Uważając się za właściciela zbiornika wodnego w Spalonej, Czesław P. przez lata nie pozwalał okolicznym mieszkańcom na wędkowanie czy pływanie łódkami. Na ich wniosek Minister Infrastruktury zbadał sprawę i 13 listopada wydał decyzję, w którym zaliczył akwen do wód płynących, z definicji publicznych. Gdy decyzja się uprawomocni, Czesław P. nie będzie miał już prawa ograniczać ludziom dostępu do zbiornika.
Zbiornik to zalane wodą wyrobisko po dawnej żwirowni w Spalonej. Koncern Górażdże sprzedał go wraz z przyległym terenem Czesławowi P., który ustanowił akwen prywatną Strefą Ciszy. Wodę zarybił i na zasadach komercyjnych udostępnia wędkarzom. Wcześniej posprzedawał budowlane i rekreacyjne działki rozciągnięte wzdłuż brzegu. Ze względu na atrakcyjne położenie – dostęp do wody – szły za dobre pieniądze. Gdy ludzie pobudowali domy, okazało się, że P. zakazuje im łowić ryby i pływać po wodzie łódkami. Jednemu z sąsiadów, który podniósł bunt, postawił na granicy działki trzymetrowy płot z betonu, zasłaniając wyjście i widok na jezioro. Innego mieszkańca, wędkującego bez uiszczenia opłaty za łowisko, oskarżył o kłusownictwo. Jako właściciel Strefy Ciszy po kilkanaście razy w miesiącu wzywał policję do mieszkańców, łamiących ustalony przez niego regulamin. Konflikt narastał, czego wyrazem były nie tylko toczące się w sądach procesy cywilne, ale też terrorystyczny atak na kwiaciarnię prowadzoną przez rodzinę P. w Legnicy. W grudniu 2020 r. Artur Rz. oblał lokal cuchnącym środkiem do odstraszania dzików. Zleceniodawcy zamachu nie udało się ustalić, ale Czesław P. jest przekonany, że to element wojny o Strefę Ciszy,
Mieszkańcy Spalonej nie respektują ustanowionego przez przedsiębiorcę regulaminu, nie godzą się na opłaty za korzystanie z akwenu i uważają, że Czesław P. bezpodstawnie uzurpuje sobie do niego prawo. W wydanej 11 listopada decyzji o ustaleniu charakteru wód w Spalonej (na razie nieprawomocnej) Minister Infrastruktury podziela ich argumentację. Wskazuje, że przez sztucznie utworzony zbiornik przepływa ciek wodny Jagodziniec, jeden z dopływów Kaczawy. Wpływa do zbiornika od południa i wypływa przy północnym brzegu zbiornika. Ciek jako woda płynąca należy do Skarbu Państwa, i jak wszystkie śródlądowe wody płynące jest powszechnie dostępny. Według ministra, objęty sporem obszar to śródlądowe wody płynące – wody znajdujące się w sztucznym zbiorniku wodnym ustanowionym na wodach płynących. To wyklucza jakąkolwiek prywatną własność.
Postępowanie administracyjne w sprawie ustalenia charakteru wód toczyło się w ministerstwie od grudnia 2021 roku. Czesław P. najpierw wnioskował do ministra o wydanie decyzji odmawiającej ustalenia charakteru wód, a potem przedstawił szereg dowodów, w tym opinię hydrologiczną i orzeczenia sądów cywilnych, na poparcie swego stanowiska. Ministerstwo dysponowało jednak również dwoma opiniami przeciwstawiającymi się jego argumentacji i innymi dokumentami, na podstawie których orzekło, że zbiornik w Spalonej musi być traktowany jako wody należące do Skarbu Państwa (publiczne).
alez jasiu czytajac takich jak ty nie mam zadnej wontpliwosci.
Anonim ty nie jesteś powiązany z obcymi wpływami. Tu jest Polska.
Super , że to się wyjaśniło.
Tak naprawdę wystarczyło żyć w zgodzie i szacunku z ludźmi
a bardziej jas biedaczek.
jak widac najwazniejsze jest w tym ze z białorusi.Bo jakby z polski to moze byc, bo nasz.Tak mieciu polski ma i musi miec.Pardon…jan.
Powinni jeszcze zrobić porządek z Czesławem za te krzywdy ludzkie, oszust największy z Białorusi.