Piotr W., zajmujący się hejtem w internecie jako Matka Kurka, przegrał kolejny proces. Tym razem nie z Jerzym Owsiakiem. 27 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie uznał go za winnego pomówienia i zniesławienia Tomasza Badowskiego, prawicowego publicysty i specjalisty od obronności. O co poszło?

Tak Piotr W., jak Tomasz Badowski regularnie komentują z prawicowych pozycji bieżącą politykę na Twitterze. W czasie pandemii Matka Kurka przestał wypisywać peany na cześć Jarosława Kaczyńskiego oraz PiS-u i odpłynął w stronę Konfederacji. Od początku wojny w Ukrainie wypisuje rzeczy zbieżne z putinowską propagandą, przez co np. portal Spidersweb.pl zalicza go do ruskich trolii, destabilizujących Polskę. W sposób naturalny Tomasz Badowski – emerytowany żołnierz z misji w Iraku i Afganistanie chętnie zapraszany jako ekspert od obronności do rządowych stacji – znalazł się po drugiej stronie barykady.

Właśnie zakończony w warszawskim sądzie spór między nimi zaczął się 5 maja 2021 roku. Tego dnia z konta „p.kontrowersje” na Twitterze Piotr W. opublikował wpis, w którym nawiązując do indiańskiego pseudonimu publicystycznego Tomasza Badowskiego (Tȟašúŋke Witkó – Szalony Koń) nazwał go „pierdzącym trepem z PRL i obecnie patriotą za kasę z PKN Orlen”.

Tomasz Badowski jako oficer Wojska Polskiego – zasłużony na misjach, walczący w Karbali – poczuł się tym wpisem dotknięty i złożył prywatny akt oskarżenia przeciwko Piotrowi W. o znieważenie i zniesławienie. Postępowanie karne toczyło się przed Sądem Rejonowym dla Warszawy – Mokotowa. W marcu br sąd, uznając winę oskarżonego, warunkowo umorzył postępowanie przeciwko Piotrowi W. na okres trzech lat próby, co oznacza, że jeśli w owym okresie hejter dopuści się podobnego przestępstwa, wróci na ławę oskarżonych. Ponadto Matka Kurka został zobowiązany do wpłacenie 5 tysięcy złotych nawiązki i pokrycia kosztów zastępstwa procesowego.

We wtorek 27 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał w mocy ten wyrok. Wyrok jest prawomocny.

- Sąd pierwszej instancji w uzasadnieniu określił linię obrony pana Piotra W. jako „infantylną”, a Sąd Okręgowy w Warszawie nazwał ją „naiwną” – mówi reprezentujący Tomasza Badowskiego mecenas Bartosz Lewandowski z warszawskiej kancelarii Khanzadyan Lewandowski i Partnerzy. – Także my byliśmy zdumieni, że w momencie odebrania prywatnego aktu oskarżenia, Piotr W. wyparł się swego wpisu. Twierdził, że go nie było. Zaprzeczał, że to on prowadzi konto „p.kontrowersje”. Taką linię obrony przyjął przed sądem.

Mecenas Bartosz Lewandowski wykazał, że to nieprawda. Wprawdzie konto „p.kontrowersje” jak wiele innych kont, którymi posługiwał się Piotr W., zostało zablokowane i zlikwidowane, ale w internecie nic nie ginie.

- W sądzie przedstawiliśmy niezbute dowody, że ten wpis istniał. Po drugie, wykazaliśmy ponad wszelkie wątpliwości, że pan Piotr W. musiał być jego autorem – mówi mecenas Bartosz Lewandowski.

Już sama nazwa konta („p.kontrowersje”) nawiązuje do portalu matki Kurki. Konto było opatrzone wizerunkiem Piotra W. Zamieszczano na nim m.in. zdjęcia typu selfie przedstawiające oskarżonego i informacje z procesu, które mógł znać tylko on. Nie mogąc zaprzeczyć tym dowodom, Piotr W, zmodyfikował nieco swą linię obrony. Przyznał, że konto „p.kontrowersje” istniało i że czasami z niego korzystał. Jednocześnie utrzymywał, że było to jedno z wielu kont, jakie się na niego powołują, i że on nie był jedyną osobą, która z niego korzystała.

Matka Kurka w podobny sposób próbował bronić się w procesie o naruszenie dóbr osobistych Jerzego Owsiaka toczącym się przed legnickim Sądem Okręgowym w 2016 r. „Ja nie mam nic wspólnego imiennie z kontem Twitter Kontrowersje.net (…) konto Kontrowersje.net na portalu Twitter.com nie jest moim autorskim kontem. Nie jest kontem Piotra W. ani kontem Matki Kurki” – przekonywał.

Pełnomocnik Tomasza Badowskiego prezentował w sądzie analizę lingwistyczną, która wskazywała na Piotra W. jako autora znieważającego wpisu. Inne dowody świadczyły, że z konta „p.kontrowersje” Matka Kurka toczył dyskusje z profesorem Marcinem Matczakiem, Krystyną Pawłowicz i Krzysztofem Stanowskim, o czym pisały w owym czasie media.

Według mecenasa Bartosza Lewandowskiego, w pewnym momencie Piotr W. zaplątał się o własne nogi: omyłkowo wysłał do warszawskiego sądu pismo dotyczące innej sprawy i w jego treści przedstawiał się jako użytkownik konta „p.kontrowersje”. Kiedy zorientował się w skutkach swej pomyłki, próbował cofnąć swe pismo, wyłączyć je z akt sprawy. Bezskutecznie.

Piotr W. żali się, że sąd nie próbował ustalić adresu IP, z którego zamieszczono tweet. Jednocześnie przyznał podczas jednej rozpraw, że sam stosuje zmienne IP, co utrudnia identyfikację zamieszczanych w internecie treści.

Wyrok uważa za krzywdzący. Jak przy przegranych procesach z Owsiakiem pisze, że sąd był stronniczy, ustawiony, powiązany z władzą. Zwraca uwagę, że żona sędziego Grzegorza Miśkiewicza, który rozpatrywał apelację, jest dyrektorem departamentu w Ministerstwie Sprawiedliwości, co ma rzekomo wskazywać na polityczne motywacje wyroku. Ale w pierwszej instancji sprawę rozpatrywała sędzia Agnieszka Jaźwińska, która nie pasuje do tej układanki, bo np. uwolniła dziennikarza skazanego za relacjonowanie kontrmiesięcznicy smoleńskiej i w 2021 roku podpisała się pod apelem wzywającym do respektowania wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

- Pan Piotr W. nie może się teraz pogodzić z porażką i stawia mi szereg zarzutów. Nie wykluczam , że znowu spotkamy się w sądzie, rozważam bowiem złożenie kolejnego aktu oskarżenia w sprawie zniesławień, tym razem pod moim adresem – mówi mecenas Bartosz Lewandowski.

Piotr W. mieszka we wsi pod Chojnowem. Jest autorem m.in. dwóch powieści, niezliczonej ilości felietonów i tweetów, często podchwytywanych przez prawicowe media. Swą popularność zbudował na publikacjach, w których atakował Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, i głośnych procesach z Jerzym Owsiakiem. W 2015 roku został skazany przez Sąd Okręgowy w Legnicy za znieważenie szefa WOŚP, w 2016 i w 2017 r. roku za naruszenie jego dóbr osobistych. Wcześniej stawał przed sądem za tekst, w którym nazwał prezydenta Bronisława Komorowskiego „ruskim cwelem” (sprawa skończyła się warunkowym umorzeniem).

NASZ RAPORT Wszystkie procesy Matki Kurki 

FOT. PIOTR KANIKOWSKI