Sprawę palmiarni prezydent Legnicy wizerunkowo przegrał. Upór, z jakim od początku gra niepokalaną panienkę atakowaną przez wilki sprawia, że drugiej stronie łatwiej przedstawiać go jako bezdusznego satrapę stawiającego polityczne cele wyżej niż dobro zwierząt.
Jeszcze w listopadzie 2021 roku, gdy radni Koalicji Obywatelskiej ujawnili wykaz padłych ptaków i warunki przetrzymywania zwierząt, prezydent mógł zachować się zgodnie ze społecznym oczekiwaniem, tzn. wyciągnąć konsekwencje wobec prezesa Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i dopilnować lepszej opieki nad egzotyczną menażerią. Zamiast tego, wyrzucał opozycji i lokalnym mediom szkalowanie miasta. Przez wiele miesięcy ratusz starał się wmówić opinii publicznej, że zwierzętom nie dzieje się krzywda. Dla uwiarygodnienia tych zapewnień posłużono się sporządzoną rzekomo we wrocławskim Uniwersytecie Przyrodniczym opinią, która niemal natychmiast okazała się blamażem. Do listy wrogów dołączyli aktywiści z Jeleniej Góry, którzy przyjechali sprawdzić dobrostan zwierząt. Jeśli w palmiarni nie działo się nic złego, to dlaczego uniemożliwiono im społeczną kontrolę? Legniczanie musieli sobie zadawać takie pytanie.
Miejscy specjaliści od piaru zapomnieli, że do ludzkiej wyobraźni łatwiej niż słowa przemawiają obrazy. Społeczeństwo widziało zdjęcie szmat do ścierania podłóg wywieszonych do suszenia nad wanną z żółwiami wodno-lądowymi. Widziało ptaki i małpkę w ciasnych prowizorycznych klatkach upchniętych w magazynku na szczotki. Tego się nie dało już odzobaczyć. Ludzie przestali wierzyć komunikatom z ratusza.
Jaki sens w tej sytuacji miało prowadzenie postępowania administracyjnego w sprawie legalności działań prokuratury, która w maju 2022 r. w trybie interwencyjnym odebrała miastu zwierzęta? Teczka z aktami sprawy liczy ponoć kilkaset stron, ale jej wartość jest żadna, bo rację ma prokurator Radosław Wrębiak , że nie można być sędzią we własnej sprawie.
Ta sprawa za jakiś czas zakończy się w sądzie. Ale jakikolwiek wyrok wówczas zapadnie, prezydent już ją przegrał, bo ani wilki nie są złe, ani panienka niepokalana.
Piotr Kanikowski