Mieszkańcy Lipy protestują przeciwko planom uruchomienia na skraju wsi kopalni wapienia. Przeraża ich wizja 40-tonowych ciężarówek, kursujących wte i nazad. Boją się nie tylko o własny spokój i bezpieczeństwo, ale też o rzadkie gatunki ptaków z rezerwatu Buki Sudeckie (Natura 2000), pobliskie ujęcie wody, poziom wód gruntowych i ruiny średniowiecznego zamku.
Listę z apelem o zaniechanie inwestycji podpisała już ponad połowa mieszkańców wsi. W ostatnich dniach do ich protestu zaczęły przyłączać się okoliczne miejscowości – Jastrowiec, Grudno, Dobków. Miłośnicy Pogórza Kaczawskiego również solidaryzują się z Lipą, broniąc przed dewastacją jednego z najatrakcyjniejszych, najbogatszych przyrodniczo zakątków Sudetów.
Niechcianym w Lipie inwestorem jest spółka Krusz-Tech. Jeleniogórska firma planuje uruchomić odkrywkową kopalnię, która przez 20 lat będzie wydobywać po 1,8 tys ton wapienia na dobę. Obszar eksploatacji obejmie ponad 6 hektarów. Dziura w ziemi ma mieć 55 metrów głębokości. Zakład da zatrudnienie 7-10 osobom, a gminie Bolków przyniesie rocznie po 250 tys. zł dochodu z podatków.
Transport urobku będzie się odbywał ciężarówkami. Ich mieszkańcy Lipy boją się chyba najbardziej. Przewidziano po 8 kursów z kamieniem na godzinę (czyli 16 w obie strony). Ludzie policzyli i wyszło im, że 40-tonowe wywrotki będą przejeżdżać drogą co 4 minuty dziennie, po 144 razy dziennie. Sześć dni w tygodni. Przez 20 lat (bo na tyle wystarczy zasobów wapienia).
Aby uspokoić obawy lipian, inwestor zaplanował, że jego ciężarówki nie będą jeździć przez ich miejscowość (na Nową Wieś Wielką, Paszowice, Jawor), ale w drugą stronę, na Mysłów, bezpośrednio do drogi krajowej nr 3. Za samochody innych odbiorców wapienia Krusz-Tech nie ręczy. Sugeruje, by postawić znaki i uczynić z mieszkańców strażników przestrzegania zakazu. We wsi wzięli to za żart.
- Droga do Mysłowa jest stroma i obawiamy się, że zimą wyładowane kamieniem samochody będą mieć kłopot z podjechaniem pod górkę, a wtedy zawrócą i pojadą przez Lipę – mówi Patryk Jurga, jeden z organizatorów protestu.
Raport oddziaływania na środowisko przewiduje, że podczas eksploatacji wapienia będą powstawać pyły, tlenki azotu, węglowodory alifatyczne i aromatyczne oraz dwutlenek siarki, ale ich dopuszczalne stężenie poza terenem inwestycji nie przekroczy dopuszczalnych norm. Podobnie ma być ze strzelaniem (2 razy w tygodniu) – według naukowców obszar drgań sejsmicznych nie sięgnie dalej niż 200 metrów od miejsca eksplozji. Te wyliczenia nie uspokajają protestujących.
- Autorzy raportu nie dostrzegli, że 269 metrów od odkrywki jest ujęcie wody pitnej dla 100 mieszkańców – mówi Patryk Jurga. – Co będzie, gdy pył z kopalni je zanieczyści?
Niecałe 450 metrów dzieli odkrywkę od rezerwatu Buki Sudeckie, gdzie gniazdują m.in. bociany czarne, muchołówki małe i białoszyje, trzmielojady, rozmaite dzięcioły. Żyją tam podlegające ścisłej ochronie popielice i orzesznice. Trudno przewidzieć, jak zagrożone gatunki zareagują na wzmożony ruch ciężarówek z wapieniem przy granicy ich siedliska (droga na Mysłów biegnie po krawędzi rezerwatu).
650 metrów od kopalni są zabudowania mieszkalne. Część gospodarstw znajdzie się powyżej wyrobiska. Czy nie zagrozi im susza jako skutek leja depresyjnego?
Około 700 metrów za odkrywką są ruiny średniowiecznego zamku. Już teraz zabytek jest w kiepskim stanie. Czy nie rozsypie się na skutek eksplozji w kamieniołomie?
Te obawy skłoniły mieszkańców Lipy, Grudna, Jastrowca i Dobkowa do protestu. 22 stycznia odbyła się rozprawa administracyjna w tej sprawie. Ludzie z niepewnością oczekują na decyzję burmistrza Bolkowa. Jarosław Wroński zapowiada, że nie zrobi nic wbrew mieszkańcom, ale zamierza opierać się na względach merytorycznych i istniejącym prawie. Oni nieufnie przyjmują tę deklarację
- Czujemy się lekceważeni przez lokalne władze – twierdzi Patryk Jurga.
Burmistrz Jarosław Wroński przekonuje, że stara się postępować odpowiedzialnie: – Obawy są i jest ich wiele. Inwestor powinien przedstawić takie rozwiązania, które będą rozwiązaniem do akceptacji przez kontestujących mieszkańców. Organ gminy bada przedłożone materiały dotyczące oddziaływania inwestycji na środowisko i na ich podstawie zajmie stanowisko. Nadal podtrzymuję swoje dotychczasowe wypowiedzi, że negatywne oddziaływanie kopalni na okoliczną przestrzeń będzie podstawą mojej decyzji.
Gmina Bolków nie wie, czy inwestor jest gotów wystąpić do niej o roszczenia finansowe w przypadku braku decyzji środowiskowej. – Nie można wykluczyć takowego roszczenia – uważa Jarosław Wroński.
FOT. FACEBOOK.COM/ STOP KOPALNI ODKRYWKOWEJ W LIPIE