Wacław D., ukrywający się od 2 miesięcy były kanclerz Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Legnicy, został zatrzymany przez policję. W Prokuraturze Rejonowej w Legnicy zostało mu przedstawionych 77 zarzutów dotyczących oszustw na szkodę słuchaczy WSM oraz próby udaremnienia egzekucji majątku. Do końca lutego prokuratura zamierza przygotować akt oskarżenia.
Według nieoficjalnych informacji Wacław D. został zatrzymany, gdy przyjechał na spotkanie w Legnickiej Kurii Biskupiej.
Po przedstawieniu zarzutów w prokuraturze, wrócił na wolność, ponieważ w ocenie biegłego z zakresu medycyny sądowej stan zdrowia Wacława D. nie pozwala na osadzenie go w tymczasowym areszcie. Zastosowano wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego.
- Podejrzany ma obowiązek stawiać się w wyznaczonym komisariacie policji w Warszawie dwa razy w tygodniu. Ponadto zastosowaliśmy poręczenie majątkowe w kwocie 20 tys. zł – informuje prokurator Radosław Wrębiak, szef Prokuratury Rejonowej w Legnicy.
Wacław D. był założycielem i kanclerzem Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Legnicy. Razem z Bazylim N., rektorem jego uczelni, są podejrzani o to, że w okresie od 2016 do 2018 roku doprowadzili kilkadziesiąt osób do niekorzystnego rozporządzania mieniem w kwotach od 3 150 do 12 500 zł. Oferowali pokrzywdzonym możliwość płatnego kształcenia na określonych kierunkach studiów i uzyskania dyplomu, zatajając fakt, że 20 kwietnia 2016 roku minister nauki i szkolnictwa wyższego cofnął Wyższej Szkole Menedżerskiej w Legnicy zezwolenie na działalność i nakazał jej likwidację. Wysokość szkody łącznie oszacowano na 1,2 mln zł. Wacław D. jako kanclerz uczelni utrudniał dochodzenie przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wierzytelności w kwocie 1 249 400 zł poprzez ukrycie środków pieniężnych i przelanie ich na rachunki bankowe osób fizycznych.
- Analizując i gromadząc obszerny materiał dowodowy, w trakcie trwającego blisko 3 lata postępowania, funkcjonariusze zabezpieczyli setki dokumentów i przesłuchali kilkuset świadków – informuje kom. Jagoda Ekiert.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
A w jakiej kondycji znajduje się inna prywatna legnicka “uczelnia” o tożsamym skrócie?
Dalej posiada kadrę naukową na poziomie prowincjonalnego liceum medycznego opanowaną przez lokalnych magistrów oraz stetryczałych doktorów, z którymi żadna inna uczelnia nie chciała już współpracować?
Czy ktoś weryfikuje merytoryczne kompetencje takiej uczelni?
We wrocławskich szpitalach krąży obiegowa opinia, iż w Legnicy dyplomy kupuje się w kwocie czesnego i żaden posiadacz takiego certyfikatu wielkiej kariery nie zrobi w mieście posiadającym uniwersytet medyczny z prawdziwego zdarzenia. A na prowincji to i rak rybą……