Kraina
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Umorzone postępowania o znęcanie się nad zwierzętami

Przez   /   18/07/2019  /   No Comments

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt ma pretensje do Prokuratury Rejonowej w Złotoryi o dwa umorzone w ostatnim czasie postępowania w sprawie znęcania się nad zwierzętami. Pierwsze dotyczy padłego z wycieńczenia psa z Radziechowa. Drugie około 60 kundelków i 2 krów, które rok temu inspektorzy ratowali w Grodźcu. Właścicielom zwierząt nie spadł włos z głowy. Kłopoty ma za to prezes DIOZ.

Stowarzyszenie Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt ma siedzibę w Jeleniej Górze. Jego wolontariusze zbierają sygnały o dręczonych, maltretowanych zwierzętach. Interweniują tam, gdzie zawodzą służby w rodzaju inspekcji weterynaryjnej, policji, komórek samorządu. Wchodzą na zgłoszone posesje i jeśli uznają, że zwierzętom dzieje się krzywda, odbierają je właścicielom. Art. 7 Ustawy o ochronie zwierząt, pozwala na to „w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy pozostawanie zwierzęcia u właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu”.

Tak było 14 lipca 2018 roku. Inspektorzy DIOZ pojawili się w Grodźcu, gdzie odebrali z jednego gospodarstwa 60 małych psów i dwie krowy. “Zwierzęta przebywały w dramatycznych warunkach, część z nich w ciemnych komórkach, a pozostałe na zewnątrz w rozpadających się budach, wśród sterty odchodów (…).” – relacjonowało stowarzyszenie. “Psy mnożyły się między sobą – na początku 67 letni właściciel posiadał 5 psów, których liczba w skutek niekontrolowanego rozrodu i braku sterylizacji wzrosła do 60. Na terenie gospodarstwa dochodziło do chowu wsobnego (kopulacja następowała pomiędzy rodzeństwem), co spowodowało u części zwierząt nieodwracalne zmiany genetyczne, w tym deformację mózgoczaszki, ślepotę i krzywicę narządów ruchu. Nieporadny życiowo właściciel nie stosował wobec psów jakiejkolwiek profilaktyki przeciwpasożytniczej, a jego sposobem na pchły i kleszcze był muchozol (środek silnie trujący dla ludzi i zwierząt, który spowodował u części psów ślepotę oraz zapalenie skóry). ” Według DIOZ, “wszystkie odpowiedzialne organy wiedziały o tej sytuacji, jednakże nic nie zrobiły”. Odebrane zwierzęta zostały poddane badaniu i leczeniu. Miały nieleczone nowotwory, nieusunięte pasożyty, ropne zapalenia pochw, zapalenia skóry… Koszty leczenia i opieki weterynaryjnej nad odebranymi z Grodźca psami i krowami wyniosły około 25 tys. zł. Zostały pokryte z datków miłośników zwierząt.

W lutym 2019 roku Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt interweniował w Radziechowie. Tu niczego już nie dało się uratować. Komunikat, że “alkoholik (…) w przeciągu dwóch miesięcy zagłodził 6 kóz i jednego psa”, opatrzono zdjęciami potwornie chudego psiego truchła oraz fragmentu koziej czaszki, walającej się po obejściu.  Według stowarzyszenia, “pies za życia utrzymywany był na uwięzi, więc nie miał jakiejkolwiek możliwości zdobycia pożywienia”. Zdany był wyłącznie na swego właściciela. DIOZ zlecił badania sekcyjne. Sekcja wykazała, że pies umarł w wyniku skrajnego wyniszczenia spowodowanego głodzeniem.

W obu sprawach – z Grodźca i z Radziechowa – zostały skierowane zawiadomienia do Prokuratury Rejonowej w Złotoryi. Oba dochodzenia zakończyły się umorzeniem. Prokurator Danuta Górecka, szefowa złotoryjskiej prokuratury, wykazuje, że zgromadzony materiał dowodowy nie pozwalał na postawienie zarzutów właścicielom zwierząt.

W przypadku psa z Radziechowa, potwierdzono, że przyczyną śmierci było skrajne wyniszczenie. Nie udało się jednak dowieść, że to jego właściciel poprzez swoje działanie lub zaniechanie działania doprowadził zwierzę do takiego stanu. Nie znaleziono żadnego dowodu, że mieszkaniec Radziechowa znęcał się nad czworonogiem.

- Pies został mu podrzucony około 8 lat temu. Mężczyzna przygarnął go i zapewniał mu pożywienie. Do dnia ujawnienia zwłok psa nie widział go na swojej posesji przez okres około dwóch tygodni, ponieważ pies uciekł i się wałęsał – informuje prokurator Danuta Górecka.

Śledczy zrobili wszystko, co w ich mocy, aby wyjaśnić okoliczności śmierci psa. Dostępne i ujawnione dowody nie pozwoliły na jednoznaczne ustalenie faktów. W przypadku “niedających się usunąć wątpliwości” prokurator musi – zgodnie z art 5 par 2. Kodeksu postępowania karnego – rozstrzygnąć je na korzyść podejrzanego. Dlatego 23 maja 2019 r. zastępca Prokuratora Rejonowego w Złotoryi zatwierdził policyjne postanowienie o umorzeniu dochodzenia.

Pięć dni później zatwierdzone zostało postanowienie o umorzeniu dochodzenia dotyczącego 60 psów i 2 krów z Grodźca. Złotoryjska policja pod nadzorem prokuratury przez prawie rok szukała dowodów znęcania się nad zwierzętami poprzez “umyślne utrzymywanie ich w stanie rażącego zaniedbania i niechlujstwa, brak humanitarnego traktowania, stosowanie okrutnych metod w chowie i hodowli, brak właściwej pielęgnacji, niezapewnienie im odpowiedniego pokarmu i wody przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby (…) a także brak opieki weterynaryjnej, pomimo posiadanej wiedzy o ich chorobie”.

Danuta Górecka wyjaśnia, że w tym przypadku kluczowe znaczenie miały poczynione w śledztwie ustalenia, “a w szczególności opinia biegłego sądowego przy Sądzie Okręgowym we Wrocławiu z dziedziny medycyny weterynaryjnej oraz zootechniki”. Ów biegły stwierdził, że na podstawie przesłanych materiałów nie da się ustalić, czy faktycznie psy i krowy były trzymane w niewłaściwych warunkach, w stanie rażącego zaniedbania oraz niechlujstwa; czy właściciel nie dostarczał im odpowiedniego pokarmu ani wody; czy stosował okrutne metody w chowie i hodowli oraz czy zwierzęta były wystawione na działanie warunków atmosferycznych zagrażających ich życiu i zdrowiu.

- W aktach sprawy brakowało, z przyczyn leżących po stronie Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt w Jeleniej Górze, jednoznacznego zaświadczenia lekarsko-weterynaryjnego określającego stan zdrowia i kondycję każdego z odebranych przez stowarzyszenie zwierząt, w chwili ich odbierania – informuje prokurator Danuta Górecka. – Członkowie zarządu Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony  Zwierząt odebrali zwierzęta bez stosownej decyzji wójta gminy Zagrodno. Informacja zbiorcza wydana na zlecenie Inspektoratu przez lekarza weterynarii obejmuje stwierdzenia jednostek chorobowych, które nie są przyporządkowane do konkretnego zwierzęcia, co utrudnia stwierdzenie, które osobniki rzeczywiście znajdowały się w stanie zagrożenia życia.

Ze słów szefowej złotoryjskiej prokuratury wynika więc, że wolontariusze DIOZ powinni mieć pretensje do siebie. Uchybienia, jakie popełnili przy interwencji w Grodźcu, zaważyły na losach śledztwa. Od odebrania zwierząt minął już niemal rok. Obecnie nie jest możliwe ustalenie ponad wszelką wątpliwość stanu, w jakim znajdowało się każde ze zwierząt odebranych 14 lipca 2018 roku. Zamęt pogłębiają oficjalne dokumenty. Okazało się bowiem, że 05 czerwca 2018 roku – pięć tygodni przed interwencja stowarzyszenia – zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii w Złotoryi  przy udziale inspektora weterynaryjnego przeprowadził kontrolę u gospodarza z Grodźca. Z protokołu wynikało, że 35 sztuk psów przebywających na kontrolowanej posesji było dobrze odżywionych i posiadało dostęp do wody. Dokument nie zawiera żadnych uwag dotyczących złej kondycji bydła, a niewątpliwie takie powinny się pojawić, gdyby lekarz zauważył coś niepokojącego.

Zarówno w przypadku Grodźca, jak Radziechowa, Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt w Jeleniej Górze złożył zażalenia na decyzje o umorzeniu postępowań. Prokurator przesłał je do Sądu Rejonowego w Złotoryi, który rozpozna obie skargi.

Ta historia ma awers i rewers. Jak wygląda rewers? Złotoryjska prokuratura nie znalazła możliwości postawienia zarzutów gospodarzom z Grodźca i Radziechowa, ale wszczęła postępowanie przeciwko Konradowi K., prezesowi Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, zarzucając mu zabór psów i krów z Grodźca. DIOZ upiera się, że nie była to kradzież, ale uprawniona interwencja ratująca życie i zdrowie tych stworzeń. Sprawa została przekazana do Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze i połączona z prowadzonym tam postępowaniem przeciwko Konradowi K. Jeleniogórska prokuratura zarzuca prezesowi DIOZ siedem przestępstw związanych z interwencjami stowarzyszenia. Chodzi m.in. o przywłaszczenie zwierząt, naruszenie miru domowego, przemoc, ale też oszustwo i sfałszowanie dokumentów.

- Działamy zgodnie z prawem w oparciu o Ustawę o ochronie zwierząt – mówi Krystyna Pietruszka z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt w Jeleniej Górze. -Nikt nas nie wystraszy. Będziemy ratować zwierzęta tak jak dotąd, bo one potrzebują naszej pomocy. Państwowe instytucje powołane do tego, aby zapobiegać krzywdzie zwierząt, nie działają prawidłowo. W tej sytuacji tylko nieustraszeni, gotowi do wyrzeczeń wolontariusze mogą zmienić świat na lepszy.

FOT. FACEBOOK/ DOLNOŚLĄSKI INSPEKTORAT OCHRONY ZWIERZĄT

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 1737 dni temu dnia 18/07/2019
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Lipiec 18, 2019 @ 5:16 pm
  • W dziale: wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

437695941_3708052086142277_7610538367078606599_n

Nie tylko Legnica. Gdzie w niedzielę będzie dogrywka?

Read More →