Na osiedlu Piekary zginął pobity przez bandziora trzydziestolatek. Trudno w takich chwilach nie pamiętać o GUS-owskich statystykach, z których wynika, że Legnica to jedno z dwóch najniebezpieczniejszych miast w Polsce. I trudno nie zadać pytania, gdzie jest Policja.
Listopad. Grupa wandali maszeruje przez centrum miasta niszcząc po drodze wszystko, co im wpadnie w oko, Straż Miejska przez kilkanaście minut bezradnie śledzi ich przez monitoring. W Komendzie Miejskiej Policji nie ma jednego wolnego patrolu, który mógłby podjąć interwencję. Radiowóz przyjeżdża, gdy chuliganów już nie ma.
Też listopad. Wczesny wieczór. Złodziej okrada punkt skupu złota. Udałoby mu się uciec, gdyby nie dwóch studentów, którzy doganiają go w pościgu, wytrącają nóż z ręki i wzywają Policję.
I znów listopad. Sobotni ranek. Odurzony narkotykami 28-latek zachowuje się agresywnie na targowisku. Policji nie ma w pobliżu. Przyjeżdża za późno. Znajduje go na chodniku przy ul. Chojnowskiej, obok zwłok dopiero co pobitego na śmierć starszego pana, który wyszedł po chleb do piekarni i miał pecha natknąć się na agresora przed funkcjonariuszami.
Październik. Napad na sklep spożywczo-przemysłowy przy ul. Najświętszej Marii Panny. Napastnik przykłada ekspedientce do głowy lufę pistoletu (lub atrapy pistoletu) i chce pieniędzy. Płoszy go alarm uruchomiony przez drugą pracownicę. O godz. 22.30. na deptaku nie ma Policji, choć kilka dni wcześniej w tym samym sklepie doszło do podobnego zdarzenia. W pościg puszcza się jeden z przechodniów. Radiowóz przyjeżdża dopiero, by przejąć zatrzymanego przez obywatela bandytę.
Gdzie jest Policja? Gdzieś musi być. Obawiam się, czy jej energii nie pochłania zanadto dreptanie za działaczami Komitetu Obrony Demokracji, którzy najwyraźniej uchodzą za główne zagrożenie dla porządku i bezpieczeństwa publicznego w państwie PiS. Pamiętam kwiecień 2016 roku: ledwie kodziarze zdążyli wpiąć w klapy swoje znaczki i wyciągnąć z toreb ulotki, a już był przy nich patrol z z notatnikami. Wrogi element został spisany i pół roku później postawiony przed sądem jako uczestnicy nielegalnego zgromadzenia – bo na to Policja ma siły i środki.
Piotr Kanikowski