12 listopada 2015 roku Ewa Szymańska z ręką na sercu i Bogiem za świadka przyrzekała uroczyście “przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej”. 12 lipca 2017 roku Ewa Szymańska podpisała się pod projektem ustawy o Sądzie Najwyższym łamiącej co najmniej dwa artykuły Konstytucji, której przed Bogiem i Narodem ślubowała dwa lata temu przestrzegać.
Proszę wybaczyć, ale w tej sytuacji nie obędzie się bez nudziarstwa, czyli cytowania zapisów z Konstytucji RP, najwyższego prawa Rzeczypospolitej Polskiej. Artykuł 173: “Sądy i Trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz.”. Artykuł 178.1: “Sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji oraz ustawom.”. Artykuł 179: “Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony.” Artykuł 180.1 “Sędziowie są nieusuwalni.”. Artykuł 183.3: “Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego.”
Nie da się tego pogodzić np. z art. 87. z projektu ustawy wniesionego do Sejmu m.in. przez posłankę Ewę Szymańską: ”Z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie SN, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, przechodzą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości”. Przywoływany przez Jarosława Kaczyńskiego art. 180.5 Konstytucji (“W razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia”) nie traktuje przecież o przypadku, w którym wybranego na 6 lat pierwszego prezesa Sądu Najwyższego przenosi się przed upływem kadencji do sądu w Pcimiu, by obsadzić to stanowisko zależnym od ministra pajacykiem. Jeśli PiS-owski Sejm zakwestionuje dziś trwałość kadencji prezes SN Małgorzaty Gersdorf, to nie będzie hamulca, by po zmianie układu sił skrócić też kadencję prezydenta RP Andrzeja Dudy. Jeśli nie działa art. 183.3 Konstytucji, to nie działa również art. 127.2 (“Prezydent Rzeczypospolitej jest wybierany na pięcioletnią kadencję i może być ponownie wybrany tylko raz.”). Kropka.
Zgaduję, że to nie Ewa Szymańska wymyśliła projekt ustawy o Sądzie Najwyższym. W tej sprawie jest zapewne figurantką. Rząd posłużył się nią, bo z jakiegoś powodu Zbigniew Ziobro wolał nie podpisywać się pod tą inicjatywą. Fikcyjność autorstwa nie zwalnia jednak Ewy Szymańskiej z odpowiedzialności przed wyborcami za złamanie poselskiej przysięgi. Trybunał Stanu jej nie grozi, bo parlamentarzystów – inaczej niż prezydenta czy ministrów – można postawić przed nim tylko za złamanie zakazu prowadzenia działalności gospodarczej (art 107. Konstytucji). Ale ta sprawa napiętnuje ją na zawsze.
Dla Ewy Szymańskiej to pierwsza kadencja w Sejmie. Z perspektywy Legnicy, jałowa i stracona. Legniczanka 34 razy zabierała głos na posiedzeniach, złożyła 1 zapytanie, 4 oświadczenia, 8 interpelacji (w sprawie badań lekarskich kierowców, robota “da Vinci”, paszportów dla małoletnich, operacyjnego leczenia raka prostaty, emerytur “czerwcowych”, składek płaconych przez rewidentów). Teraz jej nazwisko zna cała Polska. Zna z listy narodowej hańby.
Piotr Kanikowski