8 października lubiński sad zamierza przesłuchać pierwszych świadków w procesie Tyberiusza K. – radnego miejskiego z Legnicy, popularnego strongmena i filantropa. W maju Prokuratura Rejonowa w Lubinie oskarżyła go o sfingowanie kolizji drogowej i próbę wyłudzenia odszkodowania. Tyberiusz K. twierdzi, że przed Temidą dowiedzie swej niewinności, obroni dobre imię i zagrożony samorzadowy mandat.
W maju do Sądu Rejonowego w Lubinie trafił akt oskarżenia przeciwko Tyberiuszowi K. i 34-letniej Annie R., którzy – według prokuratury – w okresie od 30 sierpnia do 7 września 2012 na drodze w pobliżu Obory upozorowali kolizję samochodową i na tej podstawie próbowali wyłudzić pieniądze z firmy ubezpieczeniowej. 16 lipca proces ruszył. Oskarżeni złożyli już swoje wyjaśnienia. Do próby oszustwa się nie przyznają. Sąd powołał świadków, licząc, że ich zeznania rzucą trochę światła na tę sprawę.
Prokuratura nie miała wątpliwości, że oskarżeni umówili się na wspólny przekręt. Na drogę Obora – K3, gdzie miało dojść do spotkania, Anna R. przyjechała 30 sierpnia mercedesem z niewielkimi uszkodzeniami na całej długości lewej strony. Chrysler Tyberiusza K. był w gorszym stanie: miał rozwalony przedni błotnik i zderzak, uszkodzone zawieszenie ze zniekształceniem koła. Omówili scenariusz, podzielili role.
Wieczorem Tyberiusz K. zgłosił w lubińskiej komendzie policji kolizję. Twierdził, że mercedes Anny R. włączając się do ruchu z prawej strony zajechał mu drogę. Nie mógł go ominąć, bo z naprzeciwka jechał inny samochód.
Podczas przeprowadzania oględzin coś policjantom nie grało. Uszkodzenia pojazdów nie odpowiadały temu, co twierdzili oboje kierowcy. Tyberiusza K. zatrzymano do wyjaśnienia. Anna R. wróciła do domu i mimo wszystko po tygodniu zgłosiła szkodę w swoim samochodzie. Tyberiusz K. tego nigdy nie uczynił.
Uszkodzenia chryslera – zdaniem biegłych powołanych przez prokuraturę – nie mogły powstać w taki sposób, w jaki opisali to oskarżeni. Opinia specjalistów zawiera stwierdzenie, że istnieje bardzo duża możliwość powstania uszkodzeń celowo i pod kontrolą. Na podstawie zgromadzonych dowodów prokurator uznał, iż Anna R. i Tyberiusz K. działali wspólnie i w porozumieniu. Postawił im zarzut usiłowania oszustwa na szkodę firmy ubezpieczającej samochód Anny R.
Gdyby proces dowódł, że Tyberiusz K. jest winny, legniczanin straci mandat radnego. To byłby prawdopodobnie definitywny koniec jego krótkiej politycznej kariery. Popularny strongmen do Rady Miejskiej w Legnicy wszedł z listy Komitetu Wyborczego Wyborców Tadeusza Krzakowskiego. Jako samorządowiec niczym szczególnym nie błysnął. Kilka miesięcy temu zmienił barwy klubowe. Razem ze Sławomirem Skowrońskim i Janem Kurowskim na krótko stworzył trzyosobowy Klub Radnych Niezależnych, już nieistniejący. Przed wakacjami Tyberiusz zgłosił swój akces do ruchu Europa+, co może znaczyć, że w polityce chciałby zagrzać miejsce na dłużej. Lubiński proces to jednak poważna przeszkoda na drodze do kolejnych wyborów.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI