce Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka, ale odrzuciliśmy ten wariant – mówi wicestarosta Rafał Miara. Odkupienie udziałów wiązałoby się z przejęciem wszelkich zobowiązań ciążących na spółce. Oznaczałoby też nieznane dziś, konsekwencje prowadzonego przez złotoryjską prokuraturę postępowania w sprawie narażenia pacjentów na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. To tym bardziej niewskazane, że starostwo nie ma pełnej wiedzy np. o skali zobowiązań finansowych dzierżawcy szpitala wobec załogi. Wbrew warunkom umowy, wyegzekwowanie rzetelnej informacji od dyrekcji placówki bywało problematyczne.

Pomysł jest inny. Starostwo chce powołać do życia powiatową spółkę. Rozmawia z gminami z powiatu złotoryjskiego o wejściu do tej spółki innych samorządów. Gminy reagują różnie: jedne chcą się zaangażować, inne nie. Spółka musi zostać zarejestrowana przez wojewodę jako podmiot leczniczy. W następnym etapie na podstawie porozumienia z Jackiem Nowakowskim – nieformalnym właścicielem spółki Szpital Powiatowy im. A Wolańczyka (według papierów spółka należy do fundacji, w której zasiadają syn i matka Nowakowskiego) – będzie można wystąpić do Narodowego Funduszu Zdrowia o cesję kontraktów na świadczenie usług na wszystkich oddziałach. Wydzierżawiony w 2015 roku majątek (budynki, sprzęt) oraz załoga przejdą pod nowego zarządcę.

Starostwo myśli nad rozwinięciem opieki paliatywnej w szpitalu. Budynek jest duży, a poza pieniędzmi z NFZ mogłoby to dać dochody z usług komercyjnych.

- Szpital musi się nie tylko samofinansować, ale wypracowywać też zyski, żeby można było przeprowadzić niezbędne inwestycje i remonty – mówi Wiesław Świerczyński. – Wydzierżawiony majątek się dekapitalizuje. Przez ostatnie trzy lata nic nie zostało zrobione i nic, oprócz tomografu, nie zostało kupione.

Kontynuowanie umowy dzierżawy zawartej za rządów starosty Ryszarda Raszkiewicza grozi likwidacją szpitala w przeciągu kilku miesięcy. Nowe władze starostwa z Wiesławem Świerczyńskim i Rafałem Miarą na czele mają świadomość, jak trudna jest sytuacja. W piątek dyrekcja szpitala samowolnie – bez wcześniejszego poinformowania NFZ – zawiesiła funkcjonowanie oddziałów położniczego, neonatologicznego i pediatrycznego ze względu na odejścia lekarzy-specjalistów, neonatologa i pediatry. NFZ nie wyraził na to zgody, co oznacza, że odmawiając przyjmowania pacjentów szpital łamie kontrakt i naraża się na jego wypowiedzenie. Oddział neonatologiczny funkcjonuje jako oddział widmo – bez neonatologa. Oddział pediatryczny dziś wieczorem zostanie bez pediatry, bo pracująca po 12 godzin dziennie doktor Danuta Peszko idzie na pierwszy od 10 lat urlop. Niewiele brakuje, aby przestała istnieć anestezjologia, obsługiwana przez lekarzy po sześćdziesiątce, a wtedy nic już nie uratuje szpitala. To ostatni moment, kiedy jeszcze można coś zrobić.

Starosta Wiesław Świerczyński spotkał się z lekarzami szpitala im. A. Wolańczyka, aby ich poprosić, by nie składali wypowiedzeń, wytrwali jeszcze jakiś czas.

- Podobny apel kierujemy do pielęgniarek – mówił. – Przekażcie im państwo moje słowa. Jeśli nie będziemy mieli zdolności do kontynuowania kontraktu, to szpital czeka upadek.

- Podstawą do tego, aby rozmawiać z NFZ, jest deklaracja załogi o gotowości do wykonania kontraktu – dodał Rafał Miara.

Lekarze deklarują wsparcie. Wszystkim zależy, aby szpital w Złotoryi przetrwał.

W ubiegły piątek Świerczyński i Miara rozmawiali z Jackiem Nowakowskim. Nowakowski zgodził się zrzec dzierżawy, ale szczegółowe warunki porozumienia w tej sprawie przedstawi dzisiaj. Starostwo jest też po wstępnych rozmowach z dyrekcją dolnośląskiego oddziału NFZ w sprawie przejęcia cesją kontraktu. Władze powiatu były z wizytą w Opatowie, które niedawno wykonały podobny manewr.

- Wytrwajcie. My zrobimy wszystko, aby ten szpital pozostał – deklaruje załodze Wiesław Świerczyński.

Co roku do końca marca dzierżawca szpitala jest zobowiązany przedstawić starostwu wyniki finansowe. Od początku dzierżawy te wyniki są dodatnie – z roku na rok coraz lepsze.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI