Tomasz P., 33-latek z Bytomia, w grudniu 2012 roku wszedł do biura przy ul. Złotoryjskiej, gdzie pracowała jego była partnerka, i wbił jej siekierę w głowę. Kobieta przeżyła tylko dzięki lekarzom. Wcześniej nękał ją i groził śmiercią, jeśli do Nieobliczalnemu kochankowi może grozić dożywocie. Prokurator właśnie skierował do sądu akt oskarżenia.
Byli ze sobą od 2009 roku, ale ich związek nie przypominał sielanki. Jeszcze w Bytomiu, gdzie mieszkali zanim w 2011 roku przenieśli się do Legnicy, często dochodziło między nimi do konfliktów. Na to nałożyły się osobiste problemy Tomasza, który krótko po przeprowadzce został tymczasowo aresztowany w związku ze śledztwem prowadzonym przez katowicką prokuraturę dotyczącym szeregu oszustw, jakich dopuścił się prowadząc w Katowicach działalność gospodarczą w zakresie zarządzania rynkami finansowymi i doradztwa ekonomicznego (oszukał ponad sto osób na wiele milionów złotych).
- Przebywając w aresztach śledczych ww. pisał poza cenzurą liczne listy, w których groził pokrzywdzonej pozbawieniem życia. Dzwonił też do kobiety kilka razy w miesiącu żądając, aby pozostała z nim w związku i twierdząc, że ewentualne odejście spowoduje jej śmierć – relacjonuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Miał broń. W styczniu 2010 r., jeszcze gdy był maklerem, kupił bez pozwolenia dwa pistolety marki MAG 98 i Walther kal. 9 mm oraz 18 naboi. Lubił pokazywać broń klientom, by poczuli respekt. Chwalił się też im sfałszowanymi dokumentami: lewym prawo jazdy i dwoma dowodami osobistymi wystawionymi na różne nazwiska ze zdjęciem Tomasza P. Miały dowodzić, że jest bezkarny, może ukryć się, zniknąć i nikt go nie znajdzie. Zanim został zatrzymany, katowicka prokuratura ustaliła, że przygotowywał się do ucieczki zagranicę niszcząc dokumentację księgową firmy.
23 listopada 2012 r. Sąd Okręgowy w Katowicach uchylił areszt Tomaszowi P. Na rozpoczynającym się procesie o malwersacje finansowe miał odpowiadać z wolnej stopy.
Jeszcze tego samego dnia Tomasz P. pojechał do Legnicy.
-Tam przez wiele dni, nie dopuszczając sprzeciwu i stosując przemoc psychiczną w postaci szantażu i zastraszania starał się ją przekonać, aby nadal byli razem – opowiada Liliana Łukasiewicz. – Groził kobiecie samobójstwem, a także pozbawieniem jej życia. Przykładał jej nóż do brzucha i szyi.
Paraliżował ją strach. Bała się poprosić o pomoc policję.
26 listopada 2012 r. Tomasz P. wywiózł ją w okolice zamku Grodziec. Zamiast kosza piknikowego zabrał ze sobą plecak ze sznurem i siekierą. Przy pomocy tych rekwizytów wymógł na kobiecie obietnicę ponownego bycia razem. Uśpiła tym jego czujność i po powrocie do domu, uciekła. Makler wciąż jednak wydzwaniał do niej, grożąc śmiercią.
3 grudnia 2012 r. około godz. 8 rano Tomasz P. zadzwonił znowu z pytaniem o wspólną przyszłość. Kilka minut później przyszedł do biura, gdzie pracowała.
- Pod pretekstem przekazania kluczy wyprosił kobietę do sekretariatu – opowiada Liliana Łukasiewicz. – Po krótkiej rozmowie wyciągnął z plecaka siekierę i zadał nią pokrzywdzonej kilka ciosów w głowę i ręce, którymi się osłaniała. Zauważyły to pracownice wychodzące z windy. Zdezorientowany napastnik zadał kobiecie ostatni cios wbijając siekierę w głowę, po czym uciekł.Pokrzywdzona trafiła do szpitala, gdzie podjęto skuteczne działania lecznicze ratującej jej życie.
Tomasza P. zatrzymano dzień później w Blachowni koło Częstochowy. Nie stawiał oporu. Został tymczasowo aresztowany.
Obrażenia, jakie spowodował jego atak były znaczne: min. rana rąbana głowy ze złamaniem kości mózgoczaszki i uszkodzeniem mózgowia, intensywny krwotok zewnętrzny skutkujący wstrząsem krwotocznym, niedowidzenie połowicze, rany rąbane przedramienia lewego oraz obu rąk z uszkodzeniem kości, mięśni i ścięgien.
- Tomasz P. przesłuchany w charakterze podejrzanego przyznał się jedynie do posiadania fałszywych dokumentów – mówi prokurator Liliana Łukasiewicz. – W zakresie usiłowania zabójstwa nie przyznając się do winy i stwierdził, iż nie pamięta okoliczności zdarzenia. Zaprzeczył też jakoby kiedykolwiek posiadał broń palną. Odnośnie gróźb karalnych nie złożył żadnych wyjaśnień.
Według lekarzy psychiatrów, Tomasz P. był poczytalny. Stwierdzono jednak u niego osobowość psychopatyczną ze skłonnością do oszukiwania, manipulacji, płytkość uczuć, powierzchowny urok, brak poczucia winy, brak empatii, instrumentalne traktowanie innych osób oraz reaktywność na domniemane lekceważenie, zniewagę, czy zdradę.
- Nadto u Tomasza P. rozpoznano symulację zaburzeń psychicznych po zdarzeniu. Biegli wykluczyli w zakresie usiłowania zabójstwa działanie w afekcie oraz zaburzenia emocjonalnych związanych ze stresem, czy też zaburzenia psychiczne związane ze zastosowaniem leków psychotropowych – informuje Liliana Łukasiewicz
A wiec komentarz ktory widzimy u gory jest napisaany pewnie porzez mame Jolki bo to jest jej slownictwo.Chcialabym wszystkich zaprosic do Katowic oczywiscie jeszcze powiadomie gazety i telewizje kiedy ta pani pokszywdzona bedzie przesluchiwana przez sad katowicki wszyscy sie przekonacie jak ta historia sie skonczy i nikt w to nie uwierzy ze jest tak a nie inaczej.Najlepiej oskarzac jak sie nie zna prawdy , ale gwarantuje ze wszyscy ja poznaja.Mamusia paraduje z tata w ubraniach za pieniadze klientow a w domu polowa rzeczy maja nie wspomne o talerzach , ekspresie itp.A gazecie ktora umiescila ten artykul gratuluje…
Dokladnie wiedzial co robi ten gnoj chcialby oszukac jako ze nie pamieta albo ze byl pod wplywem srodkow nic bardziej mylnego on juz od urodzenia ma to we krwi .