Wyborcza gorączka, która opanowała Legnicę, nie ma odzwierciedlenia w regionie. Z doświadczeń radnego wojewódzkiego Michała Huzarskiego – kandydata SLD do sejmiku – wynika, że kampania w okolicznych gminach jest daleka od brutalności, jaką od kilku tygodni obserwujemy w mieście. Radny postanowił więc dolać oliwy do ognia zarzucając rywalowi, że działa nie fair.

Na trasie wyborczych peregrynacji Michała Huzarskiego znalazły się m.in. Legnickie Pole, Miłkowice, Chojnów, Głogów, Polkowice, Przemków, Ścinawa.

- W miastach Dolnoślązacy są raczej zadowoleni. Z problemów, na które zwracali uwagę podczas spotkań, na pierwszy plan wybijają się sprawy związane ze służbą zdrowia i jej dostępnością. Mają wrażenie, że system jest dla systemu, a nie dla pacjentów.

Według Michała Huzarskiego, im dalej od Lubina, Legnicy, Polkowic czy Głogowa, tym sytuacja jest trudniejsza. Z bezrobociem źle jest w gminach Ruja i Krotoszyce, w okolicach Jawora i – co radnego najbardziej zdumiewa – Złotoryi, gdzie się znacznie pogorszyło. Zdaniem Huzarskiego, wynika to z tego, że lokalne władze skoncentrowały się na remontach dróg, a mniej zabiegają o inwestorów.

- Było dużo pytań o policję, czyli o nasz projekt, żeby w każdej wiosce była policja – mówi Michał Huzarski. Wyjaśnia, że ten, jak i inne postulaty, SLD chce realizować w oparciu o co najmniej trzy budżety: gminy, powiatu i województwa. W niektórych przypadkach (np. dotyczących tworzenia ośrodków kultury) konieczne będzie jeszcze wsparcie ministerstwa kultury.

Spore rozgoryczenie wywołały ulotki wicemarszałka Jerzego Michalaka, który chwali się wyborcom, że pomógł miastu Lubin w odzyskaniu środków za tzw. obwodnicę. Według Huzarskiego sprawa została załatwiona pod stołem.

- Z tego co wiem, nigdy nie poruszano jej w trakcie obrad sejmiku, co mnie dziwi. Ludzie natomiast wiedzą, że gmina Legnickie Pole i Bartoszów aplikowało o środki na poprawę drogi w Bartoszowie, znajdującej się w fatalnym stanie. Po mojej interpelacji, zarząd wpisał tę inwestycję do budżetu, ale pan Michalak tej inwestycji nie zrealizował, bo nie chciał jej zrealizować. Oczywiście zasłaniał się różnymi powodami, aczkolwiek nie są to trafione argumenty. Mieszkańców gminy Legnickie Pole denerwuje, że tak bogaty i dobrze doposażony w środki z KGHM Lubin został potraktowany lepiej niż oni. Wyjątek zrobiono też dla Wrocławia.

Huzarski twierdzi, że gdyby nie dotarł do ulotki wyborczej wicemarszałka Jerzego Michalaka, nic by o sprawie nie widział.

Mimo wszystko, kandydat SLD do Sejmiku uważa, że kampania w regionie przebiega spokojnie, bez burz.

- Jeśli chodzi o Legnicę, mam wrażenie, że to jedna z najostrzejszych kampanii, jakie pamiętam, jeśli w ogóle nie najostrzejsza – mówi Bartłomiej Rodak, kandydat SLD na miejskiego radnego w okręgu nr 1. – Boję się, co jeszcze może się wydarzyć w ostatnich dniach. Mam jednak nadzieję, że wszyscy, my i oni, będziemy potrafili znaleźć wspólny język i wzbić się ponad negatywne emocje związane z walką wyborczą.

Kazimierzowi Hałaszyńskiemu (kandydat SLD na radnego w okręgu nr 2) ktoś skradł baner.

- Kampania mi się nie podoba. Jest brutalna, pełna aktów wandalizmu – mówi.

Rodak cieszy się, że kandydaci z konkurencyjnych komitetów podchwycili temat remontów zabytkowych kamienic. To – jak twierdzi – daje nadzieję, że w przyszłej kadencji uda się coś zrobić w tym kierunku.

- Estetyka dzielnic zabytkowych jest bardzo istotna. Mając jedną z najpiękniejszych w kraju, powinniśmy potraktować ja jako atut Legnicy – uważa Bartłomiej Rodak.

- Z moich doświadczeń z tej kampanii wynika, że trzeba edukować, bo ludzie są nieświadomi, jakie są kompetencje gminy, skąd podział na okręgi itd. – mówi Sylwia Chmielewska, lider SLD Lewica Razem w okręgu nr 3.

Sebastian Nowotyński, który powalczy o mandat w okręgu nr 4, obiecuje, że założy profesjonalne biuro radnego, na wzór biur poselskich, by ludzie potrzebujący pomocy wiedzieli, gdzie się udać.