Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Szpital w Złotoryi wyrzucił bezdomnych. Co dalej?

Przez   /   07/02/2020  /   2 Comments

Szpital w Złotoryi pozbywa się bezdomnych. Lata temu zagnieździli się w poczekalni izby przyjęć. Stwarzali szereg problemów dla pacjentów i dla personelu. Mimo tego kolejne dyrekcje placówki tolerowały ich obecność. Nowa nie zamierza udawać, że nie widzi prolemu. Wynajęła firmę ochroniarską, która zaprowadzi w izbie porządek.

- Rozmawialiśmy z trzema firmami ochroniarskimi. Dwie wycofały się, gdyż nalegaliśmy, by w umowie zapisać dbałość o to, żeby w szpitalu nie było bezdomnych – mówi starosta złotoryjski Wiesław Świerczyński.

Zadania podjęła się legnicka firma Jarexs. Od środy jej pracownicy pilnują szpitala przed grupą kilku bezdomnych mężczyzn, którzy miel tu koczowisko: spali na ławkach dla pacjentów, pili alkohol, przygotowywali posiłki, ładowali telefony komórkowe i załatwiali fizjologiczne potrzeby.

Ochrona Jarexsu nie ma lekko. Bezdomni uciekają przed nią po piwnicach, stawiają opór, wypędzeni jednymi drzwiami wracają i innymi próbują dostać się do środka. Zdarzają się szarpaniny. W razie potrzeby ochroniarze mają możlwość wezwania wsparcia: mobilnego patrolu Jarexsu. Dyrekcja szpitala zmieniła też regulamin izby przyjęć w taki sposób, by ułatwić interwencje policji. Nawet jeśli bezdomni są trzeźwi i zachowują się spokojnie, nie ma już dla nich miejsca w poczekalni. Izba przyjęć ma służyć chorym.

Rok temu zwracał na to uwagę Narodowy Fundusz Zdrowia. Na szpital została nałożona kara finansowa m.in za to, że w izbie przyjęć koczowali bezdomi. NFZ uznał, że udzielanie świadczeń odbywało się w sposób rażąco nieodpowiadający wymogom określonym w obowiązujących przepisach, z naruszeniem ustawy  o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi.

- Obecność bezdomnych odstręczała pacjentów – mówi starosta. – Przez lata nikt z tym nic nie robił.

Ochroniarze są w szpitalu w dni powszednie od godz. 15 do godz. 7 rano, a w weekendy przez całą dobę. Gdy tylko znikają, bezdomni wracają. Sprytniejsi próbują rejestrować się w kolejce do chirurga, by uniknąć wyrzucenia za drzwi. Wtedy formalnie z bezdomnego zmieniają się w pacjenta, więc dopóki nie wyciągną z torby nalewki, stają się nie do ruszenia.

Burmistrz Złotoryi Robert Pawłowski cieszy się, że ochona wzbrania bezdomnym wstępu do szpitala. Liczy, że pracownikom Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w tej sytuacji łatwiej będzie przekonać ich, by zgodzili się na przewiezienie do schroniska brata Alberta w Zgorzelcu. Gmina zapewnia na swój koszt transport, wikt, dach nad głową, terapię.

- Nocą padał deszcz. Kiedy piąty raz wracali byli już cali mokrzy, zziębnięci. Prosili, by mogli ogrzać dłonie, a ja musiałem im powiedzieć “nie”, choć serce się krajało. Wiem, że nie można zrobić jednego wyjątku, bo wszystko, cała nasza robota, poszłaby na nic – mówi ochroniarz. Uważa, że samo oczyszczenie z bezdomnych izby przyjęć, jeszcze nie załatwia problemu. Jego zdaniem burmistrz Złotoryi powinien wybudować dla tych ludzi ogrzewalnię, by nie poumierali z zimna.

Zarząd starostwa też uważa, że umowa miasta z noclegownią w Zgorzelcu nie załatwi sprawy. Zgorzelec jest daleko, a większość bezdomnych przepędzonych ze szpitala to mieszkańcy Złotoryi.

- Opieka nad osobami bezdomnymi to zadanie burmistrza – mówi wicestarosta Rafał Miara. – Pan burmistrz zadeklarował się z pomocą dla szpitala. Niestety, nie dostaliśmy do tej pory żadnej pomocy ze strony miasta, a wręcz się nam przeszkadza. A urządzenie ogrzewalni stanowi wydatek rzędu 200 tysięcy złotych, porównywalny z tym, co przez jej brak szpital musi wydać na ochronę.

- Mamy projekt ogrzewalni – odpowiada burmistrz Robert Pawłowski. – W tym roku nie wprowadziliśmy tej inwestycji do budżetu, bo realizujemy inne za imponującą jak na możliwości Złotoryi kwotę 25 milionów złotych. Zobaczymy, jak będą wyglądać nasze finanse i zapowiedzi rządu na przyszły rok. Jeśli pojawi się taka możliwość, to wybudujemy ogrzewalnię, choć trzeba sobie zdawać sprawę, że nie jest jednorazowy wydatek, ale ciągłe zobowiązanie dla budżetu. Chodzi nie tylko o miejsce, ale również pracownika, który bedzie pilnował, aby ogrzewalnia funkcjonowała we właściwy sposób.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 1541 dni temu dnia 07/02/2020
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Luty 7, 2020 @ 12:58 pm
  • W dziale: wiadomości

2 komentarze

  1. Powiatowy pisze:

    Panie Miara klopotow co niemiara ze szpitalem brawo brawo a jezeli ktos przeszkadza to ewidentnie starostwo burmistrzowi ze cos mu sie udaje a starostwo ze szpitalem na kolanach za sytuacje w szpitalu I powiecie to wy odpowiadacie

  2. złotoryjanka pisze:

    Panie Rafale M. a kto tak przyłożył rączkę do tego co się dzieje w szpitalu?Teraz mądrego zgrywa, a do tej pory miał w d….pie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

Dokumenty55-1024x708

Moje trzy grosze. Odchodzi #tadziura

Read More →