Sukces polityki prorodzinnej rządu kładzie się cieniem na sądownictwie. Ze względu na zaawansowaną ciążę Aleksandry O. Sąd Okręgowy w Legnicy musiał odroczyć do czerwca zakończenie jej procesu. Kobieta handlowała w internecie sprzętem AGD i RTV. 980 osób z Polski i zagranicy złożyło u niej zamówienia na 1,5 mln zł, wpłaciło pieniądze i nie dostało towaru.
Pełnomocnik Aleksandry O. przedstawił zaświadczenie lekarza sądowego, że jego klientka jest w zaawansowanej ciąży i nie może uczestniczyć w procesie. W związku z tym Sąd Okręgowy w Legnicy postanowił wstrzymać się z kontynuowaniem postępowania do czasu rozwiązania ciąży. Odroczył rozprawę do 10 czerwca. Jeśli oskarżona będzie karmiła dziecko piersią, postara się zorganizować najbliższe posiedzenie tak, by nie powodowało dla niej i dla maleństwa nadmiernego dyskomfortu. W grę wchodzą telekonferencja z innym sądem albo wyjazdowa sesja sądu w Rawiczu, gdzie obecnie mieszka Aleksandra O.
- Postępowanie jest w zasadzie zakończone, dowody zostały zebrane – mówi sędzia Witold Wojtyło, który prowadzi sprawę Aleksandry O.
W maju miną trzy lata od rozpoczęcia procesu. Pod kątem ilości poszkodowanych – potencjalnych świadków, których trzeba by przedłużać – to sprawa gigantyczna. Legnicki sąd sprawie poradził sobie z dotarciem do ogromnej rzeszy klientów oskarżonej i odebraniem ich zeznań. Wcześniej Prokuratura Rejonowa w Głogowie, która przygotowała akt oskarżenia, ustaliła bez mała tysiąc osób, które w prowadzonym przez Aleksandrę O. sklepie internetowym Time2Buy zapłaciły za sprzęt AGD lub RTV i nie dostały ani towaru, ani zwrotu pieniędzy. Większość oszukanych to osoby prywatne, ale trafiają się też firmy, fundacje, a nawet seminarium duchowne ze Śląska i Kościół Zielonoświątkowy. Aleksandrze O dali się też naciągać obcokrajowcy z egzotycznie – po japońsku, po arabsku – brzmiącymi nazwiskami. Klienci wpłacali różne kwoty: nieliczni po kilkadziesiąt złotych, wielu po kilka tysięcy. Łączna wartość szkody to: 1 540 231 złotych i 51 groszy. Do dziś setki ludzi w całej Polsce czekają na zwrot swoich pieniędzy i ukaranie winnych.
Kobieta staje przed sądem pod kilkoma zarzutami. Według prokuratury, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadziła wiele osób do niekorzystnego rozporządzania mieniem. Ponadto prokurator zarzuca Aleksandrze O. działanie na szkodę swej spółki, bo prawie 300 tys. zł zaliczek za towary przekazała na rachunek maklerski i, źle inwestując, przegrała na giełdzie. Aleksandra O. miała też sobie przywłaszczyć 840 tys. zł, które przelała z firmowego konta Time2Buy na prywatny rachunek. ostatni zarzut to naruszenie ustawy o rachunkowości, bo oskarżona jako właścicielka firmy nie sporządzała sprawozdań finansowych za lata 2010 i 2011.
Aleksandra O. nie przyznaje się do winy. Jej sklep działał w okresie od 29 października 2010 roku do 14 listopada 2011 roku. Jak twierdzi, że chciała go prowadzić uczciwie. Nawarstwiające się coraz bardziej opóźnienia z realizacją zamówień tłumaczy niezależnymi od niej kłopotami transportowymi, atakiem zimy i zawirowaniami personalnymi w jej firmie.