Starostwo3
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Skrajnie zaniedbany york. Jak zajął się nim weterynarz?

Przez   /   08/12/2021  /   3 Comments

Według złotoryjskiego lekarza weterynarii, od którego Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt przejął bezdomnego yorka, oskarżenia, że lecznica ani gmina nie zapewniły suczce właściwej opieki są krzywdzące. Pies został odpchlony, wykąpany w szamponie leczniczym, odżywiony. Dalsze decyzje o jego leczeniu miał podjąć nowy właściciel. Oczekiwano, że się pojawi lada dzień. 

“Skrajnie zaniedbana, ledwo żywa, wychudzona, uwalana odchodami, bez żuchwy, która zgniła i odpadła, z ogromnymi guzami na listwie mlecznej i śmierdząca trupem suczka yorka do dziś była własnością gminy Złotoryja!!! Psiak ten przez prawie tydzień przebywał u gminnego lekarza weterynarii, który nie wykonał psy chociażby PODSTAWOWYCH badań” – pisze na swojej stronie Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Publikuje zdjęcia, które budzą wzburzenie internautów.  “Zobaczcie sami jak wyglada ten pies po tygodniowym pobycie pod opieką gminy. Pies, który przez tydzień był pod „opieką” lekarzyny…” Wczoraj bezskutecznie próbowaliśmy porozmawiać z lekarzem weterynarii, który przez te kilka dni opiekował się suczką. Dzisiaj to się udało.

- Pies trafił do nas przed przymrozkami, w środkę albo czwartek – pamięta pan doktor. – Późnym popłudniem zgłosili się ludzie, którzy znaleźli go koło stawów w Nowej Wsi Złotoryjskiej. Podobno wałęsał się przy drodze.

W pobliżu wspomnianych stawów biegnie granica administracyjna pomiędzy miastem a gminą wiejską Złotoryja. Jednoznaczne ustalenie, po której stronie tej granicy znaleziono suczkę, okazało się trudne, więc już na wstępie pojawił się problem ze wskazaniem kto zgodnie z ustawą powinien zająć się zwierzęciem: burmistrz Złotoryi czy wójt gminy Złotoryja. Lecznica ma podpisana umowę tylko z miastem, gminę obsługuje inny weterynarz. Pora była jednak późna, zarówno urzędy jak i gabinet drugiego weterynarza zamknięte, a pies w opłakany stanie, pan doktor zdecydował więc, że nie czas szukać problemów.

- Nie chciałem zostawić tych ludzi na noc z kłopotem. Z dobroci serca zdecydowałem, że zajmę się psem. Jak widać, na swoją szkodę – mówi weterynarz.

York wyglądał jak siedem nieszczęść – znacznie gorzej niż na zdjęciach opublikowanych przez Dolnośląski Inpektorat Ochrony Zwierząt.

- Miał pełno przemoczonych, zabłoconych i nadgnitych kołtunów, na granicy przymarznięcia – opisuje lekarz. – Był mokry, zmarznięty, wychudzony. Ale jak tylko odtajał, nabrał wigoru. Zaczął się cieszyć. Wróciła mu dobra temperatura. Miał apetyt.

Według weterynarza, opieka lecznicy w takich przypadkach sprowadza się do udzielenia bezdomnemu zwierzęciu podstawowej pomocy i utrzymaniu go do czasu przekazania schronisku lub nowemu właścicielowi. Z gminy Złotoryja płynęły sygnały, że ktoś taki lada dzień zgłosi się po suczkę. Dlatego z decyzjami o badaniach i specjalistycznym leczeniu czekano na nowego właściciela. Więc choć york ewidentnie miał przewlekłe zaplenie skóry i guzy nowotworowe, weterynarz nie widział sensu zaczynania kuracji, której nie będzie mógł skończyć. Jego zdaniem, z diagnostyką wyłysienia oraz choroby nowotworowej można było te kilka dni poczekać.

- Za to pilnie należało zwierzę odpchlić, bo ten york to była pchła na pchle – opowiada weterynarz. – Wykąpaliśmy go w szamponie leczniczym, przycięliśmy kołtuny sierści, nakarmiliśmy i sprawdziliśmy ogólny stan zdrowia.

Lekarz zdecydowanie zaprzecza informacjom DIOZ-u, że przejęli psa “uwalanego odchodami”. Informacje, że york “cuchniał trupem”, wyjaśnia infekcją skórną, zakażeniem skóry drożdżakami, które objawia się m.in. nieprzyjemnym zapachem.

- Pies był wykąpany. Kupki robił eleganckie – podkreśla złotoryjski weterynarz.

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt wczoraj przejął yorka. Od razu zawiózł go do kliniki.

- Czekamy na wyniki badań krwi z laboratorium – mówi Konrad Kuźmiński, prezes stowarzyszenia. – Będziemy wóczas wiedzieć, czy jest anemia, zapalenie trzustki lub wątroby, co pozwoli na wdrożenie leczenia i dobór optymalnej karmy. W przeprowadzonych wczoraj badaniach klinicznych wyszło, że pies ma przerażające zapalenie uszu. Musiał bardzo cierpieć z tego powodu. Usunęliśmy ogromne ilości wydzieliny, świadczące, że nikt tego wcześniej nie robił. Poza zapaleniem skóry i posklejaną kałem sierścią musimy zająć się też dwoma guzami nowotworowowymi. Wyglądają na nieoperowalne. Czekamy na diagnozę onologiczną, która wskaże, w jaki sposób można o 30 procent zmniejszyć ich wielkość, aby można było myśleć o operacji. Żuchwa yorka zgniła i najprawdopodobniej sama odpadła. Tak się dzieje czasem u małych psów, kiedy właściciel zaniedba usuwanie kamienia nazębnego z zębów.

Według Konrada Kuźmińskiego, przypadek tego psa obnaża niewydolność systemu opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Ludzie, którzy przynieśli znalezionego na drodze psa do lecznicy w Złotoryi, równie dobrze mogli sami wykąpać go i przetrzymać go w domu, skoro weterynarz przez tydzień zwlekał z diagnostyką oraz podjęciem leczenia.

- Wszystko rozbija się o pieniądze, choć w tym przypadku koszt podstawowej diagnostyki z badaniem krwi i rentgenem zamknąłby się w kwocie 400-500 złotych – mówi Konrad Kuźmiński. – Zamiast dla dobra zwierzęcia wziąść to na siebie, i gmina, i lekarz woleli zaczekać aż znajdzie się nowy właściciel psa i na niego przerzucić tego rodzaju wydatki. W przypadku chorób onkologicznych koszty opieki weterynaryjnej urastają do kwot rzędu 150 tys. zł. Samo badanie tomografem kosztuje każdorazowo tysiąc złotych. Dlatego gminy wolą zaczekać, aż nastąpi zgon i problem sam się rozwiąże. Nasze priorytety są inne – w DIOZ nie patrzymy na pieniądze, kiedy jest do uratowania życie zwierzęcia.

Organizacja opiekuje się w Pietrzykowie gromadą ponad 200 zwierząt, ocalonych od śmierci lub cierpień. Jej działalność nie byłaby możliwa, gdyby nie dobrowolne datki zbierane w internecie.

 

FOT. DOLNOŚLĄSKI INSPEKTORAT OCHRONY ZWIERZĄT

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 1116 dni temu dnia 08/12/2021
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Grudzień 8, 2021 @ 1:29 pm
  • W dziale: wiadomości

3 komentarze

  1. lustrator pisze:

    a jak ci martus nie wyjdzie to staropolskie chrzanienie o zarabianiu to sprobuj jeszcze ze strony prowadzenia sie opiekunow.No wiesz on z tamta o ona z tym za te pieniadze co zarobia na yorku.

  2. lustrator pisze:

    no patrz a ty to wiesz siedzac u weterynarza ktory tez za robote bierze pieniadze.A wojt tez bierze pieniadze.No patrz co za sku…synstwo.Ja tak mysle ze oni to specjalnie tak tego Yorka urzadzili zeby wziasc pieniadze.Musza miec za to tyle pieniedzy ze niebawem zrobia to samo z kotem twoim.

  3. Marta pisze:

    Dioz to organizacja która nie pomaga zwierzętom a dorabia się na zwierzętach . Tamtej zimy tak pomagali krowom które ukradli rolnikowi że brodziły w lesie po śniegu przy -20 stopniowym mrozie a Inspektorat Weterynarii przy interwencji nakazał natychmiastowy odbiór zwierząt.Teraz też znaleźli biedne zwierzę na którym da się zarobić .Pewnie gdzieś teraz siedzi w ciemnej klatce i będzie pokazywane do zbiórek im bardziej żałośnie będzie wyglądało tym więcej do kieszeni Pana właściciela tej prywatnej firmy od naiwnych ludzi wpadnie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

img_7813,mVqUwmKfa1OE6tCTiHtf

Legnicki hołd dla powstania wielkopolskiego

Read More →