Kilkanaście zwierząt zginęło w męczarniach na osiedlu Sienkiewicza w Legnicy. Zjadły podrzucone im za ogrodzenia posesji lub na trawnik ryby, kanapki, porcje pasztetu z błyskawicznie działającą trucizną. – Prowadzimy postępowanie w tej sprawie – potwierdza mł. asp. Jagoda Ekiert z policji.
Trucizna działa niemal natychmiast po połknięciu. Rozkłada centralny układ nerwowy. Zwierzęta umierają w konwulsjach, piszcząc z bólu, często na oczach zaskoczonych, bezradnych, nie wiedzących jak reagować właścicieli. Widok jest przerażający, bo otrutym kotom podrygują brzuchy, jakby coś żywego zagnieżdżało się w ich wnętrzu. Zwłaszcza dla dzieci może to być trauma na całe życie.
Otrucia nasiliły się w marcu. Ale jak twierdzi Aneta Zawada-Welter sprawca działa co najmniej od trzech lat. W tym czasie tylko jej znajomym zginęło 7 kotów. W 2015 roku mieszkańcy osiedla Sienkiewicza zgłaszali sprawę na policji i w prokuraturze. Nikt nic z tym nie zrobił. Truciciel poczuł się bezkarny.
Giną nie tylko koty. Zgłoszenie z ul. Fiołkowej: “Nasz pies biegał koło.domu i strasznie ujadał, jakby kogoś widział. Niestety, my nic nie zobaczyliśmy. A dzisiaj rano zdechł. Miał pianę w ustach i strasznie ciężko oddychał, nie zdążyliśmy nawet do weterynarza. Podejrzewam że został otruty, gdyż jeszcze wczoraj mimo wieku bawił się z dzieckiem i zachowywał normalnie”. Inny, labrador, zwęszył podczas spaceru leżącą w trawie rybę i połknął, zanim właścicielka zdążyła zareagować. Chwilę później mimo pomocy weterynarza zmarł od trucizny. Ktoś miał sznaucera i yorka. York nie znosił ryby, więc zignorował podrzuconą mu przez płot szprotkę i przeżył, w odróżnieniu od sznaucera, który nie potrafił oprzeć się pokusie.
Wczoraj wieczorem sytuacja się powtórzyła. Pies znalazł przerzuconą przez ogrodzenie rybę. Połknął ją, ale najprawdopodobniej ze względu na łuski i skórę od razu zwymiotował. To uratowało mu życie. A obrońcom zwierząt pozwoliło zebrać doskonały materiał do badań toksykologicznych.
Co najmniej 10 osób na osiedlu Sienkiewicza straciło już swoje zwierzęta. Lekarz weterynarii Sebastian Hudyka ma swój gabinet najbliżej, dlatego często to u niego mieszkańcy szukają pomocy.
- Miałem kilka takich przypadków – mówi. – Zgon zwierzęcia następował w 20 minut. To były i koty, i psy. Podejrzewam celowe otrucia, bo natura nie zna takich sytuacji.
Ulice Morelowa, Brzoskwiniowa, Storczykowa, Jaśminowa, Maków Czerwonych i ostatnio okalająca je Fiołkowa. To rejon działania truciciela. Wczoraj w nocy mieszkańcy osiedla Sienkiewicza rozwieszali tam wydrukowane przez siebie ulotki z ostrzeżeniem i apele, by każdy podejrzany zgon psa lub kota zgłaszać Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami.
- Tworzymy bazę takich przypadków z ostatnich 2-3 lat – mówi Edward Jabłkowski, prezes legnickiego oddziału TOZ. – Mam nadzieję, że pomoże policji w wykryciu zwyrodnialca.
- Prowadzimy dochodzenie pod kątem znęcania się nad zwierzętami. Mamy zgłoszone kilka zgonów kotów i, ostatnio, psa – potwierdza Jagoda Ekiert z zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.
Część mieszkańców ma pretensje zarówno do TOZ-u, jak i do legnickiej policji (z dzielnicowym na czele) za słabe zaangażowanie w walkę z problemem. Dopóki truciciel grasuje, nie czują się na swym osiedlu bezpiecznie. Sprawa jest poważna. Ludzie argumentują, że podrzucane za płot kanapki, ryby i inne przynęty to potencjalne zagrożenie nie tylko dla zwierząt, ale też dla małych dzieci. Nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa maluchy mogą ich użyć do zabawy i przez przypadek połknąć truciznę.
FOT. PIXABAY.COM
Drukuj
Email
