Około sto osób wzięło udział w Młodzieżowym Strajku Klimatycznym w Lubinie. W Legnicy była może połowa z tego. Happening, podczas którego młodzi ludzie przez kilka leżeli na ziemi jak martwi, mimo skromnej frekwencji robił wrażenie.
Dominowali młodzi ludzie, uczniowie legnickich szkół, skrzyknięci za pomocą Facebooka i innych mediów społecznościowych. Było dosłownie kilku dorosłych, wśród nich politycy Koalicji Obywatelskiej: poseł Robert Kropiwnicki oraz radni Aleksandra Krzeszewska i Maciej Kupaj. Akcja miała jednak charakter apolityczny.
Młodzi zdecydowali się na formę protestu nazywaną z angielska “die-in” (“Wymieranie”). W zupełnej ciszy leżeli na bruku w centrum miasta z wypisanymi na tekturze hasłami wzywającymi do troski o klimat. Protest w Legnicy trwał dosłownie kilka minut, ale były to przejmujące minuty.
Koordynatorem obu akcji (legnickiej i lubińskiej) był Patryk Spaliński – działacz społeczny z młodzieżówki Wiosny, uczeń I LO im. Mikołaja Kopernika w Lubinie.
- Naszym głównym celem jest zwrócenie uwagi na to, że zmiany klimatyczne to nie żart – mówił. – Mamy dużo żalu do polityków wszystkich opcji, że nie robią nic aby globalne ocieplenie zatrzymać. Niezależnie od tego, kto ma jakie poglądy – lewicowe czy prawicowe – ważne jest to, by razem walczyć o powstrzymanie zmian, które stanowią realne zagrożenie dla naszej planety. W Polsce główny problem polega na tym, że 90 proc. energii pozyskujemy z węgla. Jesteśmy na szarym końcu Europy pod względem wykorzystania odnawialnych źródeł energii i energii jądrowej. Jeden z naszych głównych postulatów mówi, że musimy pilnie wyznaczyć termin odejścia od węgla.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Biedni młodzi ludzie. Najgorsze w tym momencie dla nich jest to, że internet nie zapomina. Gdy dorosną, to z zażenowaniem spojrzą na te zdjęcia z myślą że lewactwo chciało ich tak urobić. Oczywiście część z nich da się urobić.