Czy po efektownym, wysokim zwycięstwie legniczan z dobrze grającym Dolcanem Ząbki, Miedź nareszcie zacznie się piąć w górę tabeli? Na razie jest w pierwszej lidze trzecia od końca, ale jeszcze trzy cztery takie mecze i nadzieje na ekstraklasę odżyją.
Przywieziony z Ząbek wynik 4:1 cieszy tym bardziej, że nie jest efektem przypadku. Dolcan, drużyna z czołówki tabeli, był trudnym rywalem. Od początku do końca spotkania atakował bramkę Aleksandra Ptaka, szukał okazji do kontry i starał się odpowiadać ciosem na cios. A mimo tego piłkarze Miedzi okazali się o co najmniej klasę lepsi.
Potrzebowali tego zwycięstwa jak kania dżdżu, dlatego postawili wszystko na jedną kartę ? w Ząbkach grali bardzo odważnie. Ta odwaga zaskoczyła rywali, którzy wychodzili na boisko w roli faworytów. Nim obrońcy Dolcanu zdążyli się połapać, Zbigniew Zakrzewski już wbiegał w pole karne za piłką od Wojciecha Łobodzińskiego i składał się do strzału. Tym razem interwencja bramkarza uratowała gospodarzy przed strata golą, ale kwadrans później po sprytnym strzale Mateusza Szczepaniaka piłka załopotała w siatce. Było 1:0 dla Miedzi.
Wyrównał w 28. minucie meczu napastnik Dolcanu Dariusz Zjawiński. Strzelił głową bramkę nie do obrony. I pojedynek w Ząbkach zaczął się na nowo.
Ambitnie grający legniczanie do samego końca pierwszej połowy szukali swojej szansy. I znaleźli ją, kiedy do gwizdka sędziego brakowało zaledwie minuty. Piłkę dośrodkowaną przez Mariusza Zasadę przejął Zbigniew Zakrzewski, a sekundę później pięknym lobem pokonał stojącego w bramce Dolcanu Rafała Leszczyńskiego.
Dolcan z furią rzucił się na rywali po przerwie. Kilka razy piłkarze z Ząbek przedzierali się pod bramkę Miedzi, ale mądrze wspierany przez obrońców Aleksander Ptak nie dał im satysfakcji. Legniczanie atakowali równie zaciekle. Strzały padały gęsto, nie zawsze precyzyjnie wymierzone.
Nokautujące ciosy padły pod koniec meczu. W 88. minucie Zasada znalazł się sam na sam z bramkarzem Dolcanu. Leszczyński ratował się faulem. Sędzia podyktował rzut karny. Strzał wykonał Jakub Grzegorzewski. Leszczyński zdołał go obronić, ale zawodnicy Dolcanu zbyt szybko wbiegli w szesnastkę, więc arbiter spotkania polecił powtórzyć karnego. Tym razem kapitan Miedzi nie dał szans bramkarzowi.
Dolcan rozpaczliwie próbował jeszcze odrobić tę stratę. Chaos wykorzystał Marcin Garuch, który po kontrze, dośrodkowaniu w pole karne i zgraniu piłki przez Grzegorzewskiego, strzałem głową wpakował ząbczanom ostatniego z czterech goli.
Po 10 kolejce Miedź ma 8 punktów. Przesunęła się w tabeli z ostatniego miejsca na szesnaste. Nadal jest w strefie spadku, ale meczem w Ząbkach dowiodła, że nie zapomniała, jak zwyciężać. Jeśli chce awansować musi, dogonić aktualnych faworytów: GKS Bełchatów i Olimpię Grudziądz, mających o 12 punktów więcej niż ona.
FOT. MIEDZLEGNICA.EU
Kibice Miedzi po raz pierwszy w tym sezonie 1 ligi mają powody do radości. Oby mecz w Ząbkch oznaczał przełamanie.