Legnicka Prokuratura Rejonowa skierowała do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu posłowi Ryszardowi Zbrzyznemu z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że kłamał broniąc swojego syna w sądzie.
Szymon Z., syn posła, został w lutym 2012 roku skazany prawomocnym wyrokiem za kierowanie samochodem po pijanemu i spowodowanie kolizji drogowej. Został rozpoznany, ale nie przyznawał się do winy. Najpierw twierdził, że za kierownicą siedziała jego żona. Potem, że to był kolega, któremu pożyczył swoje auto. W sądzie wersję syna potwierdzał wezwany w charakterze świadka poseł Ryszard Zbrzyzny. Pod przysięgą zapewniał, że syn nie mógł uczestniczyć w kolizji, bo w tym czasie był u posła w domu.
Podobne zeznania składało więcej osób. Szymonowi Z. nie pomogły – obie instancje uznały je za niewiarygodne. A po uprawomocnieniu się wyroku na syna, prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie składania fałszywych zeznań przez ojca.
- 30 kwietnia Prokurator Rejonowy w Legnicy za pośrednictwem Prokuratora Generalnego złożył wniosek o zezwolenie do pociągnięcia posła do odpowiedzialności karnej – mówi Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka legnickiej Prokuratury Okręgowej. – 7 maja wniosek został złożony w Sejmie. Nie ma jeszcze jego rozstrzygnięcia.
Poza posłem, o składanie fałszywych zeznań w procesie syna Zbrzyznego podejrzane są jeszcze inne osoby. O działaniach wobec tych osób prokuratura będzie informować opinię publiczną po uzyskaniu decyzji w sprawie immunitetu lubińskiego parlamentarzysty.
Za składanie fałszywych zeznań przed sądem kodeks karny przewiduje od miesiąca do 3 lat pozbawienia wolności.
Kilkakrotnie dzwoniliśmy dzisiaj w tej sprawie na komórkę posła. Za każdym razem odzywała się automatyczna sekretarka: “Dzień dobry. Tutaj Ryszard Zbrzyzny. Proszę o pozostawienie wiadomości. Dziękuję”.
Zostawiliśmy prośbę o komentarz. Poseł jak dotąd nie oddzwonił.
Poseł Ryszard Zbrzyzny (po lewej) z przewodniczącym SLD Leszkiem Millerem i sejmową koleżanką Małgorzatą Sekułą Szmajdzińską podczas niedawnego spotkania w Legnicy.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI