Długi ogonek przechodniów ustawił się po jałmużnę wielkopostną, tradycyjnie rozdawaną w Wielki Piątek przez legnickie stowarzyszenie Kobiety Europy. Niektórzy czekali w kolejce dwie godziny, by wrócić do domu ze śledziem, bochenkiem chleba i groszem na szczęście. – To dowód, jak bardzo takie działania są potrzebne – mówi Elżbieta Chucholska, inicjatorka akcji.
Dla potrzebujących przygotowano 200 jednogroszowych monet, dwieście bochenków chleba i 94 kilogramy bałtyckich śledzi.
- Chleb kupiłyśmy ze środków stowarzyszenia Kobiety Europy, a chleb zasponsorował nam doktor Ryszard Kępa. Wspaniały człowiek, na którego zawsze możemy liczyć – mówi Elżbieta Chucholska.
Gdy tylko zaczęły wykładać chleb na stołach pod arkadami, w pobliżu zaczęli gromadzić się ubodzy. Niektórzy czekali dwie godziny, by wrócić do domu z rybą i świeżym bochenkiem. Wielu przygnał autentyczny głód.
To już 10 lat stowarzyszenie Kobiety Europy rozdaje legniczanom po bochenku chleba, śledziu i jednogroszowej monecie. Wielkopostna jałmużna jest wzorowana na tej, której w średniowieczu udzielały biedakom dwa legnickie zakony: Kartuzi i Benedyktynki. Znaleziona w jakiejś książce informacja żebrakach, którzy przed Wielkim Piątkiem w tym celu ciągnęli do Legnicy z całego Dolnego Śląska zainspirowała Elżbietę Chucholską, by wskrzesić starą tradycję.
- W tym roku mija 590 lat od powstania zakonu Kartuzów, który opiekował się biedakami – mówi Elżbieta Chucholska. – Istniał krótko, a jednak wciąż inspiruje do aktów miłosierdzia.
Prawdopodobnie tylko Legnica rozdaje obecnie wielkopostną jałmużnę.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI