Sąd uniewinnił Krzysztofa Piotrowskiego, szefa Stowarzyszenia Kibiców Tylko Miedź. Policja zarzucała mu, że podczas majowego przejazdu fanów Miedzi przez miasto stworzył zagrożenie dla ruchu drogowego, bo wystawił flagę przez okno i zatrzymał samochód na skrzyżowaniu. Rzekomo nie dostosował się też do polecenia policjanta, którzy kazał mu odjechać. Zeznania świadków i nagranie wideo nie potwierdziły tych zarzutów.
Fetując awans Miedzi do I ligi, w maju ub. r. stowarzyszenie Tylko Miedż zorganizowało przejazd kibiców przez Legnicę. Wcześniej kilkakrotnie organizowało podobne akcje, a policja nigdy nie robiła problemów. Tym razem zażądała zezwolenia z urzędu miasta. Nie było czasu, by o nie wystąpić, więc stowarzyszenie ograniczyło się do powiadomienia urzędu miasta i policji, tak jak robiło to do tej pory. Przejazd się odbył. Policja nie próbowała uniemożliwić kibicom wyjazdu. Ponadto eskortowała kolumnę udekorowanych flagami aut: jeden radiowóz jechał z przodu, drugi z tyłu.
Już po przejeździe próbowała ukarać organizatora przejazdu, Krzysztofa Piotrowskiego, m.in. za naruszenie przepisów drogowych. Wszystko działo się w czasie, kiedy rząd Platformy Obywatelskiej wypowiedział wojnę kibolom. Działania legnickiej policji wpisywały się w tamte wydarzenia.
Prezes Stowarzyszenia Tylko Miedź nie zgodził się na ukaranie go za coś, czego nie zrobił. Postawił się policji, a w sądzie wygrał.
Dzisiaj Sąd Rejonowy w Legnicy uniewinnił Krzysztofa Piotrowskiego z wszystkich trzech zarzutów, jakie mu postawiła legnicka policja.
- Zebrany materiał dowodowy nie przełamuje zasady domniemania niewinności. Wręcz przeciwnie. Świadkowie i nagranie wideo z przejazdu nie potwierdzają okoliczności wskazanych w zarzutach – mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Jacek Seweryn.
Zdaniem policji Krzysztof Piotrowski podczas przejazdu wystawiał flagi przez okno, co stwarzało zagrożenie dla innych użytkowników drogi.
Proces potwierdził, że z prawej strony samochodu Krzysztofa Piotrowskiego była wystawiona jedna, nie dwie flagi. Ale nie ma przepisu, który by tego zabraniał.
- Czy samo wystawienie flagi przez okno samochodu, który porusza się przestrzegając przepisów ruchu drogowego, jest naruszeniem prawa? Nie – mówił sędzia Jacek Seweryn. Podkreślał rolę nagrań wideo, z których jasno wynikało, że samochody kibiców nie stwarzały utrudnień w ruchu drogowym.
Zdaniem policji, Krzysztof Piotrowski naruszył przepisy, zatrzymując samochód na skrzyżowaniu ulic Kartuska i Czarneckiego.
- Analiza materiału wideo potwierdziła, że rzeczywiście, obwiniony zatrzymał się na krótki czas w obrębie skrzyżowania. Wyjaśniał, że zrobił to, aby zgubiona po trasie część kolumny mogła do niego dołączyć. Zatrzymanie się w tym miejscu nie było do końca właściwe. Sąd nie dopatrzył się w nim jednak jakiegokolwiek zagrożenia dla ruchu drogowego ani jakiejkolwiek szkodliwości społecznej – mówił sędzia Seweryn.
Zdaniem policji, Krzysztof Piotrowski nie zastosował się do poleceń policjanta, który na wzmiankowanym wyżej skrzyżowaniu podszedł do szefa kibiców i kazał mu natychmiast odjechać.
- Ten zarzut nie jest zgodny z rzeczywistością – stwierdził sędzia. – Policjant podszedł do samochodu, wydał polecenie i w bardzo krótkim czasie Krzysztof Piotrowski odjechał ze skrzyżowania.
Zdaniem sądu, nie można też tracić z pola widzenia faktu, że Krzysztof Piotrowski raz już za ten sam przejazd został ukarany naganą. Tamta sprawa dotyczyła przeprowadzenia akcji bez zgody organów administracji.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI