Niespełna dwóch tysięcy głosów brakło prezydentowi Legnicy Tadeuszowi Krzakowskiemu, by nie przejmował się drugą turą. Tymczasem musi się w niej zmierzyć z Jarosławem Rabczenką. Jeszcze wszystko jest możliwe. Choć zarówno prezydentowi, jak i kandydatowi Platformy Obywatelskiej trudno będzie przekonać do siebie dwudziestoprocentowy elektorat PiS-u, któremu w tej dogrywce przypadła rola języczka u wagi.
Prezydenta Tadeusza Krzakowskiego poparło w niedzielę 13.448 legniczan (44,69 proc. głosujących). To siła. Ale trudno zignorować fakt, że po 12 latach jego rządów grubo ponad 14 tysięcy wyborców opowiedziało się za zmianami w mieście. O sukcesie może mówić nie tylko Jarosław Rabczenko, który zgarnął ponad 26 proc. głosów (7895 osób) i przeszedł do drugiej tury, ale również kandydat PiS-u Wacław Szetelnicki, popierany aż przez 21,3 proc. głosujących (6407 osób). Razem z elektoratem Tymoteusza Myrdy z komitetu Bezpartyjni Samorządowcy (4,91 proc.) i Jacka Bondarewicza z Nowej Prawicy (2,86 proc.). niezadowoleni z dotychczasowej władzy stanowią poważne wyzwanie dla prezydenta przed zaplanowaną na 30 listopada dogrywką.
To nie jedyne zmartwienie, jakie przyniosła Tadeuszowi Krzakowskiemu wyborcza niedziela. O ile w ubiegłej kadencji mógł z łatwością zbudować większość w radzie miejskiej (miał w niej aż 9 reprezentantów), tym razem jego sytuacja jest trudniejsza. Można się spodziewać, że będzie to wymagać zasadniczych kompromisów. Według oficjalnych wyników wyborów mandaty uzyskało tylko 4 kandydatów Komitetu Wyborczego Wyborców Tadeusza Krzakowskiego (Ryszard Kępa, Ewa Czeszejko-Sochacka, Sławomir Masojć, Wojciech Cichoń). Przy budowie ewentualnych sojuszy karty rozdawać będą dwa komitety, które wprowadziły po 8 radnych: PiS ( Anna Płucieniczak, Adam Wierzbicki, Jacek Baczyński, Krzysztof Ślufcik, Wacław Szetelnicki, Ewa Szymańska, Stanisław Kot, Zbigniew Bytnar) oraz PO (Krystyna Barcik, Grażyna Pichla, Piotr Żabicki, Jan Szynalski, Maciej Kupaj, Jarosław Rabczenko, Jacek Kiełb, Lesław Rozbaczyło). Dwa mandaty ma spokrewnione z Platformą Porozumienie dla Legnicy (Benedykt Ksiądzyna, Mirosław Jankowski). Jeden trafił się SLD (Ignacy Bochenek).
Taki skład rady pozwala przypuszczać, że gdyby 30 listopada Tadeusz Krzakowski przerwał złą passę i został prezydentem, to czeka go trudna, pełna waśni kadencja. Rabczence mogłoby być w tym układzie odrobinę łatwiej, choć i on nie mógłby swobodnie rządzić bez dogadania się z PiS-em lub wyrwania przeciwnikom kilku osób.
Prawo i Sprawiedliwość na razie unika deklaracji, którego z kandydatów na prezydenta Legnicy poprze w drugiej turze.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Drukuj
Email
