Historia dyrektorki jednej z lubińskich szkół, która pół roku temu została skazana za ugodzenie nożem w brzuch swojego nauczyciela, wróci na wokandę. Po apelacji złożonej przez obie strony Sąd Okręgowy w Legnicy postanowił uchylić wyrok na Beatę G. i przekazać sprawę do ponownego rozpoznania. Jeśli prokurator dowiedzie jej winę, kobiecie grozi od roku do 10 lat więzienia.
Jak informuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy, powodem takiego rozstrzygnięcia było przedłożenie przez obrońcę Beaty G. prywatnej opinii lekarskiej, z której wynika, że istnieje możliwość przeprowadzenia dodatkowego badania lekarskiego kanału rany powstałej u pokrzywdzonego nowoczesnymi metodami radiodiagnostycznymi. Wobec kwestionowania przez obronę sprawstwa takie badanie może być pomocne w ustaleniu, czy to faktycznie oskarżona raniła pokrzywdzonego.
- Sąd podzielił też stanowisko prokuratora o potrzebie ponownej analizy zachowania oskarżonej pod względem prawnym – dodaje Liliana Łukasiewicz. Prokurator kwestionował przyjętą w wyroku kwalifikację prawną zachowania Beaty G., które oceniono jako narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia i spowodowanie obrażeń ciała na okres powyżej 7 dni w sytuacji. Zdaniem oskarżyciela, to błąd, bo dyrektorka spowodowała u pokrzywdzonego ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej jego życiu.
Beata G. była dyrektorką Zespołu Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Lubinie. 16 listopada 2011 roku do jej gabinetu przyszedł nauczyciel informatyki, aby porozmawiać na temat niesprawnych komputerów. Konflikt, w którym trwali od pewnego czasu, eksplodował. Z ustaleń Prokuratury Rejonowej w Głogowie wynika, że w trakcie zatargu słownego zdenerwowana Beata G. sięgnęła po nóż kuchenny i wbiła go nauczycielowi w brzuch na głębokość prawie 17 centymetrów. Według biegłego, cios został zadany z dużą siłą, a rana nie mogła powstać w wyniku samookaleczenia się mężczyzny lub nadziania na nóż, jak broni się oskarżona.
- Zdaniem eksperta był to uraz o charakterze czynnym celowo zadany przez inną osobę – twierdzi prokurator Liliana Łukasiewicz.
Beata G., oskarżona o spowodowanie u pokrzywdzonego ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu na skutek powstania rany kłutej jamy brzusznej, której towarzyszył krwotok skutkujący wstrząsem oligowolemicznym (art. 156 § 1 pkt pkt 2 kk), nie przyznaje się do zarzucanego jej przestępstwa. W czasie skrupulatnie przeprowadzonego procesu sąd kilkukrotnie przesłuchiwał lekarzy udzielających pomocy pokrzywdzonemu oraz powołanych w sprawie kilku biegłych z zakresu medycyny sądowej. Co do sprawstwa oskarżonej nie miał wątpliwości, inaczej jednak niż prokurator ocenił skutki jej ataku. Według niego cios w brzuch spowodował nie ciężki uszczerbek na zdrowiu, lecz tylko obrażenia ciała skutkujące rozstrojem na okres powyżej 7 dni. W konsekwencji zagrożenie karą zmniejszyło się o połowę (do maksymalnie 5 lat pozbawienia wolności). 7 grudnia 2015 r. Beata G. została uznana została za winną i skazana na karę 1 roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres 3 lat próby. Sąd orzekł też grzywnę w wysokości 3 tysięcy złotych. Ten wyrok już się nie liczy. Po ponownym rozpoznaniu sprawy Sąd Rejonowy w Lubinie wyda nowy.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI