Legnicka policja wzywa na komendę uczestników pokojowych marszów po tzw. wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Tylko w lutym w charakterze świadków przesłuchała 33 osoby, a 4 dostały zarzuty z kodeksu wykroczeń. Katarzyna Odrowska, przesłuchana w związku ze spontanicznym protestem z 23 października 2020 r., odbiera działania policji jako polityczne szykany, próbę zastraszenia obywateli.
- Komenda Miejska Policji w Legnicy nie prowadzi żadnych czynności procesowych w stosunku do uczestników protestów po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji – odpowiada na moje pytania asp. Anna Grześków, asystent w Zespole Komunikacji Społecznej KMP. - Zapewniając bezpieczeństwo mieszkańców miasta i powiatu legnickiego w trakcie nielegalnych zgromadzeń odbywających się w ubiegłym roku na terenie miasta, policjanci ujawnili wiele naruszeń przepisów porządkowych w związku z ówczesnymi obostrzeniami, a także reagowali w przypadkach popełniania wykroczeń i zachowania niezgodnego z prawem. Funkcjonariusze wykonali również czynności mające na celu ustalenie osób organizujących nielegalne zgromadzenia, które miały miejsce w Legnicy, a także ustalenie okoliczności i charakteru w jakim tam przebywali.
- Z perspektywy ostatnich kilkudziesięciu lat to przypadek bez precedensu – mówi Katarzyna Odrowska, legnicka aktywistka, obrończyni praw kobiet. – Myślę że od stanu wojennego nie zdarzało się tak, aby na policję było wzywanych kilkudziesięciu uczestników jakiegokolwiek pokojowego protestu.
Podstępna próba wprowadzenia w Polsce niemal całkowitego zakazu aborcji sprawiła, że na ulice w całym kraju spontanicznie wyszły tysiące kobiet i mężczyzn. W Legnicy pierwszy, jeszcze niezbyt liczny protest odbył się już 23 października 2020 r., czyli dzień po tym, jak media podały informację o tzw. wyroku Trybunału Konstytucyjnego. W następnie dni legniczanie także spontanicznie zbierali się na marsze. Protesty były masowe i bardzo spokojne. Zapytałem policję, czy odnotowała jakichkolwiek przestępstwo, w tym w szczególności uszkodzenia ciała, uszkodzenia mienia, naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy i tym podobne. Asp. Anna Grześków wspomina tylko o czterech przypadkach naruszenia kodeksu wykroczeń, tzn. art. 54 kw (naruszenie przepisów porządkowych o zachowaniu się w miejscach publicznych), art. 141 kw (przeklinanie w miejscu publicznym) oraz 145 kw (zaśmiecanie przestrzeni publicznej).
- Za komuny też nie było “politycznych” spraw – za rozrzucanie ulotek Solidarności działacze byli karani z przepisów o zaśmiecanie, za naklejanie plakatów karano z paragrafów za niszczenie elewacji czy umieszczanie ogłoszeń bez zgody właściciela, a i obecnie na Białorusi demonstranci są skazywani z przepisów antyterrorystycznych. Przypomnę też, by sprawdzić dokładnie czy przepisy dotyczące pandemii mają poparcie w ustawach, bo tylko takie można stosować. To, że premier coś ogłosił czy powiedział to jeszcze nie jest prawo, o czym policja chyba zapomina – komentuje Katarzyna Odrowska.
W trakcie antyaborcyjnych protestów nikt nie odniósł żadnych obrażeń. Żadne mienie nie zostało zniszczone. A jednak legnicka policja zdecydowała się zaangażować w tę sprawę znacznie większe siły i środki niż np. w ustalenie sprawców podżegania do zbrodni, którzy na murze przy al. Rzeczypospolitej napisali m.in. “Zabijmy feministki, nie dzieci”. Radosława Janowska-Lascar zgłosiła napis ze swym kolegą 9 listopada 2020 r., ale dopiero wczoraj – 115 dni od zgłoszenia – na komendzie znaleziono czas, by odebrać od niej zeznania.
Drugiego z zawiadamiających wciąż nie przesłuchano. Za to legnicka policja zdążyła postawić mu zarzut używania słów niecenzuralnych podczas jednego z jesiennych protestów w obronie praw kobiet, skierowała sprawę do sądu i uzyskała wyrok nakazowy. – Dostałem naganę. Nie odwoływałem się, bo rzeczywiście, przemawiałem i w emocjach wymknęło mi się mocne słowo – opowiada ukarany.
Katarzyna Odrowska była na kilku czarnych marszach w Legnicy. Policja spisała ją dwa razy. Pierwszy raz 23 października. Miała ze sobą megafon i przemawiała. Chyba na tej podstawie funcjonariusze wydedukowali, że może być organizatorką protestu. W środę została wezwana na komendę w związku z prowadzoną przez policję sprawą z art 50 kw (nieopuszczenie zbiegowiska publicznego), niby w charakterze świadka, ale de facto jako podejrzana o przewodniczenie nielegalnemu zgromadzeniu. Wyraźnie wskazywały na to pytania policjantki. Katarzyna Odrowska odmówiła złożnia wyjaśnień, co doprowadziło do dyskusji, czy wolno jej to zrobić. “Pani twierdziła że nie, bo jestem świadkiem, tylko w czyjej sprawie, to już nie padło, a pytania dziwnym trafem dotyczyły mnie. Powiedziałam że nie będę jej ułatwiać – w związku z postcovidową mgłą i niepamięcią w protokole zostało zapisane tylko, że nie pamiętam i odmawiam zeznań, gdyż mogą one mnie obciążyć, i że ewentualne wyjaśnienia złożę przed sądem. Zepsułam policjantce plan, cóż, taki los. Każdy ma swoją robotę do wykonania. Ja też bym wolała, by legnicka policja łapała przestępców, a nie traciła czas na wysługiwanie się politykom” – opisuje wizytę na komendzie Katarzyna Odrowska.
Katarzyna Odrowska podkreśla, że asp. Anna Grześków nie ma racji, określając jesienne protesty jako nielegalne. W wyroku z 10 lipca 2008 r. Trybunał Konstytucyjny ujął to tak: “Wolność zgromadzeń jest jednym z istotnych elementów współczesnego standardu państwa demokratycznego w sferze podstawowych praw i wolności obywatelskich. W świetle przepisu art. 57 Konstytucji każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Art. 57 Konstytucji został zamieszczony w części rozdziału II, zatytułowanej „Wolności i prawa polityczne”. Takie umiejscowienie wiąże się ze szczególnym znaczeniem tej wolności zgromadzeń dla sfery życia politycznego.” Konstytucjonaliści podkreślają, że żadne rozporządzenie nie może ograniczyć lub znieść tej wolności, kluczowej dla demokracji.
- Równie dobrze policja mogłaby ścigać uczestników niedzielnych mszy czy zakupów w Biedronce. Korzystanie że swoich praw jeszcze nie jest zabronione – mówi Katarzyna Odrowska. Kładzie nacsk na słowo “jeszcze”.
Co grozi obywatelom, którzy się nie podporządkują i wyrzucą wezwanie z policji do kosza?
- Zgodnie z obowiązującymi przepisami (art. 41 § 1 kpw w zw. z art. 177 § 1 kpk), każda osoba wezwana w charakterze świadka ma obowiązek stawić się i złożyć zeznania. Na świadka, który bez usprawiedliwienia nie stawił się na wezwanie uprawnionego organu może zostać nałożona kara porządkowa od 50-1000 złotych, a w razie ponownego niezastosowania się do wezwania od 1000-1500 zł. W razie niestawienia się bez usprawiedliwienia osoby, co do której istnieje uzasadniona podstawa do sporządzenia przeciwko niej wniosku o ukaranie, można niezależnie od nałożenia kary porządkowej, zarządzić zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie przez Policję (art. 50 § 1 kpw) – przestrzega asp. Anna Grześków, asystent Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.
Uczestnicy protestów odbierają działania policji jako nieuzasadnioną szykanę. Zgadują, że to działanie na polityczne zamówienie, mające wywołać tzw. efekt mrożący. Po tym doświadczeniu ludzie mogą zacząć kalkulować, że lepiej odpuścić sobie protesty, zostać w domu i nie narażać się na nieprzyjemności. W tym sensie policja działa na szkodę demokracji.
FOT. AJKA
PiS i Kosciół watykański do walki z kobietami i młodzieżą pchnęli policję. Żałosne.
dziwne ze nie widze wpisu pewnego id..ty ze to znowu…. komuchy.A tutaj byłoby to jak najbardziej na miejscu.Tak policjanci z Legnicy.To sa dokladnie metody komuchow z PRLu jakie pamietam.Wy moze nie ale wasi przelozeni juz tak.ONI wiedza ze to metody komuchow.I tak jak wtedy tak teraz beda was pokazywali palcami a czasami dostaniecie w ……