Po przerwie wymuszonej przez pandemię Zamek Grodziec wznowił cykl najbardziej nastrojowych koncertów w regionie. 10 lipca dla kameralnej, czterdziestoosobowej publiczności swoje piosenki zagrał krakowski bard Mariusz Wdowin.
Koncerty organizowane są w różnych przestrzeniach zamku. Tym razem była to nastrojowo oświetlona sala biesiadna, piękna i o dobrej akustyce. Akompaniując sobie z dużą wprawą na gitarze Mariusz Wdowin zaśpiewał własne kompozycje do tekstów współczesnych poetów, m.in. Miry Zalewskiej i Edwarda Marszałka.
Ta muzyka, określana niekiedy za Januszem Deblessemem z Programu III Radia jako „kraina łagodności”, zaskakująco dobrze stroiła z dolnośląskim zamczyskiem, nawet gdy Mariusz Wdowin śpiewał o bieszczadzkich aniołach i bukietach kwiatów z tamtych łąk. Powściągliwy aranż podkreślał piękno słów.
Piosenkarz ma na swoim koncie trzy płyty długogrające. Na scenie pojawia się od 2000 r. Był nagradzany i wyróżniany na wielu festiwalach piosenki poetyckiej i turystycznej (Bazuna, Wrzosowisko, Listobranie, Spotkanie Bardów, OTGPS w Szklarskiej Porębie i in.).Od 2002 roku prowadzi w Krakowie regularne spotkania z piosenką poetycką, turystyczną i szantową.
- Występy na żywo to jest dla nas – nie chce mówić tylko w swoim imieniu, ja myślę, że to wszyscy tak odbieramy – taki pokarm dla duszy. Bo jednak taki żywy kontakt z publicznością, to jest coś, co zostaje na długo w pamięci. Było dużo inicjatyw i koncertów wirtualnych. Jednak powrót do koncertów na żywo to jest coś, za czym – myślę, że faktycznie wszyscy – tęskniliśmy – mówi Mariusz Wdowin.
Piotr Kanikowski
FOT. BARTŁOMIEJ ŁUC