schronisko
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  gospodarka i finanse  >  Current Article

Co było, jest i będzie ze szpitalem w Złotoryi

Przez   /   14/09/2020  /   2 Comments

Rok temu władze powiatu złotoryjskiego przerwały nieudany eksperyment z przekazaniem szpitala w dzierżawę prywatnej spółce. - Gdybyśmy nie podjęli takiej decyzji, szpitala mogłoby dziś nie być – jest przekonany starosta Wiesław Świerczyński. Placówka przetrwała newralgiczny okres, dobrze służy pacjentom, poprawia swe wyniki finansowe. To jednak nie wystarczy, dlatego starostwo analizuje różne warianty jej rozwoju i szuka możliwości sfinansowania niezbędnych inwestycji.

Przeszłość

Wiosną 2019 roku dzierżawca doprowadził złotoryjski szpital na próg katastrofy. – Kontrole przeprowadzone przez Państwową Inspekcję Pracy, sanepid i Narodowy Fundusz Zdrowia wykazywały szereg niedociągnięć, których właściciel spółki nie realizował – przypomina złotoryjski starosta Wiesław Świerczyński. - Nakładane były kary. Powstała niepewność, czy szpital mógłby funkcjonować dalej, gdyby doszło do egzekwowania tych kar.

Zwiastunem zapaści stała się podjęta przez dyrekcję szpitala decyzja z 2 kwietnia 2019 roku o zamknięciu czterech oddziałów z powodu braków kadrowych. Wicestarosta Rafał Miara zwraca uwagę, że przez pół roku dzierżawca niewiele zrobił, aby wznowić ich działalność. Trwały już wówczas wstępne rozmowy na temat dalszego prowadzenia szpitala. Interwencja starosty i zarządu powiatu sprawiła, że wniosek o przywrócenie oddziałów został w NFZ złożony, ale stało się to dopiero 10 października 2019 roku, na dwa dni przed upływem ostatecznego terminu na wznowienie przyjęć.

- Gdybyśmy do tego nie doprowadzili, to dzisiaj kontrakt szpitalny byłby o co najmniej jedną trzecią mniejszy – podkreśla Rafał Miara.

W 2019 r. analizowano rozmaite warianty. Szybko okazało się, że jedyną opcją pozwalającą odzyskać kontrolę nad szpitalem bez ryzyka utraty kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia, było przejęcie przez powiat wszystkich udziałów w spółce Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka. Jej właściciel był gotów czym prędzej odstąpić je w formie darowizny. W trakcie negocjacji do starostwa przekazano dane o wynikach finansowych spółki. Nie wyglądały dobrze. Ale cała groza sytuacji objawiła się dopiero, gdy biegły pracujący na zlecenie zarządu powiatu dokonał ich uszczegółowienia.

- To był jeden z podstawowych elementów, który zadecydował, że czas działać – mówi Wiesław Świerczyński. - W innym przypadku doszłoby do zejścia spółki. Musiałaby ogłosić upadłość, a wówczas odtworzenie szpitala stałoby się praktycznie niemożliwe, bo przepadłby kontrakt. NFZ bardzo wyraźnie podkreślał, że w takiej sytuacji musiałby zostać przeprowadzony ponowny konkurs na usługi medyczne. Oczywiście, moglibyśmy utworzyć spółkę z uprawnieniami do świadczenia usług medycznych, aby wystartować w tym konkursie, ale zajęłoby to co najmniej pół roku. A zamknięcie szpitala na pół roku, to zamknięcie szpitala na zawsze.

Wariant z powołaniem własnej spółki odpadł także z innego powodu. - Służby wojewody przy rejestracji traktowałyby nas jako nowy podmiot, który musi spełnić wszelkie wymagania wynikające z aktualnych przepisów, jeśli chodzi o standard nieruchomości, sprzętu, itd. Nie bylibyśmy w stanie dotrzymać tych warunków – mówi złotoryjski wicestarosta Rafał Miara.

9 października 2019 r. Rada Powiatu Złotoryjskiego podjęła przygotowaną przez zarząd uchwałę o przejęciu w formie darowizny wszystkich udziałów w spółce Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka, która od 2016 r. dzierżawiła od starostwa szpital w Złotoryi.

Teraźniejszość

Od niemal roku szpital w Złotoryi znów jest prowadzony przez starostwo. Ponad połowa tego okresu przypadła na wyjątkowo trudny czas walki z pandemią koronawirusa. SARS CoV-2 to zagrożenie, którego – z oczywistych przyczyn – nie uwzględniano w analizach poprzedzających przejęcie placówki. Dopiero dziś do władz powiatu dociera świadomość, że gdyby szpital nadal pozostawał w prywatnych rękach, nieporównanie trudniej byłoby zagwarantować bezpieczeństwo jego pacjentom i załodze.

- Nawet gdyby ten szpital przetrwał okres 2018-2019, to podejrzewam, że nie poradziłby sobie z obostrzeniami, które trzeba było przedsięwziąć w celu przeciwstawienia się pandemii – mówi Wiesław Świerczyński. - Na pewno jako starostwo mamy teraz większy wpływ na to, co się tam dzieje. Bezpośrednie rozmowy z zarządem szpitala w znacznym stopniu przyczyniły się do stosowania odpowiednich zabezpieczeń przed koronawirusem.

Po przejęciu spółki przez powiat, uzupełniono braki kadrowe na niektórych oddziałach, co pozwoliło przywrócić bezpieczeństwo, zapewnić obsadę dyżurów w pełnym wymiarze pracy od poniedziałku do niedzieli. Zmieniła się nie tylko organizacja pracy, ale też nastroje wśród pracowników. Ludzie dostrzegli światełko w tunelu. Obudziła się nadzieja, że szpital sobie poradzi. Na rynku dotkliwie brakuje wykwalifikowanych lekarzy i pielęgniarek, dlatego wśród powiatowych władz panuje przekonanie, że oddana, doświadczona kadra to dziś główny walor złotoryjskiej placówki. - Załodze, która mimo tylu dramatycznych momentów, lęków i niskich zarobków, wytrwała w pracy, należy się podziękowanie za trud, cierpliwość, wyrozumiałość. To jest swego rodzaju poświęcenie. Bez takiej postawy nasze wysiłki poszłyby na marne – podkreśla starosta Wiesław Świerczyński.

Wszystkie przejęte rok temu oddziały funkcjonują. Zalecenia sanepidu częściowo zostały zrealizowane, częściowo przesunięte w czasie, co sprawia, że dziś nie ma zagrożeń, które prowadziłyby do wstrzymania ich pracy. Z informacji, jakimi dysponuje starostwo, wynika, że szpital odzyskuje też zachwianą w okresie dzierżawy równowagę finansową. Po zapłaceniu ok 700 tys. czynszu dzierżawnego, w połowie roku miał niewielką, ok. 140-tysięczną stratę. Strata za rok 2019 jest, niestety, dużo wyższa (ok 1,5 mln zł). Dramatycznie zaważyło na tym 10 miesięcy, kiedy placówka pozostawała jeszcze w prywatnych rękach. Więcej na temat bilansów będzie można powiedzieć wkrótce, bo do końca września zarząd spółki Szpital Powiatowy im A. Wolańczyka ma zorganizować walne zgromadzenie akcjonariuszy i przedstawić wyniki finansowe za rok 2019 oraz pierwsze półrocze roku 2020.

Przyszłość

- Szpital jest, a mogło już go nie być – podsumowuje ostatni rok starosta Wiesław Świerczyński. - Boryka się, oczywiście, z wieloma problemami. To nie jest tak, że nagle za dotknięciem czarodziejskiej różdżki został uzdrowiony. Ale liczymy na to, że uda się ukierunkować zakres usług, które będą realizowane w Złotoryi w taki sposób, aby w miarę upływu lat nasz szpital przynosił zyski, a następnie mógł je inwestować w nowoczesne urządzenia niezbędne do dalszego rozwoju.

Wypełniając postawione przed nim zadanie, Wiktor Król – prezes Szpitala Powiatowego im. A. Wolańczyka Sp. z o.o. – przygotował i przedstawił zgromadzeniu wspólników wielowariantową strategię rozwoju spółki. Z dokumentem zostali zapoznani również powiatowi radni, ale ze względu na pewne elementy, które stanowią tajemnicę spółki, wszyscy są zobowiązani zachować tę wiedzę dla siebie.

- Z opinii prawników wynika, że ujawnienie tego rodzaju informacji przez osoby trzecie, może być sankcjonowane odpowiedzialnością karną – wyjaśnia wicestarosta Rafał Miara.- Myślę, że to rozsądne, bo jeśli firma ma swoje know how, to rozpowszechnianie jej pomysłów nie mieści się w jej interesie.

- Niezależnie od tych prawnych uwarunkowań, trzeba sobie zdawać sprawę, że strategia przewiduje różne warianty rozwoju szpitalnej spółki, uzależnione np. od wyniku rozmów z Narodowym Funduszem Zdrowia czy sytuacji w kraju. Gdybyśmy je upublicznili, szybko stałyby się przedmiotem jałowych dyskusji – argumentuje Wiesław Świerczyński. - Tymczasem wciąż jest zbyt wiele niewiadomych, by przesądzać o realizacji konkretnego wariantu. Nie wiemy chociażby, jak długo utrzymają się obostrzenia związane z koronawirusem, a to także ma wpływ na nasze plany.

Ta sytuacja stanowi trudność w przekonywaniu okolicznych samorządów do włączenia się w finansowanie złotoryjskiego szpitala. Gminy chciałyby dokładnie wiedzieć, jak będą wykorzystane ich pieniądze. Starosta zdaje sobie sprawę także z innej niezręczności: powiat wciąż pobiera czynsz dzierżawny od spółki, więc jakaś część wyproszonych u wójtów i burmistrzów pieniędzy trafiałaby do starostwa. Dlatego najprawdopodobniej jeszcze w tym roku powiat zrezygnuje w całości lub w części z czynszu dzierżawnego od szpitalnej spółki.

- Liczymy, że ten ruch uaktywni jednostki samorządu terytorialnego, zmotywuje je do zaangażowania się w tak ważną sprawę, jak bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców – mówi Wiesław Świerczyński.

W połowie 2019 roku – gdy postawiony przed koniecznością ratowania swojej placówki powiat szukał sojuszników – okoliczne samorządy i lokalne firmy deklarowały pomoc dla szpitala. Jak dotąd niewiele z tego wynikło, jeśli nie liczyć wsparcia przedsiębiorców przy drobnych remontach i podatków umorzonych przez miasto Złotoryja.

- Trzeba uświadomić sobie istotną rzecz. W roku 2019 powiat przeznaczył prawie 3 miliony złotych na spłatę zobowiązań po byłym SP ZOZ-ie. Na rok obecny jest zaplanowane ok 2,5 mln zł na ten cel – dopowiada wicestarosta Rafał Miara. – To wszystko wychodzi z budżetu powiatu. Nie otrzymujemy tych pieniędzy ze źródeł zewnętrznych. Co prawda, czynsz dzierżawny ułatwia zgromadzenie tych środków, ale brakującą część należnych sum musimy zabezpieczyć w inny sposób. Dlatego od kilku miesięcy pracujemy nad restrukturyzacją byłego długu szpitala, co w rezultacie ma doprowadzić do zmniejszenia obciążeń rocznych powiatu, o taką skalę, która pozwoli nam odstąpić od pobierania czynszu dzierżawnego. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze

- Powiat nie ma wolnych środków, które mógłby przeznaczyć na wyposażenie oddziałów – przypomina starosta. - Musimy wspólnie doprowadzić do tego, by szpital się samofinansował, przynosił zyski i inwestował je w swój rozwój dla dobra lokalnych społeczności.

Zapowiadane zdjęcie ze spółki Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka balastu w postaci czynszu dzierżawnego sprawi, że na jej koncie pojawi się zysk, co da impuls do rozwoju.

- Pozwoli rozwinąć skrzydła, tzn. ubiegać się o pomoc, nie tylko ze strony samorządów – mówi Rafał Miara. -W różnych częściach kraju funkcjonuje coś takiego jak zakup lub przekazanie w formie darowizny wszelkiego sprzętu oraz pomocy medycznych.

Kilkanaście tygodni temu samorządowcy pracowali nad planami inwestycyjnymi do strategii Porozumienia Sudety 2030 zrzeszającego ponad setkę samorządów z południa Dolnego Śląska. Starostwo zaproponowało burmistrzom i wójtom gmin z powiatu złotoryjskiego, aby z przypisanej im puli środków zrobić zrzutkę i zainwestować w szpital. W ramach tej inicjatywy przygotowane zostały trzy szpitalne projekty, dotyczące termomodernizacji budynku, zakupów sprzętu oraz utworzenia centrum diagnostycznego.

- Obaw o przyszłość złotoryjskiego szpitala na pewno jest dziś mniej niż rok temu – ocenia wicestarosta Rafał Miara. - Nawet jeśli pojawia się wśród pracowników jakieś niezadowolenie, to jest też możliwość, aby o tym porozmawiać. Poszukać konsensusu. To też cenna zdobycz ostatniego roku.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI

 

    Drukuj       Email

2 komentarze

  1. lustrator pisze:

    no patrz pan panie europejczyk jakie to proste. Tyle lat i nikt na to nie wpadł a pan po paru latach od razu.

  2. Legniczanin pisze:

    Szpital musi spłacać swoje długi co do złotówki, ale samorząd który ratuje szpital już może skupować długi z dyskontem. Można uzyskać dyskonto nawet do 30%…. Na podobnej zasadzie opierał się plan restrukturyzacji zadłużenia legnickiego szpitala w roku2001. Wówczas szpital chciał za pośrednictwem banku wypuścić obligacje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

520e87ba-a513-47c8-81c5-adecf8ccbd5f

Złotoryja. Tajemnicze kości przy wykopie na cmentarzu

Read More →