Próbując zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa wysoce zjadliwej grypy ptaków (H5N8) na polecenie powiatowych inspektorów weterynarii wybito cały drób w gospodarstwach leżących w promieniu 3 kilometrów od ogniska choroby. Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt wzywa rolników do oporu, twierdząc, że rzeź jest nieuzasadniona.
Kilkanaście godzin temu Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt opublikował w internecie odezwę adresowaną do rolników z powiatu złotoryjskiego i legnickiego, gdzie od poniedziałku toczy się walka z wirusem H5N8. Stowarzyszenie przekonuje, że zarządzając eksterminację ptaków poza gospodarstwem, w którym wykryto wirus, insekcja weterynaryjna działa bezprawnie. Zagazowanie kurników odbywa się natychmiast, nie dając właścicielom drobiu z prawa do wniesienia w okrsie 7 dni odwołania od decyzji urzędników. DIOZ wzywa rolników, by nie bali się sankcji i odmawiali zabicia ptaków.
Według doktor Danuty Pawickiej-Stefanko, zastępcy powiatowego lekarza weterynarii w Złotoryi apel Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt świadczy o nieodpowiedzialności i braku wiedzy. – Podejmowane przez nas działania są niezbędne, aby choroba nie rozprzestrzeniła się na szerszy teren, doprowadzając do umierania kur w całym regionie legnickim – mówi pani doktor. – Tworzymy pierścień sanitarny. W strefie zapowietrzonej cały drób musi zostać wybity. Wbrew temu, co utrzymują członkowie stowarzyszenia, nie ma innego sposobu na walkę z wysoce zjadliwą grypą ptaków. Nie istnieją szczepienia. Nie ma możliwości leczenia.
W Strupicach, gdzie odkryto wyrus H5N8, uśmiercono ok. 500 sztuk drobiu. Trzykilometrowa strefa zapowietrzona obejmuje cztery wsie z powiatu legnickiego (Budziwojów, Gołocin, Dzwonów, Pawlikowice) i trzy z powiatu złotoryjskiego (Brochocin, Podolany i kolonia Kwiatów). W Brochocinie, Podolanach i kolonii Kwiatów wszystkie ptaki w gospodarstwach (mniej niż tysiąc) zostały już zabite i zutylizowane. W części obszaru zapowietrzonego należącej do powiatu legnickiego działania inspekcji weterynaryjnej wciąż trwają. Dzisiaj likwidowane będą dwie fermy drobiu: jedna z dwoma kurnikami niosek, druga ze stadem rodzicielskim.
- Nasi rolnicy wykazują się bardzo dużym zrozumieniem – mówi doktor Magdalena Żurawska, zastępca powiatowego lekarza weterynarii w Legnicy. – O konieczności wybicia ptaków wiedzą od niedzieli. Płaczą. To dla nich ogromna tragedia. Ale jednocześnie rozumieją, że nie ma innej możliwości walki z chorobą, która zagraża całemu regionowi. Za uśmiercony drób rolnikom przysługuje odszkodowanie. Każde gospodarstwo jest osobno szacowane. W każdym zostawiamy zaświadczenia o ilości zabitego drobu.
Danuta Pawicka-Stefanko wspomina o zagrożeniach. Nie wszyscy stosują się do nakazów wydawanych przez wojewodę i inspektorów weterynarii. Nie wszyscy stosują zasady bioasekuracji. Zdarza się, niestety, że w obawie przed wybiciem rolnicy wywożą drób do rodziny i znajomych w innych wioskach. To stwarza niebezpieczeństwo rozprzestrzenienia się choroby i wytyczenia nowych “kordonów sanitarnych”, w których trzeba będzie zabijać ptaki. Nieodpowiedzialne jest też wywożenie jaj poza strefę zapowietrzoną.
- Kury mogą być nosicielem wirusa, nawet jeśli jeszcze nie wykazują objawów. Choroba potrzebuje czasu, aby się rozwinąć – zwraca uwagę doktor Danuta Pawicka-Stefanko.
FOT. PIZABAY.COm
Jakie to przewidywalne. Ciekawe czy następnie pojawi się tam legnicki KOD (Komitet Obrony Drobiu) i Jarek Gołąb (zbieżność nazw i nazwisk czysto przypadkowa).