Amerykańskie Stowarzyszenie Edukacji Nowotworowej (American Association for Cancer Education) przyznało prestiżowy tytuł eksperta edukacji nowotworowej dr. Radosławowi Tarkowskiemu z oddziału chirurgii onkologicznej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy. W tym wąskim gronie Academy of Fellows znajdują się ludzie z całego świata – onkolodzy, chirurdzy, naukowcy, psychologowie kliniczni.
- To bardzo miłe i cieszę się, że doceniono moją dotychczasową pracę, niewątpliwie jest to również wyróżnienie dla oddziału i naszego szpitala – mówi dr Radosław Tarkowski. American Association for Cancer Education to największa organizacja na świecie zajmująca się edukacja nowotworową. Druga, partnerska działająca na naszym kontynencie, to European Association for Cancer Education.
Oba stowarzyszenia współpracują ze sobą, wydają wspólne czasopismo, organizują wydarzenia naukowe, prowadzą programy badawcze i profilaktyczne. Dr Radosław Tarkowski przez przedostatnią kadencję był prezydentem Europejskiego Stowarzyszenia Edukacji Nowotworowej. Brał również przy tym udział w działaniach amerykańskiej organizacji, na bieżąco współpracuje on-line z kolegami z Kanady i Stanów Zjednoczonych. Rok temu uczestniczył w konferencji naukowej w College Park, pod Waszyngtonem, a w ostatnich dniach w 35th Annual Scientific Meeting w Birmingham w Wielkiej Brytanii (zdjęcie poniżej), na którą to przygotował wystąpienie związane z edukacją u osób chorych na raka piersi, oparte na własnych obserwacjach związanych z codzienną pracą z pacjentkami w legnickim szpitalu.
Poniżej publikujemy za stroną Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy rozmowę, jaką z doktorem Radosławem Tarkowskim przeprowadził Krzysztof Maciejak.
Jakie znaczenie ma edukacja nowotworowa?
- Dla wielu ludzi to coś bardzo mglistego, ale tak naprawdę to bardzo istotna dziedzina, która wiele wnosi dla poprawienia skuteczności i jakości leczenia – podkreśla dr Tarkowski. – Na co dzień zajmujemy się walką z nowotworami. Jesteśmy chirurgami, chemioterapeutami, radioterapeutami i często w naszej pracy dominuje podejście techniczne: jest problem, trzeba go rozwiązać, jest zadanie, pacjent z określonym guzem, stopniem zaawansowania choroby, następuje operacja, cykl chemioterapii, albo napromienianie… Jednak przy tym wszystkim niewystarczająco zajmujemy się w Polsce innymi aspektami, a zwłaszcza tym co dzieje się z pacjentem, jak go informować, jak organizować programy terapeutyczne. Edukacja nowotworowa jest bardzo szerokim pojęciem – dodaje Radosław Tarkowski. – Obejmuje ona m.in. działalność z pacjentami, innymi osobami współpracującymi w zespołach terapeutycznych i – w ramach szkolenia – studentami medycyny. Pracowałem przez wiele lat na Akademii Medycznej we Wrocławiu. Omawiałem ze studentami różne zagadnienia, których nie ma w programach kształcenia.
Jakie na przykład?
- Między innymi jak rozmawiać z pacjentem z chorobą nowotworową, jak przekazać stresującą informację o niekorzystnym rozpoznaniu. Wreszcie jak mu powiedzieć, że niestety nie ma już dla niego żadnego leczenia pozwalającego na wyleczenie z choroby nowotworowej, a pozostaje jedynie działanie objawowe. Niezmiernie ważne jest to jak profesjonalnie udzielać powyższych informacji, jak walczyć ze stresem u pacjenta, ale również jak skutecznie walczyć ze stresem u siebie, żeby się zawodowo nie wypalić. Tego u nas w Polsce zdecydowanie brakuje. Nie przywiązywano jak dotąd do tak istotnych spraw należytej uwagi. Owszem, zdarzają się wyjątki jednak jest ich nadal zbyt mało w stosunku do potrzeb. Natomiast zagadnienia te znajdują się w programach kształcenia, także w ramach specjalizacji, na Zachodzie.
Pozytywnym przykładem są akcje profilaktyczne skierowane do pacjentów lub potencjalnych pacjentów…
- Oczywiście, istotne jest to jak skutecznie informować i zachęcać ludzi, żeby brali udział w programach przesiewowych – odpowiada dr Tarkowski. – Posłużę się przykładami. W Polsce mniej niż 50 procent kobiet korzysta z zaproszenia na przesiewową mammografię (badanie wykonywane co 2 lata w u kobiet bez uchwytnych objawów guza piersi, pozwalające na wykrycie zmian we wczesnym stadium i zmniejszające przez to umieralność spowodowaną rakiem piersi). A celem edukatora jest dotarcie do tych ludzi, zachęcanie i przekonanie ich do brania udziału w różnych programach. To bardzo ważna kwestia, żeby np. kobiety zgłaszały się raz na dwa lata badania mammograficzne i co 3 lata na cytologiczne (profilaktyka raka szyjki macicy), a zarówno panie jak i mężczyźni po 50-tce skorzystali z badań kolonoskopowych lub badania krwi utajonej w stolcu. Istotne jest to, żeby ludzie przestali palić i zaczęli uprawiać sport lub uczęszczać na jakieś formy zajęć ruchowych. Ktoś powie, że to są rzeczy oklepane i przyziemne. Tak, ale bardzo ważne. Wielu z nas widziało podobne zachęty na starym plakacie, który gdzieś tam wisi od wielu lat w przychodni, jednak zbyt wiele osób się tym nie przejmuje. Więc naszą rolą jest dotarcie do ludzi, powtarzanie, informowanie, kształtowanie prawidłowych postaw zarówno w rozmowie z pacjentami jak i poprzez różne akcje edukacyjne. Wiele razy byłem w szkołach, rozmawiałem z młodymi ludźmi, żeby nie zaczynali palić lub przestali palić, a zaczęli uprawiać sport i pamiętali o właściwym odżywianiu. Jeżeli rozpoczną prozdrowotny styl życia w młodości, to będzie im łatwiej go kontynuować w przyszłości. Mniej wówczas odnotujemy takich sytuacji jak obecnie, kiedy to przychodzą do nas ludzie z nowotworami w zaawansowanych stadiach. Jako pozytywny przykład możemy wskazać działania prowadzone przez Wojewódzki Ośrodek Koordynujący w ramach Dolnośląskiego Centrum Onkologii, Pulmonologii i Hematologii we Wrocławiu.
Ale nadal wokół chorób nowotworowych panuje wiele mitów i stereotypów.
- Tak, jak na przykład ten, że raka lepiej nie ruszać, bo kiedy się go wytnie to pojawią się przerzuty. Staramy się w naszej przychodni przekonywać pacjentki, że np. wykonanie biopsji nie jest szkodliwe. I na szczęście nam wierzą. Jakkolwiek takie wątpliwości pojawiają się coraz rzadziej, część ludzi nie przyjdzie do lekarza wierząc w stereotypy: ruszysz raka – będzie problem. Niektórzy próbują wymazywać świadomość choroby ze swojej głowy. Wprawdzie wiedzą, że jest taka choroba jak nowotwór, ale „nie jest to moja bajka”, albowiem „nikt w rodzinie nie chorował”, albo „może palę, ale tylko dziesięć papierosów dziennie, ale mam szczęście w życiu więc nic złego mnie pewnie w nim nie spotka”. To zwłaszcza do nich musimy dotrzeć i na tym między innymi polega edukacja nowotworowa.
Obserwuje Pan takie zachowania w poradni chirurgii onkologicznej?
- Do mnie przychodzą już Ci pacjenci, którzy przełamali swój lęk, strach, usłyszeli, że warto przyjść po poradę. Problemem są te osoby, którzy pozostają w domach i dopiero za jakiś czas przyprowadzą ich członkowie rodzin. Mówią wówczas: „nie wiedzieliśmy, że u cioci, babci jest guz piersi, bo ukrywała ten fakt, skąd mogliśmy przypuszczać, dopiero jak złamała się kość to poszliśmy do ortopedy i wówczas okazało się, że jest to złamanie patologiczne, bo był tam przerzut”, albo „lekarz rodzinny wybadał bardzo duży guz piersi”… – Czy w dobie powszechnego dostępu do Internetu i informacji mamy problem z zaakceptowaniem nowoczesnych osiągnięć medycyny? – Tak, to o efekt szumu informacyjnego, fake newsów. Każdy ma prawo do wypowiedzi w internecie, niezależnie od kompetencji – lub raczej ich braku. W efekcie część osób twierdzi, że nie wierzy w szczepienie przeciwko wirusowi i cytują przy tym nieznaną osobę występującą jako „pielęgniarka z Brazylii”, która na filmiku porusza się po budynku opisanym jako szpital i mówi przejmująco: „zobaczcie to jest wszystko kłamstwo, zobaczcie ten szpital jest pusty i nie ma żadnych chorych”, albo uafają celebrycie lub człowiekowi zwanemu doktorem lub profesorem, twierdzącemu, że „proponowane przez medycynę metody nie mają sensu”, bo „wszystko można załatwić za pomocą medytacji, albo zażywania naturalnych specyfików, które zresztą można u niego kupić”. Takie wypowiedzi stanowią dla niektórych osób wiarygodne źródło informacji. I na podstawie podobnych przekazów tworzony jest mit, że najnowsze osiągnięcia medycyny są kłamstwem, które mają jakieś „drugie dno”.
A jakiś pozytywny przykład?
– Na jednej z konferencji z edukacji nowotworowej słuchałem polskiego lekarza, który pracuje i mieszka w Skandynawii. Wspominał o badaniach cytologicznych, które mogą pomóc w ograniczeniu problemu raka szyjki macicy. Dzięki temu badaniu można wcześnie wykryć ten nowotwór w fazie, kiedy nie ma jeszcze objawów i skutecznie go leczyć. Badanie to pozwala również na stwierdzenie stanów przednowotworowych, wdrożenie leczenia i zapobiegnięcie pojawieniu się nowotworu. (osobnym zagadnieniem są szczepienia przeciw wirusowi HPV mającemu kolosalne znaczenie w zwiększaniu ryzyka zachorowania). Skandynawscy eksperci i przedstawiciele rządu zalecili pacjentkom w określonym przedziale wiekowym to badanie. I zgłosiło się na nie 100 procent zaproszonych pań. Społeczeństwo uwierzyło i zaufało autorytetom. A jak jest u nas? Jeżeli ktoś z władz powie: zalecamy takie i takie badania, to duży odsetek społeczeństwa odpowie, że nie będziemy się do tego stosować, albowiem nikt nam nie będzie dyktował jak mamy żyć. Część pacjentów pod wpływem różnych podpowiedzi np. internetowych, rezygnuje np. z leczenia uzupełniającego (chemioterapia, naświetlania), a wraca do lekarzy z powrotem w zaawansowanym stadium rozwoju choroby, kiedy to możliwości wyleczenia są już bardzo mocno ograniczone lub wręcz niemożliwe, a pozostaje jedynie przedłużające życie leczenie objawowe. Bardzo szkoda tak niewykorzystanej szansy spowodowanej przez czyjąś błędną opinię. Ale bywa również i tak, że pacjent trafia na lekarza, który w nieodpowiedni sposób przekazał mu informację. Niestety to też się zdarza i można to poprawić. Dlatego tak istotna jest kwestia profesjonalnej edukacji nowotworowej skierowanej zarówno do pacjentów, ale również do medyków.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Legnicy
FOT. WOJEWÓDZKI SZPITAL SPECJALISTYCZNY W LEGNICY