“Na eutanazję szkoda było pieniędzy, a rzeźnia by nie przyjęła, dlatego rolnik z Mysłowa postanowił zagłodzić 11-letnią krowę” – informuje Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. W asyście kilku patroli policji, burmistrza Bolkowa, gminnych urzędników i lokalnych aktywistów DIOZ odebrał z gospodarstwa wycieńczone zwierzęta.
Krowa leżała na betonie. Według inspektorów DIOZ z trudem utrzymywała głowę w górze. Gdy oprawca próbował ją podnieść, wpadła do żłobu. Słaniała się na nogach. Nie miała siły chodzić.
W gospodarstwie była również klacz, w równie fatalnym stanie. Skóra i kości, zwyrodnienie nóg, zapalenie skóry, znaczny przerost zębów. Pomimo fatalnego stanu, klacz była źrebiona – co najmniej cztery razy.
O tragiczny stan konia i krowy Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt wini, poza rolnikiem, weterynarza, który doglądał gospodarstwa w Mysłowie. “Według tego pseudomedyka odbiór krowy nic by nie zmienił w jej życiu, ponieważ jedyną dla niej drogą powinna być utylizacja. Lekarzyna próbował usprawiedliwiać stan zagłodzonej krowy wiekiem, wieśniackim podejściem do zwierząt gospodarskich, a także jej nieprzydatnością produkcyjną w gospodarstwie.”
Po ponad 6 godzinach interwencji krowa i klacz zostały odebrane rolnikowi. Koń trafił do Kliniki Weterynaryjnej państwa Kornaszewskich w Morawie, zaś krową zaopiekowała się doktor Węglińską z Duże i Małe. “Przed zwierzętami bardzo długa droga do normalności. Rokowania – szczególnie w przypadku krowy – są ostrożne. Koń na pewno nie odzyska już nigdy sprawności i nie będzie już mógł dowolnie hasać po pastwiskach. Teraz będziemy się starać zrobić wszystko, by postawić te zwierzęta na nogi. Sprawcy znęcanie się nad zwierzętami może grozić do 3 lat pozbawienia wolności, a także zakaz prowadzenia gospodarstwa rolnego.” – informuje DIOZ.
FOT. FACEBOOK.PL/ DOLNOŚLĄSKI INSPEKTORAT OCHRONY ZWIERZĄT
a co NATO ksiondz z rejonu?