Nie będzie już w Złotoryi Biegu Wulkanów. Mirosław Kopiński, który wymyślił tę imprezę i przez osiem lat siłami społeczników organizował, jest zmęczony. Miasto miało mu pomóc, ale nie udźwignęło wyzwania. W ubiegłym roku, gdy bieg przeżywał kryzys, burmistrz deklarował pełną mobilizację, by w 2019 Wulkany znowu zadymiły jak trzeba. Niestety, para poszła w gwizdek.
- Po stronie Mirka nie widzę woli, żeby ten bieg się odbył – twierdzi burmistrz Złotoryi Robert Pawłowski.
- Wola jest. Ale ochota i realia to dwie różne sprawy – zapiera się Mirosław Kopiński.
Jeszcze pod koniec ubiegłego roku, gdy zawiązał się komitet organizacyjny X. Biegu Szlakiem Wygasłych Wulkanów, był pełen optymizmu i dobrej energii. Wydawało się, że wszyscy wyciągnęli lekcję z roku 2018, a impreza zdoła się odrodzić. Ten zapał słabł z każdym miesiącem. Dziś zniechęcony Mirosław Kopiński mówi oględnie, że dopóki się coś w Złotoryi nie zmieni, to na imprezę taką jak Bieg Wulkanów nie ma szans.
Osiem edycji przygotował bazując na społecznikach, pokrewnych duszach, pozytywnie zakręconych wariatach takich jak on sam. Kiedy przyszło mu współpracować z urzędnikami ratusza i pracownikami ośrodka kultury okazało się, że nadają na różnych falach. – Gotować się z tym wszystkim, z budżetami, ograniczeniami… To nie dla mnie – mówi Mirosław Kopiński.
Czy to definitywny koniec Biegu Wulkanów w Złotoryi? Na to wygląda. Ale niewykluczone, że impreza odrodzi się kiedyś pod inną marką.
- Żal mi – przyznaje burmistrz Robert Pawłowski. – Ale nic na siłę.
Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów był organizowany w Złotoryi w latach 2009-2018. Co roku brało w nich udział 500-800 zawodników z całej Polski. W ubiegłym roku po raz pierwszy głównym organizatorem był Złotoryjski Ośrodek Kultury i Sportu. Ze względu na niską frekwencję na dwa tygodnie przed imprezą odwołano bieg główny. Odbyły się tylko biegi dla dzieci. W grudniu nie doszło też do Zimowego Biegu Wulkanów w Grodźcu.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI