Kilkoma wymownymi symbolami prezydent Legnicy Maciej Kupaj podkreślił już swą odrębność od poprzednika. Otworzył mieszkańcom główne wejście do urzędu miasta. Osobiście siadł do negocjacyjnego stołu ze związkowcami z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Przyszedł do teatru na jubileusz dyrektora Jacka Głomba. Wszystko to gesty, przed którymi Tadeusz Krzakowski jako prezydent się wzbraniał.
Symbolem jest też rezygnacja z promocyjnego hasła, które eksperci z Eskadra Market Place wymyślili dla miasta w 2009 roku: “Legnica. Z nią zawsze po drodze”. Według Macieja Kupaja jest niewystarczająco ambitne. Sugeruje, że Legnica jest tylko “po drodze”. Że jest miejscowością, którą się mija, zostawia za sobą, opuszcza, porzuca. Ta tranzytowość totalnie kłóci się z chyba najważniejszym wyzwaniem, jakie nowy prezydent sobie postawił: powstrzymać gwałtowne wyludnianie się miasta i – w konsekwencji – spadek dochodów podatkowych. W marzeniach Macieja Kupaja Legnica jest punktem docelowym; lokalizacją, którą Polacy będą brać pod uwagę podejmując decyzję o budowie domu czy turystycznej wycieczce.
W założeniach Eskadry hasło “Legnica. Z nią zawsze po drodze” miało nawiązywać do położenia przy krajowych i europejskich szlakach komunikacyjnych i jednocześnie wskazywać, że miasto to dobry parter. Z czasem zaczęło być jednak interpretowane inaczej. Złośliwcy używali go z przekąsem, gdy krytykowali fatalny, pogarszający się z roku na rok stan techniczny dróg. Albo wskazywali takie osoby jak wspomniany już Jacek Głomb, które miały z legnicką władzą nie tylko nie po drodze, ale wręcz pod górkę.
Eskadra za swe rady wzięła kilkanaście lat temu prawie 180 tysięcy złotych. Ja swój pomysł – perłę przed wieprze – rzucam za darmo. Wystarczy skrócić dotychczasowe hasło do “Legnica. Z nią zawsze”, aby mówiło dokładnie to, co zawiera się w wizji prezydenta Macieja Kupaja. Zachowane po Tadeuszu Krzakowskim materiały promocyjne wcale nie muszą iść do kosza. Coś tam zaklejcie, coś tam wygumkujcie i będzie dobrze.
Piotr Kanikowski