Rok po spaleniu się hal magazynowych po byłej cukrowni w Jaworze Prokuratura Okręgowa w Legnicy uznała, że jest gotowa iść w tej sprawie do sądu. Oskarża Ingo B. prezesa wrocławskiej spółki, która miała tam swe magazyny, nie tylko o pożar, ale też o nielegalne sprowadzanie z Niemiec niebezpiecznych odpadów i składowanie ich w warunkach zagrażających środowisku .
Ingo B. będzie odpowiadać przed Sądem Rejonowym w Jaworze. Oskarżony był prezesm oraz udziałowcem spółki z Wrocławia, która dla swojej działalności wynajmowała hale magazynowe wraz z placem i rampą rozładunkową przy ul. Starojaworskiej w Jaworze. Firma posiadała wydane przez jaworskiego starostę zezwolenie na przetwarzanie odpadów palnych z tworzyw sztucznych , a w tym tekstyliów i włókna szklanego, i wytwarzanie z nich tzw. paliwa alternatywnego przy użyciu instalacji związanych z odzyskiem lub unieszkodliwianiem takich odpadów.
W wynajmowanych halach magazynowych składowane były odpady tekstylne. Ale ponadto na wynajmowanym terenie gromadzono nielegalnie inne odpady: tlenek glinu, sadzę, wapń sprowadzone z Niemiec między styczniem a sierpniem 2018 roku.
Lidia Tkaczyszyn, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy, mówi, że spółka Ingo B. ta nie posiadała zezwolenia na gospodarowanie tego rodzaju odpadami. – Uczestniczyła w nielegalnym transgranicznym przemieszczaniu odpadów z Niemiec do Polski, wbrew Rozporządzeniu Parlamentu Europejskiego z 2006 roku, nie dokonując wymaganego zgłoszenia oraz nie posiadając instalacji do odzysku – wyjaśnia prokurator. – Na podstawie przeprowadzonych badań próbek tych odpadów ustalono, że graniczna zawartość metali kadmu, arsenu, cynku, miedzi, niklu i ołowiu została znacznie przekroczona, dlatego przywiezionego z Niemiec wapna, tlenku glinu i sadzy nie można uznać za produkt oraz nie można ich wykorzystać w budownictwie i rekultywacji.
5 czerwca 2019 roku na terenie byłej cukrowni doszło do pożaru. Zgromadzone w halach odpady uległy spaleniu. Zawaliłą się część budynku.
- Przeprowadzone we wcześniejszym okresie w miejscu działalności tej spółki w Jaworze kontrole WIOŚ oraz Państwowej Straży Pożarnej wykazały szereg nieprawidłowości w składowaniu odpadów, które miały zostać usunięte w terminie do dnia 10 czerwca 2019 roku – informuje prokurator Lidia Tkaczyszyn. – Jak wynika z ustaleń śledztwa, oskarżony mając wiedzę o wcześniejszych licznych drobniejszych pożarach na terenie działalności tej spółki i ich przyczynach, będących samozapaleniem, godząc się na to, składował bez wymaganego zezwolenia oraz wbrew przepisom Ustawy o odpadach, w sposób niesegregowany odpady palne w postaci sadzy, tlenku gliny i wapna mające tendencje do samonagrzewania i w konsekwencji do samozapalenia. Przetwarzał także paliwo alternatywne – materiał zaliczany do niebezpiecznego pożarowo, w sposób naruszający przepisy bezpieczeństwa pożarowego, doprowadzając do znacznego nagromadzenia materiału łatwopalnego w pryzmach oraz w tzw. workach big-bagach z małym dostępem tlenu. Opisanym sposobem składowania i przetwarzania odpadów spowodował pożar poprzez samozapalenie wyżej wymienionych odpadów, wskutek czego doszło do emisji substancji niebezpiecznych do powietrza i ziemi zagrażających życiu i zdrowiu wielu ludzi. Oskarżony zatem godząc się na taki skutek, czyli działając umyślnie z zamiarem ewentualnym, sprowadził zdarzenie zagrażające życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach w postaci pożaru hal magazynowych z odpadami.
Z opinii biegłego z zakresu ochrony środowiska i gospodarki odpadami wynika, że zanieczyszczenie powietrza w wyniku pożaru odpadów objęło Jawor oraz takie miejscowości jak: Winnica, Warmątowice, Przybyłowice i Małuszów.
Ingo B. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Odmówił składania wyjaśnień. W kolejnym przesłuchaniu wyjaśnił, iż według niego do pożaru doszło wskutek podpalenia. Kwestionuje przeczącą tej tezie opnię biegłego z zakresu pożarnictwa. Utrzymuje, że tlenek glinu, sadzy i wapna to nie są odpady, lecz produkty do dalszej odsprzedaży.
- Wyjaśnieniom tym w świetle licznych zgromadzonych w śledztwie dowodów nie można dać wiary – komentuje Lidia Tkaczyszyn. – Za sprowadzenie pożaru grozi oskarżonemu kara pozbawienia wolności od roku do lat 10, , za składowanie wbrew przepisom odpadów z następstwem w postaci istotnego obniżenia jakości środowiska grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8, a za przywiezienie wbrew przepisom odpadów z zagranicy grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
FOT. PSP JAWOR
takie to ludzie som>>lubelscy funkcjonariusze jeszcze tego samego dnia zorganizowali zasadzkę na mężczyznę, który miał odebrać gotówkęw sprawie naciagania staruszkow metoda na wnuczka.. Do jej przekazania doszło w sąsiednim województwie, w odległej o ponad 160 kilometrów Kolbuszowej.
- Sprawcę zatrzymaliśmy na gorącym uczynku. Zostały mu przedstawione dwa zarzuty z artykułu 286 paragraf 1, czyli oszustwa ,za co grozi do ośmiu lat więzienia. Sąd zdecydował, że 48-letni Tadeusz K. trafi na trzy miesiące do aresztu tymczasowego – wyjaśnia komisarz Gołębiowski.
Radny
Jak ustaliliśmy, sprawca jest samorządowcem z podtarnowskiej gminy. W ostatnich wyborach do rady gminy reprezentował komitet wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. Ostatnio był także zaangażowany w kampanię prezydenta Andrzeja Dudy, jako koordynator w gminie Skrzyszów. Zapytaliśmy w tarnowskich strukturach Prawa i Sprawiedliwości, czy wobec radnego zostały wyciągnięte konsekwencje dyscyplinarne.
ale komediant zawsze moze pisac o spuszczeniu wody ze sciekow w warszawie ktora zatruje caly swiat.
a tu cos dla komedianta z legnicy>>>>> Jeden z cenniejszych rezerwatów przyrody w Polsce jest zagrożony wymarciem, prawdopodobnie przez działalność ubojni drobiu. Minister środowiska zamiast zainteresować się tematem i koordynować prace ratunkowe, pojechał na wiec Andrzeja Dudy. O sprawie nie informuje też TVP Info. Mamy do czynienia z katastrofą ekologiczną na olbrzymią skalę. Już teraz możemy mówić o milionach martwych ryb w Dolinie Baryczy. Woda jest czarna, widać pianę, zanieczyszczenia stanowią zagrożenie dla ptaków. Na powierzchni unosi się masa śniętych ryb. Padł również narybek, a proces oczyszczania i odradzania się rzeki będzie trwał przez lata – opowiada Paweł Pomian z wrocławskiego stowarzyszenia Eko-Unia.
Pomian podkreśla, że na podstawie obliczeń z innych rzek w Baryczy może być obecnie kilkaset tysięcy, a nawet 2-3 miliony martwych ryb (w tym narybek i mniejsze ryby).
nie ze zabawny gosc.Nie chce UE bo niemiec mu sie nie podoba.Faktycznie jednak jest lepiej jak panstwo okrada swoj no taki szumowski..Tyle ze za PICU wwoz smieci do kraju wzrosł 3 krotnie. Przypuszczalnie za wiedza lub dopuszczeniem rzondu.To sie jednak wyjasni potem jak juz UE wstrzasnie tym drzewkiem dobrobytu i spadna zepsute polskie gruszki.Tak jak tnie sie drzewa na potege bo swoi musza zarobic.Lasy nikna w oczach.
Czy prokuratura ustaliła źródło pochodzenia tych odpadów i wystąpiono do niemieckiej firmy z roszczeniem o odszkodowanie?
Jeżeli na tym opiera się wspólnota UE to ja mam z dalekim poważaniem taką współpracę.
Z przyjemnych komunikatów EBC (zrzeszający państwa strefy euro) przyjął do realizacji … strategię finansową Polski!
A mogło nie być pieniędzy dla ludzi tylko na geszefty i rozkradanie państwa przez ministra z tytułem angielskiego bakałarza.