- Może się okazać, że kiedy „gminny” węgiel będzie dostępny, komercyjne składy obniżą swoje ceny na tyle, że przestaniemy być dla odbiorców atrakcyjni – mówi wójt gminy Zagrodno. Z Karoliną Bardowską rozmawia Piotr Kanikowski.
Część gmin włączyła się w sprowadzenie tzw. „taniego węgla” z importu dla swoich mieszkańców, część nie. Jak będzie w gminie Zagrodno?
- Dopełniliśmy procedury, tzn. zgłosiliśmy się jako gmina zamierzająca przystąpić do zakupu tego węgla dla mieszkańców. Włączamy się w jego dystrybucję, chociaż po przeanalizowaniu ustawy dostrzegamy szereg pułapek. Decyzje muszą być bardzo ostrożne. Gminy zachowują się różnie: zlecają tę usługę podmiotom zewnętrznym, nawiązują porozumienia z przedsiębiorcami prowadzącymi składy opału, itd. My uznaliśmy, że najbezpieczniejszym wyjściem będzie pozostawienie tego zadania w gminie. Węgiel będzie składowany w bazie naszego Zakładu Usług Komunalnych i to kierownik ZUK-u w Zagrodnie będzie w imieniu gminy zajmował się sprzedażą i dostarczaniem.
Gmina kupi węgiel „w ciemno”, bez sprawdzania, czy nadaje się do palenia?
- Na pewno nie. W ciągu dwóch tygodni ma się do nas odezwać grupa pośrednicząca i wskazać skład, z którego będziemy mogli odebrać towar. Jaki to będzie węgiel i jaka będzie jego jakość, nikt nie wie. Ale zanim kupimy cokolwiek, będziemy chcieli sprawdzić, co to za paliwo, żeby uniknąć ewentualnego zamieszania z reklamacją. Tak jak powiedziałam, musimy uważać, żeby nie zostać z 50 czy 100 tonami miału, który nie będzie się palił. Aktualnie zbieramy deklaracje od mieszkańców, którzy zechcą kupić od nas węgiel, co pozwoli nam oszacować zapotrzebowanie. Ale – tu druga pułapka – deklaracja jest tylko deklaracją i mieszkańcy w każdym momencie mogą się rozmyślić. Dlatego chcemy kupić na początek wywrotkę lub dwie, a potem w miarę zgłaszania się kolejnych klientów stopniowo uzupełniać ten zapas. Taka ostrożność jest wskazana, bo może się okazać, że kiedy „gminny” węgiel będzie dostępny, komercyjne składy obniżą swoje ceny na tyle, że przestaniemy być dla odbiorców atrakcyjni.
Rozumiem, że kiedy się ten węgiel fizycznie pojawi na placu ZUK-u, będziecie Państwo powiadamiać mieszkańców, że mogą dokonywać wpłat i zgłaszać się po odbiór?
- Dokładnie tak. W tej sprawie staram się trzymać rękę na pulsie, śledzę ukazujące się informacje. Ale rozmawiam też z innymi samorządowcami i wszyscy poruszamy się trochę, jak dzieci we mgle. Dużo jest wokół niepewności. Mówi się, że gminy z pomorza będą zaopatrywane w węgiel dowożony statkami, a my na południu, możemy liczyć na dostawy z polskich kopalni. Byłoby super, ale czy to prawda? Nie wiem? Wszyscy czekamy. Przed nami dwa tygodnie na wyznaczenie składu plus czas na podpisanie umowy, więc nie wiem, czy w tym miesiącu coś się jeszcze w tej sprawie wydarzy.
Jak duże jest zainteresowanie mieszkańców gminy Zagrodno dodatkiem do niektórych źródeł ciepła?
- Pieniądze są na bieżąco wypłacane. Poszły już dwie transze. Jedyny problem dotyczył sytuacji, w których pod jednym adresem mieszka dwóch lub więcej wnioskodawców. Nawet jeśli korzystają z osobnych źródeł ciepła, dotychczasowe przepisy uniemożliwiały wypłatę więcej niż jednego dodatku na jeden adres. Dlatego kolejni zgłaszający się po pieniądze otrzymywali decyzję odmowną. W tej kwestii, żeby pozytywnie rozpatrzyć wniosek, musieliśmy czekać na systemową zmianę, tzn. na przegłosowanie przez Sejm stosownej poprawki do ustawy. Aktualnie ta przeszkoda zniknęła: poprawka weszła w życie. Niedogodność polega na tym, że mieszkańcy, których dotyczy ten problem, będą musieli, niestety, ponownie złożyć wniosek, aby otrzymać dodatek.
Wiele samorządów ma problem z zakupem energii elektrycznej na swoje potrzeby. Najpierw, bez rządowych gwarancji, była ona horrendalnie droga, teraz przetargi na dostawy prądu są unieważniane z powodu braku ofert. Czy ten problem dotknął również gminy Zagrodno?
- Tak. Jesteśmy zrzeszeni w grupie zakupowej Lubin, gdzie też nie wpłynęła żadna oferta na przetarg. Nie potrafię przewidzieć, jak to się ostatecznie zakończy. Możliwe, że zamiast na cały rok podpiszemy umowę na trzy miesiące i zobaczymy, co się dalej wydarzy. Na zakup energii zabezpieczyliśmy środki na poziomie bieżącego roku.
W warunkach inflacji wiele samorządów znalazło się w trudnym położeniu przez duży wzrost kosztów obsługi zadłużenia przy równoczesnym spadku dochodów. Gmina Zagrodno nie miała długów, ale czy to znaczy, że nie odczuwa skutków kryzysu?
- Każdy ma problem ze spięciem budżetu – my tak samo. Radni zablokowali nam sprzedaż działek inwestycyjnych w Łukaszowie, więc zniknęła możliwość wpisania po stronie dochodów potencjalnych sum z tej operacji. Przygotowując projekt budżetu na przyszły rok musieliśmy ciąć wszystko co się dało. Zapewnienie wkładów własnych do dużych inwestycji, na które pozyskaliśmy dofinansowanie z Polskiego Ładu lub innych źródeł, praktycznie wyczerpało możliwości gminy. Priorytetem jest zabezpieczenie środków na oświetlenie, administrację, bieżące funkcjonowanie szkoły i innych jednostek gminy. Uwzględniamy jednak kilka pilnych spraw, takich jak zakup samochodu dla OSP Grodziec czy oczekiwania przez mieszkańców budowa drogi na podzamczu. Poinformuję radnych, że jeśli będą chcieli coś więcej, to bez ich zgody na sprzedaż działek nie da rady.
Radny Stanisław Olechowski na ostatniej sesji zachęcał, by gmina zgłosiła się do rządowego programu Maluch Plus, co pozwoliłoby zagospodarować budynek po szkole w Olszanicy. Co Pani na to?
- Bardzo chętnie, ale, tak jak powiedziałam, radni musieliby wyrazić zgodę na sprzedaż działek albo zaciągnięcie kredytu na ten cel. Nie ma innego wyjścia. Przedstawiłam taką alternatywę radnym na posiedzenie komisji i nie słyszałam głośnego sprzeciwu, więc może dojrzewamy do takiego kroku.
W 2021 r. radni przegonili inwestora, który chciał kupić cały teren w Gminnej Strefie Ekonomicznej w Łukaszowie i pozwolili wyłącznie na 29-letnią dzierżawę. Wszystkie próby znalezienia dzierżawców spaliły na panewce. Co można w tej sytuacji zrobić?
- Robimy podział tych działek. W połowie przyszłego roku powinniśmy być gotowi do tego, aby sprzedawać te działki. To będzie znowu wymagać zielonego światła od rady gminy. Radni nie chcieli sprzedawać tego terenu w pięciu dużych kawałkach, ale po cichu liczę, że kiedy zrobimy podział, dadzą się przekonać. Jeśli myślimy o dużych wyzwaniach, takich na przykład jak kanalizacja gminy, to, zwyczajnie, bez sprzedania tych gruntów, nie będzie nas na takie inwestycje stać. Po podziale otrzymamy w sumie kilkanaście działek, na które będzie można po kolei szukać chętnych.
Planowała Pani uzbroić ten teren, żeby zwiększyć jego atrakcyjność, ale złożony do piątej edycji Polskiego Ładu wniosek Zagrodna został pominięty.
- Niestety. W tej sytuacji musimy sami zmierzyć się z uruchomieniem dodatkowej studni, bo jak zaczniemy sprzedawać działki w Łukaszowie, to żeby kolejne budynki dostały warunki przyłączenia, musi być woda. Aktualnie użytkowana studnia w Brochocinie nie wystarczy. Zabezpieczyliśmy w budżecie środki na udrożnienie drugiej studni.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI