Nieco ponad sześćdziesiąt osób przyszło dzisiaj do Klubu Nauczyciela w Legnicy na spotkanie z Leszkiem Millerem, przewodniczącym Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Średnia wieku zebranych też oscylowała wokół sześćdziesiątki. A i ekspremier sprawiał wrażenie zmęczonego życiem. Dawną pasję okazał tylko raz – gdy z sali zarzucono mu, że uczestniczył w uzgadnianiu z Kościołem zapisów konkordatu.
Premiera ściągnęła do Legnicy posłanka Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska. Towarzyszył im też poseł Ryszard Zbrzyzny. Lekko spóźnił się na spotkanie prezydent Tadeusz Krzakowski. W połowie przyszedł Wacław Demecki, kanclerz Wyższej Szkoły Menadżerskiej, ale usiadł w pierwszym rzędzie, niemal vis`a`vis Millera.
Przewodniczący SLD przyjechał do Legnicy po ciężkim spotkaniu w Głogowie, gdzie przywitały go antylewicowe okrzyki: ?Precz z komuną” oraz ?Raz sierpem, raz młotem – czerwoną hołotę”. W Legnicy atmosfera była spokojniejsza, niemal senna, a Leszek Miller wyraźnie zdradzał oznaki przemęczenia. Charakterystycznym dla siebie dowcipem błysnął raz, gdy porównał szukającego wszędzie oszczędności ministra Rostowskiego do szalonego drwala, który idzie lasem, wymachuje na oślep toporem i zawsze coś utnie.
- W lesie może i tak można, ale w życiu to niebezpieczne – mówił szef Sojuszu.
Z sali padały pytania o szanse wypowiedzenia konkordatu, narastający niebezpiecznie dług publiczny, niepewną przyszłość ogrodów działkowych, integrację lewicy, waloryzację kwotową, . Leszek Miller zaperzył się, gdy ktoś z sali zarzucił mu, że uprzywilejowana pozycja Kościoła w Polsce to także jego zasługa, bo w 1996 roku jako szef Urzedu Rady Ministrów uczestniczył w uzgadnianiu umowy z Watykanem.
- To nieprawda. Umowa została podpisana w 1993 roku za premier Hanny Suchockiej. W 1996 roku tylko omawialiśmy jej wykonanie – wyjaśniał podniesionym tonem Miller.
Prezydent Tadeusz Krzakowski wygłosił równie ciekawą co długą przemowę o problemach samorządów, którym rząd zleca swoje zadania nie zabezpieczając pieniędzy na ich wykonanie. Posłanka Małgorzata Sekuła Szmajdzińska wygłosiła pochwałę gierkowskiej gospodarki i ubolewała nad czekającą Polaków rewolucją śmieciową. Poseł Ryszard Zbrzyzny pomstował na rząd, który dla swych dorażnych politycznych celów każde się zadłużać polskim przedsiębiorstwom. Miller w sumie mówił niewiele i hasłowo.
Najważniejsze pytanie padło z sali pod koniec spotkania: jakim ciekawym pomysłem SLD zamierza pozyskać sobie społeczne przed najbliższymi wyborami.
- Po pierwsze, SLD chce zagwarantować Polsce szybki wzrost gospodarczy, na poziomie co najmniej 3 proc. PKB, żeby było więcej do podziału. Po drugie chcemy zapewnić sprawiedliwszy podział tych pieniędzy. Po trzecie naszym priorytetem będą zdrowie i edukacja – wyliczał Leszek Miller. – Będziemy walczyć z państwem, które uważa, że prywatyzacja służby zdrowia jest panaceum na wszystko.
Sali tym przewodniczący Sojuszu nie porwał.
ZDJĘCIA PIOTR KANIKOWSKI