Czy stwierdzenie, że Odra umarła jest na wyrost? Jakie są szansę na ustalenie co tak naprawdę zatruło rzekę? I w końcu co możemy zrobić by Odra szybciej się zrewitalizowała? M.i.na te pytanie odpowiada prof. Tomasz Kowalczyk z Katedry Kształtowania i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu.
Czy stwierdzenie, że Odra umarła jest na wyrost?
- Nadal nieznana jest przyczyna zatrucia wody, GIOŚ publikuje dopiero pierwsze wyniki. A od rodzaju substancji zależy, jak długo i w jakich elementach środowiska może ona pozostawać. Na szczęście hipotezę o skażeniu rtęcią niemal w 100 procentach możemy wykluczyć, bo to byłaby prawdziwa katastrofa dla środowiska. Mezytylen wykryto również incydentalnie. Wykryto za to znaczny wzrost zasolenia oraz pH i zawartości tlenu. To z kolei uruchomiło prawdopodobnie reakcję łańcuchową ekosystemu – produkcję toksyn przez fitoplankton, następnie wtórne uwalnianie toksyn z procesów gnilnych martwych organizmów – efekt domino. Sytuację niewątpliwie pogorszyły wysoka temperatura oraz bardzo niskie przepływy wywołane suszą, przed którą nie potrafimy się bronić, bo brakuje inwestycji w retencję wody. Ta „fala śmierci” dotarła właśnie w rejon Zalewu Szczecińskiego, a być może – Bałtyku.
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na problemy w funkcjonowaniu GIOŚ. Sytuacje z masowo śniętymi rybami w rejonie Kanału Gliwickiego zgłaszano wielokrotnie od marca tego roku. Czy były wtedy wykonywanie jakiekolwiek badania? Problemem tej ważnej dla środowiska instytucji jest permanentne niedofinansowanie i braki kadrowe. Jednak największą krajową bolączką jest brak automatycznego systemu wczesnego wykrywania zmian parametrów wód powierzchniowych.
Jakie są szansę na ustalenie co tak naprawdę zatruło rzekę?
- Biorą pod uwagę, że badania były wykonywane stanowczo zbyt późno – raczej nikłe. Jeśli rzeczywiście pierwotną przyczyną było zasolenie, być może ma to związek ze wzmożonym odwadnianiem śląskich wyrobisk w celu przywrócenia wydobycia – skutek kryzysu energetycznego wywołanego. Jest to jedna z niepotwierdzonych, ale dość prawdopodobnych hipotez. Pojawiła się również hipoteza, że skażenie mógł spowodować podchloryn sodu, choć wątpliwe jest, by mógł być on wprowadzany długotrwale i w wystarczających ilościach do rzeki w sposób niezauważony. A może wystarczyło wzruszenie osadów dennych pełnych metali ciężkich i innych niebezpiecznych substancji podczas prac regulacyjnych przy małym przepływie?
Ile czasu może zająć przywrócenie naturalnego ekosystemu rzeki?
- Jeśli potwierdzi się hipoteza o zasoleniu (wodami kopalnianymi?), to środowisko zacznie się odbudowywać od razu po poprawie parametrów wody. Zawsze jest to proces długotrwały. Obecny – i tak pozostawiający wiele do życzenia stan sprzed klęski – Odra osiągnęła na przestrzeni kilu dekad, po upadku przemysłu ciężkiego i transformacji ustrojowej. Teraz padło wiele ryb, które żyły w rzece kilkanaście – kilkadziesiąt lat. Nie da się tego odtworzyć szybko, np. poprzez zarybienie. Polska ma problem ze wdrażaniem wymogów Ramowej Dyrektywy Wodnej w aspekcie poprawy jakości wód powierzchniowych. Jaka jest skala tego problemu – uwidocznia katastrofa ekologiczna na Odrze.
Co jako ludzie możemy zrobić by Odra szybciej się zrewitalizowała?
- Wywierać większą presję na władze, by stan środowiska i wód ulegał poprawie, a nie pogorszeniu. Chodzi o wszystkie aspekty – wodę, glebę, powietrze. Większa świadomość i wrażliwość społeczeństwa na niszczenie środowiska, to szybsze reagowanie służb na każdy zgłaszany problem i większa presja na potencjalnych trucicieli. A inspekcja ochrony środowiska powinna mieć skuteczne środki w zakresie szybkich badań oraz karania sprawców, co wiąże się z decyzjami politycznymi.
Rozmawiała Małgorzata Matuszewska/ UPWr
FOT. UPWR