Jacek Protasiewicz, wrocławski eurodeputowany z Platformy Obywatelskiej, próbował w ostatniej chwili powstrzymać przedstawicieli Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego przed zaplanowanym na czwartek przylotem na Dolny Śląsk. Delegacja ma na miejscu przyjrzeć się konfliktowi między rządem a mieszkańcami zagrożonych odkrywką okolic Legnicy i Lubina. Przed chwilą szef PE potwierdził, że czwartkowa wizyta dojdzie do skutku.
Zdaniem Jacka Protasiewicza termin wizyty został ustalony niefortunnie. Tego dnia w Polsce obchodzone jest Boże Ciało i administracja rządowa nie będzie pracować. Eurodeputowany wnioskował o odroczenie misji śledczej Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego.
- Misja nie jest zagrożona. Przed chwilą otrzymaliśmy potwierdzenie od przewodniczącego europarlamentu Martina Schulza, że wizyta odbędzie się zgodnie z planem w czwartek i piątek – informuje Tomasz Waśniewski z gminy Lubin, jednej z sygnotariuszy złożonego w Brukseli protestu przeciw dążeniom polskiego rządu do budowy odkrywkowej kopalni węgla brunatnego pod Legnicą.
Przedstawiciele Komisji Petycji przylecą na Dolny Śląsk w czwartek przed południem. O godzinie 11 zaplanowano spotkanie we Wrocławiu z przedstawicielami organizacji ekologicznych,m.in. z Ogólnopolską Koalicją Rozwój – Tak, Odkrywki – Nie. Potem delegacja uda się na tereny zagrożone odkrywką. Autobus będzie jechał od strony Prochowic przez Kunice, Kochlice, Karczowiska. Około godz. 15.30 goście z Brukseli spotkają się z mieszkańcami w Raszówce. Potem przejadą w kierunku Lubina, na lotnisko, gdzie będzie czekał na nich wynajęty samolot. Oblecą nim okolice Lubina i Legnicy, oglądając z góry teren zagrożony odkrywką.
Na piątek zaplanowane jest spotkanie z urzędnikami wojewody i prawdopodobnie samym wojewodą w Dolnośląskim Urzędzie Wojewódzkim. Będą w nim uczestniczyć także samorządowcy z regionu legnickiego.
Znaczenie dwudniowej misji śledczej dla przyszłości regionu jest ogromne. Jeśli wizyta potwierdzi, że obawy mieszkańców są zasadne, Komisja Petycji skieruje sprawę do Parlamentu Europejskiego. Wówczas Bruksela będzie mogła naciskać na polski rząd, by uwzględnił zdanie lokalnej społeczności w swoich działaniach. W przypadku Doliny Rospudy odniosło to pożądany skutek. Nie inaczej może być na Dolnym Śląsku.